niedziela, 18 listopada 2012

Listopadowe śniadanie


Listopad ze swoimi mgłami, późnym świtem i ogólną melancholią jest doskonałym czasem na zwolnienie obrotów i celebrowanie codzienności. Niedziela zaś wydaje się do tego stworzona.
Dla nas niedziela rozpoczyna się śniadaniem, które niejednokrotnie przeciąga się prawie do południe. Nie inaczej było i dzisiaj. Szwedzki stół, kawa w dzbanku, herbata , obowiązkowo jajka i jakieś sosy. Zasiedliśmy w czworo , śmiejąc się i przekomarzając, potem młodsza część rodziny wróciła jeszcze do pościeli, leniuchować i odpoczywać. Z mężem siedzieliśmy nadal przy kawie i jabłeczniku. Słuchaliśmy programu Beaty Pawlikowskiej. Audycja stała się pretekstem do rozmowy o podróżowaniu, o tym, że lubię czasem pobyć sama ze sobą i nie nudzi mnie 6 godzin samotnej jazdy rowerem. Wróciły też wspomnienia z sierpniowej eskapady i naszych maratonów.
- Wiesz, lubię jeździć z Marzenką, bo ona potrafi milczeć.- stwierdziłam.
- Niemożliwe.- mąż nie krył zdziwienia, bo żyje w przekonaniu, że nam to się buzie nie zamykają.
- Naprawdę, czasami jechałyśmy po kilka godzin , zamieniając ze sobą zaledwie kilka słów. Dopiero na postojach dzieliłyśmy się spostrzeżeniami. – kontynuowałam- z Czesią jeździ się zupełnie inaczej, ona rzeczywiście ma potrzebę mówienia.
- Wyobrażam sobie.- mruknął mąż, przypominając sobie wszystkie nasze wspólne posiłki, w czasie których więcej jest rozmów niż jedzenia.
Rozmowa dalej toczyła się w tym klimacie. Jednocześnie przygotowywałam kolejne zestawy prezentowe- butelki i pudełka ozdabiane metodą decoupage. W butelki wlejemy domowe wino, w pudełeczkach pojawią się pierniki, które za kilka dni zacznę piec.

Wreszcie do kuchni zawitała i Chuda, a wtedy mąż dyskretnie się ulotnił, abyśmy mogły spokojnie oddać się kobiecym pogaduszkom. 

8 komentarzy:

  1. oj znam to znam, uwielbiam takie śniadanie niedzielne albo świąteczne, kiedy jesteśmy wszyscy w domu, najpierw razem jemy a potem robimy różności, ale w zasięgu wzroku lub głosu drugiej osoby

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzy mi się takie grupowe śniadanie:) Jak na razie to jadam tylko z trzylatkiem i czasem z mężusiem. A takie pogaduchy w gronie rodzinnym to najlepsza rzecz pod słońcem:) Butelki są piękne, a ja się właśnie zabieram za likierek własnej roboty:) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzinne śniadania są bezcenne, nawet z trzylatkiem.

      Usuń
  3. No ja przepraszam... Jak się zmacham pod górkę, to przez 10 minut NIC nie mówię, tylko sapię xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czasem robię sobie przerwy. (szczególnie jak mi uciekniesz kilometr do przodu) ;)

      Usuń
  4. Wpadłam zobaczyc o czym ten blog - a tu taka nuda :(
    Co powiedziała Marzenka i kto leniuchował. Rany , kogo to obchodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nudzą się tylko ci, którzy nie widzą urody świata.

      Usuń