Rozmyślania przy zmywaniu naczyń
Zmywając, przyglądałam się nie tylko różnorodnym i różnobarwnym wzorom, ale także sygnaturom, które okazały się rownie ciekawe dla kolekcjonera porcelany i fajansu. Myślałam o drodze, jaką przebyły nim zdekompletowane, obite znalazły cichą gierczyńską przystań... Czyje troskliwe ręce ich dotykały, jakie widziały potrawy? Ilu uroczystościm rodzinnym i towarzyskim spotkaniom towarzyszyły? Czy podawano na nich wykwintne obiady, a może proste wiejskie jedzenie? Ja często podawano na nich naleśniki? Mięso? A może sałatki? Ile kalorii się na nich pojawiało? Były wyposażeniem stołówi, prywatnego domu a może restauracji? Kiedy i gdzie je wyprodukowano?Ornamenty i sygnatury
Większość moich talerzy obiadowych pochodzi z polskich fabryk- Włocławka, Bolesławca, Tułowic, Wałbrzycha, czy Chodzieży. Są jednak i japońskie oraz takie, które dopiero muszę odczytać. Podejrzewam, że czeka mnie nie lada przygoda przy przeglądaniu tych naczyń, których nie chciało mi się wyjmować z najróżniejszych zakamarków moich dwóch gierczyńskich kuchni. Porządkując tę część, którą zmywałam zauważyłam ze zdziwieniem, że fabryki Wałbrzych i Wawel wypuściły białą kolekcję o tym samym ornamencie! Ten sam ornament powtarza się także na talerzach z barwnymi kwiatowymi wzorami.Pozostałe talerze różnią się już nie tylko ornamentem ale także wielkością i głębokością talerzy, np. te z Włocławka są głębsze (nawet te tzw. płytkie).
No dobrze, Szymborska pisała, że są talerze a nie ma apetytu. U nas jest i jedno i drugie. Mamy mnóstwo pięnych talerzy, ale i apetyt, zwłąszcza po ciężiej pracy nam dopisuje.
Jak zrobić naleśniki
Wydawać by sie mogło, że przygotowanie naleśników to prosta sprawa. Jest jedna tyle różnych możliwości, że za ażdym razem można zrobić naleśniki zupełnie inaczej.Tym razem usmażyłam naleśniki z wodą gazowaną.Składniki:
2 jajka,
szklanka mleka,
szklanka mąki pszennej,
odrobina proszku do pieczenia,
odrobina soli
kilka łyżek wody gazowanej.
Rok temu kupiłam w biedronce patelnię do naleśników i teraz smażenie ich było prawdziwą przyjemnością.
Zjadłbym naleśniki na słodko. Oczywiście jako deser po obiedzie :-)
OdpowiedzUsuńZadziwić może Twoja, Aniu, umiejętność dostrzegania czegoś ciekawego w najzwyklejszych chwilach i rzeczach.
Wiesz, Krzysztofie, nasze życie składa się z takich zwykłych rzeczy i chwil i tylko od nas zależy jak na nie spojrzymy.
UsuńZadziwiasz mnie. Kurczę, uwielbiam ludzi, którzy potrafią z małych szczegółów zrobić rzeczy wielkie, a przynajmniej ciekawe i interesujące. Historia domowego fajansu - mega pomysł! :)
OdpowiedzUsuńChociaż jestem po śniadaniu, zrobiłam się głodna, ale w Wielkim Poście nie jem słodyczy, więc cóż... poczekamy do kwietnia na słodkie naleśniki :)
Myślę, że kiedyś będzie jeszcze o głębokich talerzach, bo te też są najróżniejsze :) A jeśli chodzi o wielki Post, to ja ograniczam słodycze- nie jem czekolady i żelek ( bo z nich najtrudniej mi zrezygnować) Z innych nie mogę, bo to... podstawa mojej diety ;)
UsuńUwielbiam naleśniki! A te twoje talerze to prawdziwa kolekcja!
OdpowiedzUsuńTo tylko początek kolekcji ;)
Usuń