Akcja "Jemy chwasty 2019"
Rok temu przygotowałam pierwszą edycję akcji Jemy chwasty.(klik) Dzięki niej poznałam kilka nowych potraw i roślinę, której wcześniej nie wykorzystywałam. (tu znajdziecie post podsumowujący: podsumowanie akcji Jemy chwasty 2018) Mam nadzieję, że w tym roku będzie podobnie, a zainspirowani przepisami pojawiającymi się na Durszlaku w jej ramach, częściej sięgniecie po warzywa nieuprawne, zwane popularnie chwastami.Przez cały maj blogerzy kulinarni piszący w ramach platformy Durszlak.pl dodawać będą swoje pomysły na niebanalne potrawy. Najprostszym sposobem na znalezienie przepisów dodanych do akcji jest kliknięcie w banerek. Można też wziąć udział w akcji, czyli przygotować smaczny wpis z chwastami w roli głównej, dołączyć do akcji i poinformować o tym czytelników poprzez pobranie banerka:
A na zachętę moja ulubiona zielona zupa, o którą poprosiła Gui w czasie ostatniej wizyty w Domku pod Orzechem:
Zielona zupa krem z lanymi kluseczkami
Składniki:
spora miska ulubionych chwastów (podagrycznik, pokrzywa, szczaw, mniszek lekarski)
2 ziemniaki
1 l bulionu
1 jajko
2 łyżki mąki
garść pestek i orzechów ( słonecznik, dynia, posiekane orzechy włoskie
1łyżka oleju
zielenina (wszewłoga i krwawnik)
sól, pieprz
Wykonanie:
Ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę. Chwasty płuczemy.W bulionie gotujemy ziemniaki chwasty ok. 15 minut. Miksujemy na krem. doprawiamy solą i pieprzem.
Orzechy pestki prażymy z łyżką oleju. Jajko kłócimy z mąką i odrobiną soli. Zieleninę siekamy.
Na wrzącą zupę wlewamy powolutku lane ciasto.
Zupę przelewamy do kokilek, posypujemy prażonymi pestkami i zieleniną. Smacznego.
Do zupy użyłam zioła nie opisywanego wcześniej:
Wszewłoga
Ziele należy do rodziny selerowatych. Ma delikatne trochę podobne do koperku liście (dzięki czemu udaje mi się ją przemycić Ślubnemu) i charakterystyczny ostry, gorzki zapach. W celach kulinarnych używam liści i korzenia, którym aromatyzuje się rosół niczym lubczykiem. Korzeń pobudza trawienie, działa moczopędnie i wykrztuśnie. Ziółko jest o tyle specyficzne, że rośnie jedynie w górach. To najbardziej charakterystyczny zapach izerskich łąk.
Pozostałe zioła znajdziecie w tym wpisie:
Nigdy nie jadłam zupy z chwastów i szczerze to nie wiem, czy miałabym na nią ochotę 😁
OdpowiedzUsuńMamo Tosiaczka, zapewniam, że zjadłabyś ze smakiem i zapewne poprosiła o dokładkę. Piszę tak na podstawie własnych doświadczeń, a miałem okazję kilka razy smakować kuchnię Anny. Dodam, że nie jestem weganinem.
UsuńJak wspomniał Krzyś, zdziwiłabyś się, jaka jest smaczna.
UsuńUśmiechnąłem się przeczytawszy o przemycaniu zieleniny w posiłkach Ślubnego.
OdpowiedzUsuńAż mnie korci zdradzić mu tajemnicę, wszak faceci winni wspierać się wzajemnie.
Oj tam, oj tam 😁on się domyśla.
UsuńOooooo.... zapach Gierczyna!!! Uwielbiam. To zapach który bucha w nos zaraz po otwarciu drzwi samochodu i zapowiada czas cudownego odchamiania się na Górce i robienia Nic, czas fantastycznych rozmów i pięknych milczeń, czas delektowania się wolnym czasem bez żadnego MUSZĘ. To zapach biegania w piżamie po łące do obiadu... Ech... niechże mi tak znowu zapachnie...
OdpowiedzUsuńPokój na pięterku czeka!
UsuńHm! jakby tu napisać ... zacytuję po prostu męża mego: Nie syp mi zieleniny do zupy, nie jestem królikiem:-)
OdpowiedzUsuńZ kolei ja jeszcze nie odważyłam się, oprócz czosnku niedźwiedziego i oregano z łąki:-)
Serdeczności.
A to mnie zaskoczyłaś. Byłam pewna, że z chwastami jesteś, Mario, za pan brat!
Usuńa to nowość, nie wiedziałam,że można jeść chwasty
OdpowiedzUsuńTeraz już wiesz i możesz próbować :)
UsuńZa szczawiem jakoś specjalnie nie przepadam - zielone zupy lubię, ale z groszkiem! ;)
OdpowiedzUsuńU nas akceptowane sa wszelkie zupy kremy. Z groszkiem też robię i z brokułów z jarmużem.
UsuńNigdy jeszcze nie robiłam zupy z chwastów :) Może czas spróbować?
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście.
UsuńSuper, bardzo interesujące :) Chętnie wypróbuję niektórych przepisów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, wierzę, że akcja Cię zainspiruje!
UsuńNiepozorne roślinki, a często mają wielką moc ;)
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest!
UsuńSam uwielbiam racuchy z mięty ;)
UsuńBrzmi smacznie i...zapewne takie jest:D Z chwastów jeszcze nie jadłam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
To może właśnie teraz spróbujesz?
UsuńNie miałam okazji próbować "chwastowej zupy", ale nie wiem, czy bym się zdecydowała :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że zdziwiłabyś się, jaka jest dobra!
UsuńWczoraj słuchałam pewnej wypowiedzi że pokrzywa jest takim zapomnianym ziołem, dobrze że podajesz przepis z wykorzystaniem "nie typowych" dzisiaj składników.
OdpowiedzUsuńKiedyś na przednówku ludzie jedli mnóstwo ziół, o których teraz mało kto pamięta.
UsuńCiekawi mnie smak tej zielonej zupy :D
OdpowiedzUsuńNic tylko wypróbować.
UsuńTez tak mysle, w drodze na spacer nazbierac skladnikow i do gara�� "izis88"
UsuńNie znam się na ziołach ! Jam mieszczuch z dziada pradziada. Gdzie się tego można nauczyć ?
OdpowiedzUsuń