Świnoujście do dziwne miasto-
doszłyśmy do tego wniosku z Marzenką , czekając na prom w Karsiborze. Miasto w
naszych granicach , a pozbawione lądowego połączenia z Polską. Aby się tu
dostać, trzeba swoje odstać w kolejce i dostać się na prom. Niemcy zaś dojeżdżają
do Świnoujścia droga lądową. Dzięki temu
częściej w weekendy i ciepłe dni można posłuchać tu języka niemieckiego niż
polskiego. Handel i usługi także nastawione są na obsługę gości z Niemiec. W
sumie nie ma w tym nic złego, bo jakość usług jest wysoka, więc Niemcy chętnie
zostawiają u nas swoje euro.
Nie o tym jednak miał być ten wpis, a o pokonywaniu słabości
i stawianiu sobie coraz wyższych celów, a także o pasji.
Obie z Marzenką z dużym zaangażowanie jeździmy na rowerach i
gdy nadchodzi sezon nie wyobrażamy sobie tygodnia bez wycieczki rowerowej. Tym
razem pojechałyśmy do Świnoujścia na maraton rowerowy. Impreza przednia,
mnóstwo rowerzystów z całego kraju i prawdziwie sportowa atmosfera. Cel, czyli przejechanie mety, został osiągnięty,
a że przy okazji pobiłyśmy swoje prywatne rekordy odległości, to już zupełnie
inna historia.
Jadąc po malowniczym Wolińskim Parku Narodowym rozmawiałyśmy
o wielu różnych rzeczach, tych ważnych i błahych, bo czas na rowerze to jest
nasz czas- czas matki i córki. Jeden z wątków naszej dyskusji dotyczył tego, że
każdy powinien mieć jakąś pasję. Nieważne czy będzie to zbieranie naklejek od
piwa, czy klejenie modeli samolotów, czy też kolarstwo. Człowiek z pasją jest
ciekawszy, ma więcej do powiedzenia, potrafi o swoim hobby opowiadać godzinami
i to jest rewelacyjne.
Po maratonie w ramach odzyskiwania kalorii poszłyśmy na „coś
słodkiego”. Skończyło się na prawdziwej gorącej wedlowskiej czekoladzie i
wielkim ciastu tiramisu dla Marzeny oraz mrożonej kawie, dla mnie. Owe specjały
zaserwowano nam w kawiarni o wymownej nazwie „Słodkie”. Wszystkie specjały były
rewelacyjne w smaku, a obsługa niezwykle miła. Jedynym minusem była
siedmioosobowa grupa niemieckich piwoszy hałasująca przy stoliku obok.
Do Świnoujścia pewnie jeszcze nie raz wrócimy. Podoba nam
się miasto i maraton. W planach mamy wycieczkę na Rugię do latarni morskiej,
którą pięknie było widać w czasie wieczornego spaceru po plaży.
Gratuluję ukończenia maratonu a co do pasji to dobrze ją mieć moja obudziła mnie o 5 rano i zabrała się za nowe pomysł na dzień matki i nie tylko. Pozdrawiam i ściskam Was kobiety z pasją.
OdpowiedzUsuńCzekamy na relację z tego Dnia Matki:)
OdpowiedzUsuńIle kilometrow?
OdpowiedzUsuńTez UWIELBIAM rower. Prze lata byl w zapomnieniu ale od zeszlego roku uzywam regularnie.
Pozdrawiam serdecznie!
Ania z Kuchni Literackiej
Mój rower jest strasznie rozklekotany i przez to dawno już nie jeździłam, ale planuję kupić nowy i zacząć wyprawy wraz z Narzeczonym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html
również jestem zakochana w Świnoujściu pomimo tego, że tak ciężko o pogodę, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń