Jakiś czas temu z Chudą wybrałyśmy się na pizzę do pizzerii Brooklyn,
która mieści się w Szczecinie na ul. Witkiewicza. Znalezienie pizzerii nie jest
łatwe, ale jak się już trafi, to można delektować się pysznymi daniami. Oczywiście
korzystałyśmy z zakupów grupowych, dzięki czemu na naszym stole wylądowała
pizza, która się na tym stoliczku nie mieściła.
Aby skonsumować tego giganta potrzebowałyśmy
dużo czasu, a ten umilałyśmy sobie rozmową o „Piotrusiu Panu”. Kilka dni wcześniej
w Empiku miałyśmy okazję przeglądać cudne wydanie tej niezwykłej książki dla
dzieci. Chuda zachwycała się ilustracjami, które fantastycznie dopełniały książkę.
Szybko jednak z książki przeszłyśmy do dywagacji na temat pewnego typu
mężczyzn, którzy swój przydomek od wspomnianej książki noszą. Piotruś Pan , zgodnie
ze słowami J.M. Barriego:
„Ze wstydem musimy przyznać, że zarozumiałość była jedną z
najwyraźniejszych cech Piotrusia”
„nikt nie umiał wyglądać tak radośnie jak Piotruś, a jego
śmiech był najweselszym ze śmiechów”.
„Był bardzo zmienny, a zabawa, która chwilowo zajmowała go,
w następnej chwili mogła przestać go zajmować. Zawsze istniała możliwość, że
gdy będziesz spadał następnym razem, pozwoli ci upaść.”
A to zaledwie kilka cech bohatera. Czym zatem wyróżnia się
Piotruś Pan – ten książkowy i ten spotykany czasami w Realu?
Z pewnością niepohamowaną chęcią zabawy, dla niego wszystko
było zabawą i tylko zabawą. Dalej potrzebą posiadania matki- no właśnie nie
kobiety, ale matki . Wendy doskonale się w tej roli spisywała do momentu, gdy
nie dorosła, bo dorosłej Wendy, która zapomniała jak się lata, Piotruś już nie
akceptował.
Następnie należało by wymienić egoizm, egocentryzm i
zapatrzenie w siebie. Piotruś przypisywał sobie wszelkie zasługi i czyny
bohaterskie, nawet , jeżeli to nie on ich dokonał.
Co zatem przyciąga kolejne pokolenia Wendy do tego typu
faceta?
Instynkt macierzyński?
Chęć zaopiekowania się wiecznym chłopcem?
Radość życia i nieobliczalność?
Błysk w oku?
Niepoprawny optymizm?
Jedno jest pewne. Trudno wyobrazić sobie życie u boku
Piotrusia Pana, chyba, że ten wydorośleje lub jego wybranka zaakceptuje fakt,
że wszelkie życiowe problemy będzie musiała rozwiązywać sama, bo na Piotrusia
Pana liczyć nie będzie mogła.
Nie lubiłam Piotrusia Pana i Pinokia. Nawet dyskutować na ten temat nie potrafię, tak mnie ta historia mierzi. Nie wiem dlaczego, ale mam awersję do nieodpowiedzialnych ludzi, którzy na zarzuty, że coś zawalili wzruszają ramionami i potrafią tylko powiedzieć - no cóż, taki jestem, taka jestem. A może to zazdrość?
OdpowiedzUsuńPinokio jako postać faktycznie jest denerwujący, ale potrafi się zmienić, a baśń pozwala dzieciom bardzo wiele zrozumieć- wyciągają niesamowicie dojrzałe wnioski.
UsuńA Piotruś, no cóż, potrafi wkurzyć.
Też nie lubię ludzi nieodpowiedzialnych.
Kasia.eire zazdrość, bo ja tez im tego lekkiego (acz durnego) podejścia zazdraszczam:)
OdpowiedzUsuńDoskonale to rozumiem, bo czasami mnie także denerwuje moje wieczne analizowanie po wielokroć wszystich aspektów każdej nawet najdurniejszej sprawy.
Usuń