Święta nastrajają do rodzinnych rozmów i wspominek. Już w
czasie wigilijnej kolacji rozmawialiśmy o rodzinnych tradycjach, o tym, że one
nas określają i pozwalają czuć się bezpiecznie. Dzieci opowiadały o swoich
doświadczeniach szkolnych, o pisaniu
wypracowań i o wartości tradycji. Tych tradycji przekazywanych z pokolenia na
pokolenie, jak i tych tworzonych w każdej rodzinie.
A w naszym domu mieszają się zwyczaje śląskie i poznańskie.
Stąd na naszym wigilijnym stole obok śledzi i pierogów stała słodka śląska moczka.
Co ciekawe, potrawy pozostają niezmienne od lat i żaden z członków rodziny nie
życzy sobie zmian.
W tym roku święta spędziliśmy w domu, a nie w górach, więc
mogłam podogadzać bliskim. Zgodnie z koncertem życzeń ugotowałam to, na co
mieli ochotę. Były to: galaretki drobiowe i rybne (życzenie męża), rosół rybny
z drobnym makaronem (wybór Chudej), a w drugi dzień świąt podałam tradycyjny,
tytułowy śląski obiad.
Tradycyjnie na choince pojawiły się pierniczki, bliskim
wysłałam ręcznie robione kartki oraz bombki decupage . Do prezentów pod choinka
dołączone były zabawne wierszyki. Prezentów w tym roku było bezliku i wszyscy
wyglądali na zadowolonych, ale to temat na inny wpis.
Tradycyjnie też po wigilii graliśmy w planszową grę- w tym
roku był to „Eurobiznes”, a w pierwszy dzień świąt odwiedziliśmy rodzinę.
Święta powoli dobiegają końca i chyba każdy z nas ma
uczucie, że spędził je radośnie i rodzinnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz