Najgorętszy okres tej części roku mam za sobą. Korzystając z
kilku wolnych dni, nadrabiam czytelnicze zaległości. Tym razem sięgnęłam po moją
ulubioną polską prozę kobiecą. W bibliotece natknęłam się na dwie powieści
Magdaleny Kordel: „Uroczysko” i „Sezon na cuda”. Obie opowiadają losy tej samej
bohaterki. W „Uroczysku” Majka zostaje porzucona przez męża, dodatkowo
wiarołomny bez jej wiedzy zaciąga kredyt pod hipotekę domu, więc Maja i jej
piętnastoletnia córka zostają bez dachu nad głową. Bohaterka ,poszukując
wyjścia z patowej sytuacji, wyjeżdża w góry do maisteczka Malownicze i tam rozpoczyna swoje nowe życie.
Schemat do bólu oklepany. Znany chociażby z książek Grocholi i Szwai. I nie ma
się co oszukiwać- napisany w nieco gorszym stylu. Tylko w kilku miejscach na
moich ustach pojawiło się coś na kształt uśmiechu.
Zastanawiałam się, czy jest sens sięgać po kontynuacje,
czyli „Sezon na cuda” i… cieszę się, ze sięgnęłam, gdyż kolejna powieść jest
dużo lepsza. Tryska humorem, postaci stają się wyrazistsze i zabawniejsze. I
choć zakończenie jest przewidywalne, to czeka się na nie z zaciekawieniem.
Dużym atutem wątki epizodyczne i związane z nimi postaci- zwaśnione staruszki,
woźna szkolna, niepokorny uczeń, czy wreszcie bezdomna matka z dwojgiem dzieci.
Jeżeli mi czegoś zabrakło to gór, bo autorka jest niby
zafascynowana Sudetami, ale chociaż akcja powieści rozgrywa się u ich podnóża,
to góry te, zwłaszcza dla kogoś, kto dobrze zna Sudety, są co najmniej nieprzekonujące.
Generalnie- z nudów, w czasie słoty da się przeczytać, ale
czytałam już lepsze powieści dla kobiet.
Nie lubię schematów w książkach. Grochola mnie skutecznie zniechęciła po "Houston mamy problem".
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Ja wysiadłam już wcześniej. Dłużej znosiłam Szwaję, ale po "Matce wszystkich lalek" też już więcej nie chcę:(
Usuń