Pretekstem do niedzielnej wycieczki był nowy zakup Marzenki.
Z okazji osiemnastki Marzena zażyczyła sobie roweru szosowego i ten rower właśnie dotarł do adresatki. Początkowo miałyśmy jechać we dwie. Jednak, gdy
okazało się, że niedzielę możemy spędzić we trzy nawet na chwilę się nie
zastanawiałyśmy i już o 10.00 byłyśmy w trasie. Do wyboru były dwie możliwości-
Gryfice z obiadem w Hosso albo Rewal z obiadem w Róży Wiatrów. Dziewczyny
wybrały opcje nadmorską, zwłaszcza, że Marzena miała w planach sesję zdjęciową
ze swoim nowym rowerem nad morzem- postanowiła wziąć udział w konkursie
fotograficznym poświęconym miłości do roweru.
Opcja ta wygrała także z powodu malowniczej trasy ,
zwłaszcza między Karnicami a Rewalem.
Jechałyśmy sobie niespiesznie, podziwiając widoki,
rozmawiając. Gui co jakiś czas wyprzedzała nas, by sprawdzić możliwości szosówki,
Chuda marzyła o chwili, gdy będzie miała swój nowy rower. Nim się obejrzałyśmy,
byłyśmy w Rewalu. Niestety okazało się,
że Róża Wiatrów jest jeszcze nieczynna. Postanowiłyśmy zatem zajrzeć do zajazdu
„Złoty Róg”, który mieści się przy rondzie w Rewalu. Często mijałyśmy to
miejsce, ale nie miałyśmy okazji go odwiedzić. Zajazd robi niezłe wrażenie. Drewniany,
stylizowany na wiejską karczmę zaprasza , by doń zajrzeć.
Po wejściu do środka wpadłyśmy w zachwyt. Klimatyczne
wnętrze przypadło nam do gustu. Drewniane stoły pokryte płóciennymi obrusami,
bawełniane firaneczki w oknach, stylowe lampki na stołach i bogaty zbiór
różności: starych maszyn do szycia, saksofonów, zegar z kukułką, bibeloty z XIX
w.
Menu raczej tradycyjne. Wybrałyśmy zupę gulaszową (no bo przecież
jestem fanką tejże zupy) . Niestety nie był to najlepszy wybór. Zupa była gęsta
i aromatyczna, ale mięso okazało się żylaste.
Nie mniej wyszłyśmy najedzone.
Potem pojechałyśmy na plażę. Dawno nie byłam przy centralnym
zejściu na plażę w Rewalu, więc widok dwóch stylizowanych wielorybów mocno mnie
zaskoczył. Pstryknęłyśmy kilka fotek i ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu.
Ja zawsze z podziwem patrze na Ciebie. taka pasja do dwoch kolek ?. Jakos mnie nie kreci i wiesz, ze ja nie umiem jezdzic na rowerze. Nie chcialo mi sie nauczyc. :)))
OdpowiedzUsuńA my , zgodnie z definicją dysleksji, nie powinnyśmy umieć jeździć;) Jesteśmy jednak potwierdzeniem przysłowia "Chcieć, to móc".
UsuńNajfajniejsze jest to, że spędzacie ten czas razem:)
OdpowiedzUsuńGenialnie.... Podziwiam!
OdpowiedzUsuńZ czystej ciekawosci - ile dzis kosztuje dobry rower? Jakie firmy lubisz? Pozdrawiam - zawszeanka
OdpowiedzUsuńKażdy z prezentowanych na zdjęciach kosztował powyżej 2 tys. zł. Marzenka jest fanka Meridy, ja preferuję Crossa.
UsuńMnie urzekła maszyna;)
OdpowiedzUsuńJedna z wielu w zajeździe;)
UsuńTeż lubię jeździć na rowerze :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :)
przyjemnie się na Was patrzy.. w sensie zgrabne jesteście jak modelki :)
OdpowiedzUsuńTo musiała być strasznie sympatyczna niedziela:-)))
OdpowiedzUsuńOj była! Czas spędzony na wycieczkach z dziewczynami to najpiękniejszy czas!
Usuńjak ja uwielbiam rowery ! :] obserwuje ;]
OdpowiedzUsuńRower zimą? Jestem pod wrażeniem! Zdecydowanie wolę schować się pod kocem z dobrą książką. Na wyprawy rowerowe zaczekam do wiosny!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Podziwiam za jazdę na rowerze:) Osobiście nie potrafię się jakoś przekonać:)
OdpowiedzUsuń