piątek, 1 marca 2013

Na pomoście w Iławie


Leżałyśmy z Marzeną na łóżku, był wieczór. Gładziłam jej miękkie jasne włosy. Milczałyśmy zatopione w myślach. Kontury pokoju zacierały się i rozmywały.
- Gdzie jesteś?- przerwałam milczenie.
- Leżę na hali pełnej chrapiących facetów. – zamruczała moja córka.
Uśmiechnęłam się… nasze noclegi na maratonach- pełne ludzi hale sportowe, niejednokrotnie mieści się tam ponad pięćdziesiąt osób, zmęczonych po kilkudziesięciu- lub kilkusetkilometrowej trasie.
- a teraz jadę rowerem wzdłuż bagien.
- W Słowińskim Parku Narodowym? Wśród wrzosowisk?- upewniam się, że widzimy to samo.
-Tak, tam , gdzie zbierałyśmy żurawinę.

Teraz obie uśmiechamy się do wspomnień.
-Mamo, ale ja już jestem na pomości w Iławie.- tym razem jej wypowiedzi towarzyszy perlisty śmiech. Śmiejemy się obie, gdyż ja już tez siedzę na tym pomoście.
Iława… tyle wspomnień… Ciepło się robi koło serca. Spędziłyśmy tam cudne trzy wrześniowe dni. Takie przedłużenie wyprawy szlakiem latarni. Spotkałyśmy fantastycznych ludzi. Zarówno znajomych z maratonów, jak i miejscowych. Począwszy od sprzedawców, kelnerów, barmanek przez obsługę punktu informacji turystycznej po miejscowych malarzy.
To tu zauroczył nas głos kelnera w tawernie, gdy składałyśmy zamówienie na obiad, a potem wróciłyśmy na kolację…
Tu kupiłyśmy surowe figi, które potem zjadłyśmy siedząc na krawężniku przy lidlu…
Tu w piątek obserwowałyśmy sielską scenkę, gdy tato uczył córkę łowić ryby i sprawiało im to widoczną frajdę,  a w niedzielne popołudnie to my odpoczywałyśmy w tym samym miejscu na pomoście nad Małym Jeziorakiem, ciesząc się swoja obecnością.
Tu przejechałyśmy ostatni w sezonie maraton rowerowy…


Iława i okolice są niesamowicie przyjazne rowerzystom. W niedzielę, zachęcone przez pracownika IT oraz iławskich znajomych pojechałyśmy do ruin zamku w Szymbarku, podziwiając po drodze okolicę.


Nim pociąg ruszył ze stacji, my już tęskniłyśmy do Iławy i na pewno tu wrócimy. A na razie nasze myśli same przenoszą się na iławski pomost…

5 komentarzy:

  1. Nigdy nie byłam w Iławie. Podoba mi się bardzo jak piszesz.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Okolice Iławy są przecudne, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wpis :)

    A w odp. na Twój komentarz: Nie do końca. Moja "imienniczka" Sol też była czarownicą, więc to rodzaj mojej drugiej natury... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) świetny blog :) Zapraszam do mnie na rozdanie: http://koralikowy-kacik.blogspot.com/2013/03/43-niech-sie-stanie-candy.html

    OdpowiedzUsuń