- Kiedy wreszcie zabierze nas pani na wycieczkę!- moi
szóstoklasiści już od kilku tygodni niecierpliwili się i domagali spełnienia
jesiennych obietnic ( bo też opowiadając im co jakiś czas o swoich rowerowych
wyprawach „narobiłam im smaka”) .
Skoro wiosna zawitała już do nas na dobre wypadało obietnicę
spełnić. Umówiliśmy się zatem na sobotę. Pogoda była wymarzona- słońce, lekki
wiatr, niezbyt ciepło. Trasę wybrałyśmy w córkami nie za trudną, żeby naszych
dzieciaków nie zniechęcić, ale ciekawą, taką, która stanie się punktem wyjścia do
kolejnych wypraw.
Powiat gryficki może pochwalić się sporą ilością starych
zamków i pałaców. Może nie tylko co w Dolinie Pałaców na Dolnym Śląsku, ale i
tak da się przygotować cykl wycieczek śladem dawnej świetności tej ziemi.
Zaczęliśmy od dwóch położonych niedaleko Trzebiatowa-
Dargosławia i Uniestowa. Gdy poprzednim razem odwiedziłyśmy pochodzący z 1890
r. pałac w Dargosławiu nie przedstawiał się on rewelacyjnie, ale był
zabezpieczony. Pojawił się nawet tubylec, który poinformował nas, że znajdujemy
się na terenie prywatnym, a on „tu pilnuje”. Tym razem nikogo nie interesowała
nasza obecność. Co wcale nie wydaje się dziwne, jeśli spojrzymy na zdjęcia.
Opłakany stan pałacu bardzo nas zasmucił, chwilę popatrzyliśmy na ruinę, przyjrzeliśmy się zaniedbanemu ogrodowi pałacowemu i
ruszyliśmy do Uniestowa. Po drodze czekała nas jeszcze góra Baranica, którą
dzieciaki będą długo wspominać.
W Uniestowie czekała nas kolejna niemiła niespodzianka, bo i
ten pochodzący z połowy XIX w. dwór, do niedawna jeszcze zamieszkały , teraz popada
w ruinę, a po mieszczącym się obok parku jeżdżą traktory.
Przejechaliśmy przez wioskę , która zdaje się być położoną
na końcu świata i zapomniana przez Boga i ludzi.
Betonowymi płytami dojechaliśmy do kolejnej wsi-
Siemidarżna. O jakże odmiennie wygląda to miejsce w porównaniu z poprzednimi!
Zadbane obejścia, odrestaurowane pieczołowicie domy, prawie dworki, wyremontowana
za unijne pieniądze droga- widać gospodarskie podejście.
Niestety za wsią piękna droga się kończy…
Ostatnim etapem wycieczki był jaromiński las- miejsce o tyle
ciekawe, że sto lat temu posadzono tu rzadkie odmiany drzew iglastych- jedlice
i daglezje.
Dzieciaki wróciły do domów zmęczone, ale zadowolone, czemu
dały wyraz komentarzami na facebooku;)
Na kolejną wyprawę umówiliśmy się do Cerkwicy i Otoku, o którym
już pisałyśmy.