Sobota. Pierwszy dzień wakacji. Wydawałoby się, ze czas
będzie płynąć leniwie. Nic bardziej mylnego. Od rana mamy z Chudą napięte
plany. Dzisiaj Słowianie otwierają podwoje Baszty Kaszanej, Chuda więc zabiera
swój słowiański majdan (zwozi go do baszty od kilku dni) i wychodzi. Umawiamy
się, że przyniosę jej obiad. Gotuję więc ryż z truskawkami i jadę z obiadem. Na
baszcie ruch. Akurat schodzi małżeństwo. Słyszę śląski akcent. Zagaduję. Od
słowa do słowa okazuje się, że… jesteśmy spokrewnieni przez moją babcię, dawną
mieszkankę Bierunia Starego, skąd pochodzą turyści. Zabawna sytuacja.
Wymieniamy się adresami e-mail.
Po południu bierzemy udział w imprezie plenerowej „Sąsiady”
organizowanej przez Trzebiatowski Ośrodek Kultury. Chuda, jak co roku, wystawia
swoją biżuterię, a ja jej towarzyszę. Oglądam stoiska i słucham występów
kolejnych zespołów.
"Sąsiady" to impreza folklorystyczna mająca na celu pokazanie
wielokulturowości naszego miasta. Oprócz festynu organizowane są warsztaty
sztuki ludowej, można zwiedzić pozamykane na co dzień kościoły i obejrzeć
pałacowe wystawy.
Korzystam z okazji i wchodzę do wnętrza grekokatolickiej
świątyni. Byłam tu już kiedyś, więc wiem jak ona wygląda. Przysiadam w tylnej
ławce i przez chwile kontempluję ciszę i majestat miejsca.
Potem wracam na gwarną ulicę.
Chuda stwierdza, ze jest głodna, więc idę po pyszne swojskie
jedzonko serwowane przez zaprzyjaźnione gospodarstwo z Gosławia ( jeden z moich
uczniów prezentuje w tym czasie wyrób cegieł), dostaję także dwa talerze „zupy
sąsiada”, którą rozdziela sama dyrektor TOK.
Sąsiady w tym roku dały możliwość zaprezentowania się nie
tylko zespołom folklorystycznym z okolicznych wsi, ale także zgromadziły
zaprzyjaźnione stowarzyszenia i grupy. Grupa rekonstrukcyjna prezentowała się z
mundurach z czasów wojny, gang motocyklowy robił mnóstwo hałasu, a
Trzebiatowskie Towarzystwo Kulturalne karmiło bigosem, twarogiem, chlebem ze
smalcem i ogórkiem. Pojawili się także przyjaciele z Niemiec ze swoim
rękodziełem.
Impreza jak zwykle bardzo udana, tylko pogoda niedopisana i
raz po raz skrapiała uczestników deszczem.
Fajnie że opowiadacie o naszym mieście tylko czemu was tak mało jest w baszcie
OdpowiedzUsuńOprowadzanie po Baszcie jest działalnością wolontaryjną, a część z osób należących do Chąśby po prostu chce dorobić sobie podczas wakacji. Niemniej jednak, jest nas wystarczająco wielu, by być w Baszcie codziennie między 10 a 18. :)
Usuń