Koniec czerwca to gorący czas w
każdej szkole. Zmęczeni są uczniowie i nauczyciele. Wszyscy już chyba marzą o
odpoczynku. Razem z Gui postanowiłyśmy chwilę odetchnąć po zajęciach i
wybrałyśmy się na wernisaż do Galerii Feiningera mieszczącej się w trzebiatowskim Pałacu. Tydzień wcześniej
dostałyśmy zaproszenie na wystawę obrazów Sonii Ruciak- malarki, absolwentki
Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, mieszkanki naszego
miasta. Artystka mimo młodego wieku , może już pochwalić się kilkoma osiągnięciami
i wystawami w kraju i zagranicą.
Wystawa nosi tytuł „Architektura światła” i tytuł ten oraz
reprodukcja na zaproszeniu zmobilizowały Gui, która przecież marzy o
architekturze.
Pierwszy
obraz, na który zwróciłyśmy uwagę nosił tytuł „Tajemnicza wyprawa” i
przedstawiał… rower na tle szarej ściany. Stałyśmy dłuższą chwilę zafascynowane
owym rowerem. Niestety potem zaczęłyśmy się wdawać w szczegóły- budowę, ramy,
kierownicy, pedałów.
Przeszłyśmy zatem dalej, a dalej były schody. Mnóstwo
schodów. Tak, jakby artystka chciała pokazać wszystkie klatki schodowe, które
kiedykolwiek widziała na jawie lub we śnie. Cechą wspólną wszystkich obrazów było światło,
padające z przodu, z tyłu, boku, przenikające przestrzeń i… pustka. Przytłaczająca.
Jeden z obrazów , przestawiający kolejne otwarte drzwi Gui skojarzyła z ruinami
pałacu w Dreżewie. Mnie przypomniały się opuszczone poradzieckie bloki w Bornym
Sulimowie.
Obejrzałyśmy wystawę, pogawędziły
ze znajomymi (zawsze znajdzie się ktoś znajomy, dawno niewidziany, z kim
koniecznie trzeba zamienić kilka słów) I zrelaksowane wróciłyśmy do domu.
Bardzo to ciekawe. A moj ojciec pisze właśnie książkę o Bornym....
OdpowiedzUsuńMój mąz przez pół roku pilnował bloków w Sypniewie (to obok Bornego).
OdpowiedzUsuń