Piękno Pogórza Izerskiego jest
niezaprzeczalne, choć na szczęście jeszcze przez wielu nieodkryte.
O walorach tego regionu przekonuję się każdego dnia, gdy o poranku
piję kawę z mlekiem pod orzechem na zboczu mojej Góry i podziwiam
pejzaż Pogórza, gdy przemierzam leśne dukty i ścieżki w
poszukiwaniu jagód i grzybów, gdy spaceruję łąkami zrywając
zioła: dziurawiec, macierzankę, fiołek trójbarwny zwany bratkiem
polnym, wreszcie gdy rozpędzam się na rowerze lub mozolnie pedałuję pod kolejną górkę , pokonując własne słabości i poznając
coraz odleglejsze zakątki regionu.
Gdy przyjechałam w tym roku w
ulubionym pejzażu zauważyłam pewną zmianę, oto na pobliskim
wzgórzu postawiono dwie ławeczki, a na niewielkiej przełęczy nawet
zadaszenie i kilka tablic informacyjnych. Postanowiłam przekonać
się, cóż to jest. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się,
że to fragmenty ścieżki dydaktycznej. O jej projekcie czytałam
już kilka lat temu, ale w realizację jakoś nie wierzyłam. Myliłam
się- ścieżka powstała. Nie pozostało mi więc nic innego, jak
sprawdzić jej przebieg i czegoś nowego się dowiedzieć.
Wsiadłam więc na swojego wysłużonego
górala ( do takiego zadania tylko on się nadawał) i ruszyłam w
stronę Krobicy, gdzie zgodnie z opisem ścieżka się zaczyna.
Dokładnie wiedziałam, w którym miejscu, bo przecież znam te góry!
Dojechałam do wsi, by sprawdzić, czy w samej miejscowości znajdę
oznakowania i jakieś informacje. Nie zawiodłam się. W centralnej
części, tam gdzie Orłowice i Krobica łączą się w jeden
organizm stoi spora tablica informująca o podziemnej trasie
wycieczkowej. Jest też wskazówka dojazdu. Wyjechałam z wioski i
obok punktu energetycznego skręciłam w prawo na Kotlinę- duża
tablica informowała o projekcie. 200 m dalej moim oczom ukazała się
nieskończony jeszcze kompleks wypoczynkowy: miejsce parkingowe,
śmietniki, tablice edukacyjne, zabita deskami budka ( z pamiątkami
lub przyszłą kasą), żwirowe alejki, trawnik i... wejście do
podziemi.
|
Początek ścieżki |
Nie wiem, czy było już legalnie udostępnione do
zwiedzania, ja jednak skorzystałam z prac wewnątrz i nie
zatrzymywana przez nikogo (porozmawiałam z pracującym tam byłym
górnikiem o kopalniach i podziemnych chodnikach) ruszyłam przed
siebie. Wąski korytarz wił się, podnosił, to znów opadał.
Szybko straciłam z oczu robotnika i zostałam sama w zimnym i
wilgotnym podziemiu. Wrażenie niesamowite. Drewniane podesty i
glina tłumiły kroki, słychać było jedynie plusk wody spływającej
ze szczelin skalnych. Po kilkuset metrach dotarłam do schodów.
Metalowych, krętych, mokrych, prowadzących na wyższy poziom.
Wspięłam się na nie w nadziei, że gdzieś jest wyjście i nie
będę musiała tą samą drogą wracać. Znów szłam cichym i
pustym korytarzem, który na dodatek był coraz węższy i niższy ( a
ja przecież do wielkoludów nie należę). Wreszcie w oddali
zobaczyła prześwit. Niestety, wyjście na świat zagradzała gruba
krata... Należało wrócić tą samą drogą. Reflektory, które
oświetlały mi poprzedni o drogę, teraz raziły w oczy, korytarz
zdawał się nie mieć końca... Z radością przywitałam znajomego
już pracownika i szybko wyszłam na zalaną ciepłem przestrzeń.
Wrażenia niezapomniane!
|
Kopalnia Św. Jan- trasa podziemna |
Wsiadłam na rower i pojechałam w górę
za znakami. Niestety, oznakowanie trasy, choć dosyć szczegółowe
pozostawia jeszcze sporo do życzenia. Gdybym nie znała miejsc, nie
orientowała się, gdzie jestem i gdzie powinny znajdować się
kolejne stanowiska, chyba minęłabym większość z nich ( a tak
minęłam jakimś sposobem tylko jedno).
|
Okolice Gierczyna |
Same stanowiska oznakowane są dobrze,
barierki, tablice, miejsca wypoczynkowe pozwalają na wyprawę z
dziećmi- długość ścieżki to ok. 11 km. Trasa jest interesująca,
pozwala poznać historię górnictwa na Pogórzu Izerskim i bliżej
zetknąć się z pięknem tych miejsc. Jest jednak kilka
mankamentów. Jednym z nich jest wspomniane wcześniej oznakowanie (
myślę, ze w przyszłości turysta otrzyma mapkę i dzięki niej
trafi tam, gdzie powinien) , drugim – fakt, ze ścieżka rozpoczyna
się w jednej wsi, a kończy w innej- oddalonej o ponad 10 km.
Autobusy kursują na tej trasie stosunkowo rzadko, więc turysta
pieszy skazany jest na czyjąś pomoc lub bicie 10 km asfaltem ( no
może zawsze wrócić tą samą drogą). Z kolei rowerzysta musi
liczyć się, z faktem że jeżeli nie jest Mają Włoszczowską, to
część trasy będzie rower prowadził. Większość ścieżki jest
wykarczowana i wykoszona, jednak fragmentami ( przy dojeździe do
Gierczyna i w Przecznicy jechałam łąką lub wśród pokrzyw i
łopianów).
Jako osoba znająca te tereny mogłabym
się jeszcze przyczepić do tego, że nie pokazano wszystkich miejsc
( np. odkrywki w Gierczynie), ale to drobny szczegół.
|
Okolice Gierczyna i kopalnia Fryderyk Wilchelm powyżej Przecznicy |
Mimo tych niedociągnięć „Ścieżka
turystyczno- dydaktyczna śladami dawnego górnictwa kruszców”
jest ciekawą propozycją na kilkugodzinną pieszą wycieczkę dla
wypoczywających w Świeradowie lub okolicy turystów lub
wczasowiczów. (mnie przejechanie trasy wraz z powrotem zajęło
ponad dwie godziny)
|
Kopalnia Maria-Anna w Przecznicy |