Wszystko na wariackich papierach. A jak
tak lubię spokój. Dziś jednak musiałam się pogodzić z
pośpiechem i nawałem prac. Do południa jeszcze w pracy, potem
szybkie odwiedziny u Chudej na Baszcie, obiad. Zakupy, pakowanie.
Wyjeżdżamy na miesiac w góry. Niech żyje urlop.
Ale w tym pośpiechu i przedurlopowej
gorączce znalazłam chwilę dla siebie i bliskich. Zaprosiłam
syna i szwagra z synem na lody do nowo otwartej lodziarni.
Dotychczas w mieście działała tylko
jedna niewielka lodziarnia w centrum przy fontannie. Miejsca było
tam niewiele, a ruch na pobliskiej ulicy nie sprzyjał odpoczynkowi.
Lodziarnia „Karolina” też mieści
się przy ruchliwej ulicy, ale jej przestronnne wnętrze oraz
ciekawie zagospodarowany teren obok lokalu sprawiają, że warto
wybrać się tam z dziećmi.
Oferta nie jest może zbyt wyszukana-
mnóstwo kolorowych lodów, gofry, desery, kawa- czyli to, czego
spodziewamy się w lodziarni. Moi panowie zamówili szejki mleczne, a
ja w osłupieniu patrzyłam na ten wynalazek- jakoś wcześniej nie
zwróciłam uwagi na taki napój. Panowie wyjaśnili mi, że to napój
mleczny zmiksowany z lodami.
Ja jednak wolałam tradycyjny deser.
Zażyczyłam sobie włoskie lody z górą owoców i do tego latte.
Dopiero, gdy złożyłam zamówienie, zauważyłam cudne maleńkie
filiżaneczki do espresso i już wiem, że zaraz po powrocie pobiegnę
do „Karoliny”, aby z takiego cudenka wypić aromatyczną kawę.
Ba... ja się już na tę kawę umówiłam z przyjaciółką!
Potem pokazaliśmy jeszcze Młodemu Basztę, panowie zakończyli spotkanie na placu zabaw, a ja wróciłam do gotowania i pakowania.
A póki co zmykam na urlop!
Miesiąc w górach... - tylko pozazdrościć:) Pozdrawiam i udanego wypoczynku życzę:)
OdpowiedzUsuń