Sobotni poranek, właśnie wtaszczyłam przywiezione ze sklepu
zakupy. Głowę mam pełną spraw do załatwienia i rzeczy do zrobienia „przy
sobocie”. A tu mąż wyskakuje z tekstem:
- Jedziemy nad jezioro? – zaniemówiłam. Wszystkiego się
spodziewałam, ale nie własnej inicjatywy mojego Ślubnego!
- Nie tak zaraz! Muszę przygotować obiad, podgotować
pomidory na przecier, ze słoninki zrobić smalczyk. Pomóż mi w kuchni, będzie
szybciej.
Ślubny ochoczo wziął się do pracy. Dzięki temu przed
jedenastą mogliśmy zapakować kawałki gorącego kurczaka, chleb, trochę owoców i
warzyw i ruszyć nad jezioro.
Wybraliśmy się do Kołomącia, bo blisko i dawno tam nie
odpoczywaliśmy. Rowery jakby same sunęły, zwłaszcza mój , bo schowana za Ślubnym
nie odczuwałam wiatru. Jechaliśmy trochę
ponad godzinę. Na kąpielisku zapłaciliśmy za wejście, rozłożyli koc i mogliśmy
rozpocząć leniuchowanie.
No tak, ale leniuchowanie w naszym wydaniu polegało na
jedzeniu, godzinnym pływaniu kajakiem po jeziorze i planowaniu dwudniowego
biwaku na kąpielisku połączonego z wędkowaniem i zwiedzaniem pobliskich lasów. Po
14.00 stwierdziliśmy, że jeszcze sprawdzimy temperaturę wody w jeziorze- mąż
nawet chwile popływał, ja z racji braku umiejętności pływania połaziłam po
mieliźnie i … stwierdziliśmy, że dosyć już się nabyliśmy, możemy wracać!
Kąpielisko w Kołomąciu jest popularnym miejscem wypoczynku
gryficzan. Czasami można spotkać tu także trzebiatowian, bo leży zaledwie 25 km
od Trzebiatowa. Można tu rozbić namiot lub wykupić noclegi w domkach (część to pamiętające
poprzednią epokę campingi, część to całkiem stylowe drewniane domki. Całkiem
nieźle wygląda krąg ogniskowy i otoczenie niewielkiego baru. Jest także niewielkie pole namiotowe. Infrastruktura
kąpieliska mile nas zaskoczyła w porównaniu z tym, co pamiętaliśmy sprzed… 20
lat! Ślubny zdziwiony był spokojem- nad jeziorem wypoczywało zaledwie kilka
rodzin. Wyjaśniłam mu zatem, że w sobotnie południe ludzie zazwyczaj gotują
obiad lub sprzątają i robią zakupy. Gdy my już opuszczaliśmy Kołomąć, w
kierunku jeziora zmierzało kilka samochodów.
Może nie ma tu luksusów, ale mile spędzić czas. (pod
warunkiem, że nie ma się za sąsiadów rozwrzeszczanej grupy dzieciaków).
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w CzekoladowejLokomotywie na mrożonej kawie, a po południu ja dokończyłam przecier pomidorowy
i smalec ze skraweczkami do chleba. Sprzątanie odłożyłam na czas bliżej nieokreślony.
Cóż. Dom jest do mieszkania, a nie do sprzątania.
Jaki miły dzien i ostatni weekend wakacji. Ja tez tam muszę pojechać.Zdjęcia zachęcają bardzo.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:) Od razu widać, że warto odwiedzić to miejsce:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, że nad jeziorem nie ma rozbudowanej infrastruktury, przez co i ludzi mniej, bardzo ładne otoczenie, piaszczyste zejścia do wody, a najbardziej zauroczyła mnie głębia z białymi liliami wodnymi, czarowne miejsce; a tak naprawdę, to nie chciałoby mi się już kończyć przecieru i smalczyku po powrocie, dobrze, że darowałaś sobie sprzątanie, odpoczynek jak najbardziej wskazany, wszak przejechaliście trochę kilometrów i powiosłowaliście; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWidzisz, Mario, tylko, że pomidorki już musiały być zrobione, a smalczyk był dla Gui, która następnego dnia wyjeżdżała do Wrocławia:)
UsuńA miejsce faktycznie czarowne, pod warunkiem, że chciało się trochę odpłynąć;)
OdpowiedzUsuńdom to nie muzeum, a takie wycieczki nie powinny czekać...
To lubię
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Zgadzam się z Twoim podsumowaniem :) Fajna wycieczka!
OdpowiedzUsuńwspaniały blog <3 wpadnij do mnie i zaobserwuj jak Ci się u mnie spodoba ;D http://agrestaco6.blogspot.com/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=6
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa, a takie spontaniczne, nieoczekiwane wypady są najlepsze :-) Każda taka wyprawa to zastrzyk energii i motywacji by zagęścić ruchy, szczególnie przy pracach domowych. Super blog, fajnie i lekko się czyta Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie.
UsuńBardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńMiło mi.
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuń