Zaparzyłam zieloną herbatę, przy jej aromacie opowieść snuje
się łatwiej, a będzie o to opowieść o filiżankach w kwiaty. Mam ich sporo w
kolekcji, bo sama takie wybieram , gdy przeczesuję bazarki i sklepy, a i moi
bliscy właśnie takimi najczęściej mnie obdarowują.
Zacznę jednak od filiżanki, która znalazła się w mojej
kolekcji za przyczyną moich uczniów. Otóż od wielu lat było wiadomo, że pani od
polskiego to lubi książki i kolejne pokolenia absolwentów biegały do naszej bibliotekarki
po radę, co też sprezentować na zakończenie roku szkolnego. Z tej dziecięcej wdzięczności
mam kilka pięknych albumów o Polsce , słowników i zbiór aforyzmów. Jednak
pewnego razu uczniowie nie pobiegli do biblioteki, ale do mojej koleżanki, która
zdradziła im sekret mojej filiżankowej kolekcji . I tak w czerwcu pewnego roku stałam się
posiadaczką śniadaniowego kompletu z uroczym serduszkiem (przez które czasami
ulatuje nadmiar pianki) .
Yamasen Fine Porcelain 24 Gold Collection Japan
Kolejna filiżanka została mi sprezentowana na urodziny przez mojego męża. Było to w Gdańsku, w czasie naszej tradycyjnej podróży urodzinowej. Spędziliśmy cudowny weekend zwiedzając miasto, a w ostatnim dniu mąż zaciągnął mnie do sklepu z porcelaną i poprosił, bym sama wybrała. Wybór był bardzo trudny, ale ze sklepu wyszłam z taki cackiem rodem z Japonii (sygnatura głosi: Yamasen Fine Porcelain 24 Gold Collection Japan ). Filiżanka zrobiona jest z delikatnej porcelany zdobionej w finezyjne irysy. Złocenia są lekko wypukłe, co pogłebia niezwykłość tej porcelanowej filiżanki.
O naszej wyprawie piszę na innym blogu, a o późniejszej
wyprawie do Gdańska z Gui można przeczytać tu.
Następne cacko jest prezentem moich przyjaciółek. Wszystkie trzy mamy to samo imię, więc spotykamy się z okazji imienin i obdarowujemy to tym, to tamtym.
Filiżanka z nenufarami
Jeżeli ktoś zna mnie odpowiednio długo wie, że moim
ulubionym nurtem w sztuce jest impresjonizm, a obrazy Moneta mogłabym podziwiać
godzinami, czego doświadczyła najpierw moja szwagierka a Chuda w czasie naszej wyprawy do Londynu. Wówczas to w Tate Modern Gallery trudno było
mnie odciągnąć od ostatnich Nenufarów malarza, tych namalowanych po 1916 r. gdy
Monet był już prawie ślepy. Wspominałam już tym przy okazji pewnego egzaminu. Warto tu dodać, że uwielbiam także lilie wodne uwiecznione przez mistrza i gdy tylko mam okazje fotogafuję je w naturze, co jeśli ktoś śledzi bloga, dało się zauważyć.
W czasie jednej z naszych wspólnych eskapad po szczecińskich
galeriach handlowych zawitałyśmy do sklepu z porcelaną Rossenthal. Oczywiście
nie stać na tę porcelanę, ale w sklepie była też kolekcja sygnowana przez firmę Goebel. Myślę, że już wówczas dziewczyny zaczęły się
umawiać, by mi ją sprezentować.
Jak widać jest to filiżanka do espresso i trochę nie pasuje do pokazanych wcześniej,
ale dzięki temu stanie się zapowiedzią kolejnej gawędy o moich najmniejszych
filiżaneczkach.
Powinnam zająć się czymś innym ..ale uległam pokusie i z przyjemnością oddałam się gawędzie niż sporządzaniu umów. Rzeknę...mam słabość do "Rudej" i lubię jej "świat"
OdpowiedzUsuńOj, jak mi miło :)
UsuńA ja mam słabość do pogawędek i filiżanek... i lubię tu zaglądać :) Monetowa filiżanka zachwyca!
OdpowiedzUsuńPrawda? Jest piękna...
UsuńFiliżanki piękne, też je lubię, pozdrawiam wiosennie :)
OdpowiedzUsuńWiosna wokół!.
UsuńUlepsz proces tworzenia treści za pomocą wszechstronnej funkcji program do nagrywania ekranu android! To narzędzie umożliwia użytkownikom płynne przechwytywanie i udostępnianie działań wykonywanych na ekranie, co przyczynia się do bogatszych doświadczeń użytkownika.
OdpowiedzUsuń