Za oknem trochę kapryśna wiosna, ale widać ją, bo okna zdążyłam umyć. Parę innych rzeczy też zdążyłam zrobić. Zapeklowane szynki czekają na uzupełnienie śliwkami i morelami i upieczenie ich w wielkiej brytfannie, ogórki, grzybki, cebulki, groszek, chrzan i borówki przygotowane są do zrobienia sosów , w piekarniku pieką się chleby, a w glinianym garnku moczą się jaja w kminku.
Wielkanocne tradycje w naszym domu
I nie pytajcie mnie jak robię chleb, bo nie wiem. Robi się na oko i wychodzi. Opowiem jednak o jajkach w kminku.
Z tradycji świątecznych kulinarnie lepiej z dzieciństwa pamiętam Boże Narodzenie. Wielkanoc była u nas na Śląsku bardziej duchowa niż kulinarna. Babcia przywiązywała ogromną wagę do obrzędów wielkanocnych, począwszy od Niedzieli Palmowej, przez Triduum Paschalne po Mszę Rezurekcyjną. Nawet zajączek przychodził do dzieci dopiero w Poniedziałek Wielkanocny, by nie trywializować tego najważniejszego ze świąt.
Do swojego domu przeniosłam tylko niektóre zwyczaje- wielkopiątkowe malowanie jaj i święcenie ich w Wielką Sobotę, Wysypywanie skorupek tychże jaj na ziemię w ogrodzie, szukanie zajączka pośród kwiatów.
Jajka w kminku na Wielkanoc
Ale miało być o jajkach w kminku, bo jest to chyba jedynie śląskie danie na stałe zadomowione na wielkanocnym stole. W czwartek lub w piątek (w zależności od temperatury za oknem) gotuję jaja na twardo. W osobnym garnku przygotowuję zalewę z paczki kminku, ziela angielskiego, liścia laurowego, czarnego pieprzu i soli. Składniki zagotowuję z litrze wody. Ugotowane jaja obtłukuję, ale pozostawiam w skorupkach i zalewam przygotowanym wywarem z kminku. Odstawiam w zimne miejsce do śniadania wielkanocnego. Jaja mają intensywny smak i po obraniu ciekawie się prezentują - mają marmurkowy wzorek.
Przede mną jeszcze trochę pracy, bo pewnie jak każda pani domu, chcę,by święta były wyjątkowe. U mnie w tym roku będzie zupełnie inaczej niż zwykle, bo po raz pierwszy bez dziewcząt, które miały inne plany. Gui przygotuje kminkowe jaja w swoim mieszkanku, Chuda- obje ze smakołyków moją bratową.
Chciałabym Wam jeszcze trochę przedświątecznie życzyć, by w ferworze walki z oknami, ciastami i wędlinami nie zapomnieć o tym, co w tych świętach najważniejsze- o miłości. Nieważne, co będzie na stole, nieważne, czy okna będą lśniące, a podłogi nieskazitelnie czyste. Ważne, by przy świątecznym stole siedzieli ludzie, którzy się kochają, którzy potrafią sobie wybaczać. By te dwa świąteczne dni były rodzinne, ciepłe, przepełnione miłością.
Ania ... oczywiscie znam jaja kminkowe. W tym roku ich nie robie ale lubie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
Luciu, nie wątpię, że znasz :) W końcu to nasza śląska tradycja :)
Usuńpiękne życzenia :) oby Nam się spełniły :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysl z tymi kminkowymi jajami. Nigdy nie slyszalam. Ja od jutra w gajowce z czego sie wcale nie ciesze i to twoje ostatnie zdanie chyba nie bedzie mnie dotyczylo:(
OdpowiedzUsuńMy w górach będziemy od 30 kwietnia. Zawsze marzyłam o Wielkanocy w Gierczynie, ale jakoś nigdy się nie udało...
UsuńMam nadzieję, że mimo negatywnego nastawienia czas spędzony w gajówce przyniesie Ci dobro i tego Ci życzę.
Bardzo się Padre ożywił na te jaja z kminkiem - uwielbia kminek i chętnie by go ładował do wszelkich potraw ;-)
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę na nasze spotkanie wiosenne ;-)
Pięknych Świąt, pełnych radości i spokoju.
Ja też się cieszę na spotkanie. A kminek- uwielbiam :)
Usuńa chleb boski. sama bym chętnie spróbowała takiego :))
OdpowiedzUsuń