Gdy większość społeczeństwa ulega pokusie zakupu nowalijek, ja z uporem maniak bojkotuję holenderską sałatę, rzodkiewki czy kapustę pekińską. Wyjątek robię od czasu do czasu dla pomidorków koktajlowych i ogórka. Korzystam za to z tego, co rośnie na mojej działce. Sąsiedzi dawno przekopali swoje zagony, a ja wydzielam miejsca, których nie należy jeszcze przekopać, bo pory, bo zielona pietruszka, rukola, roszponka czy... jarmuż. I o jarmużu dziś będzie.
Pierwszy jarmuż wysiałam z sentymentu- moja babcia miała go zawsze w ogrodzie. Stanowił uzupełnienie zimowej diety, ozdabiał potrawy i służył za zielony pokarm dla królików, które hodowaliśmy.
Jego podstawową zaletą jest mrozoodporność i niewielkie wymagania glebowe, co ważne dla mnie, bo nie spędzam na działce tyle czasu, ile by należało, więc rośliny często muszą sobie same radzić. O wartościach odżywczych nie będę się rozwodzić, bo można sobie na wikipedii przeczytać. Ciekawsza będzie anegdota. Otóż w pierwszym roku mojej kariery jako samodzielnej ogrodniczki wysiałam cały zagon jarmużu, który służył mi jako dodatek do zup, które uwielbiamy. Pewnego razu, zimą, wybrałam się po kolejne listki i... zdębiałam. ponad warstwę śniegu wystawały puste łodygi! Kto zjadł mój jarmuż ?????
ŁOSIE. W ten oto sposób przekonałam się, że na Pomorzu mieszkają łosie. Nigdy żadnego nie widziałam, ale ślady racic wyraźnie wskazywały winowajcę! Możecie sobie wyobrazić moje osłupienie- jako rodowita Ślązaczka widywałam jedynie sarenki i wróble, no czasami wiewiórki i kosy.
A tu łoś na działce...
Tyle anegdota. A co robimy z jarmużu? Smażymy z cebulką, boczkiem i sadzimy na nim jajka.
Gotujemy zieloną zupę krem.
Albo przygotowujemy tak jak szpinak i taką potrawę mieliśmy dziś na obiad. Najpierw ugotowałam jarmuż na miękko, potem podsmażyłam z cebulką i olejem, dodałam zasmażkę i tak podałam jako jarzynkę do kotlecików drobiowych i ziemniaków z szczypiorkiem i pietruszką.
A ja właśnie szukałam informacji o jarmużu. Nigdy go nie jadłam i niezwykle ciekawi mnie jak smakuje. Zasieję u taty na działce:)
OdpowiedzUsuńJarmuż ma bardzo delikatny, kapuściany smak z ledwo wyczuwalną goryczką ( w odróżnieniu od liści kalarepy, które mają dużo goryczki)
UsuńJuż mnie zaraziłaś roszponką, a teraz pewnie kolej na jarmuż; serdeczności ślę.
OdpowiedzUsuńCo jak co ale łosia to i ja bym się nie spodziewała:)
OdpowiedzUsuńże też ja nigdy nie jadłam tego pokręconego warzywa ;( powiedz chociaż czym on smakuje ;0
OdpowiedzUsuńże też ja nigdy nie jadłam tego pokręconego warzywa ;( powiedz chociaż czym on smakuje ;0
OdpowiedzUsuńSmakuje delikatną kapustą, najbardziej chyba przypomina włoską.
Usuńooo to musi być smaczny :) skusiłaś mnie.. zakupię nasionka :)
OdpowiedzUsuńHihi... będę siała jako poplon... widzę, że mamy podobne gusta ogrodnicze ;-)) Skoro będziesz na Pogórzu, to koniecznie wpadnij do nas, co najmniej na herbatę ;-)
OdpowiedzUsuńInkwizycjo, mam taki plan. wyslij mi na priv swoje namiary.
UsuńNie mogę znaleźć Twojego maila, może skrobnij do mnie: iwolub13@gmail.com
UsuńBardzo lubie! U nas sporo jest takich starych warzyw... Ale sa Tez juz lokalne truskawki, pomidory, szparagi...
OdpowiedzUsuń