Chuda zapowiedziała się na weekend. Zaplanowałyśmy sobie
czas zarówno na pogaduchy, bo przecież Chuda zawsze ma tyle do opowiadania, jak
i na aktywność fizyczną i załatwienie kilku ważnych spraw. Jakiś czas temu
rozpoczęłyśmy procedurę rejestracji stowarzyszenia i powoli jesteśmy na
finiszu. Jeszcze kilka dokumentów i Chuda będzie mogła wszem i wobec ogłosić
radosną wieść. Ale to zostawię Chudej.
W sobotę wstałam, jaka zwykle bardzo wcześnie i po
wyprowadzeniu psa na spacer przygotowałam śniadanie. Korzystając z wiosny, uraczyłam swoją Najstarszą szparagami zawijanymi w boczek.
Białe szparagi obrałam i obgotowałam, potem przecięłam na
pół , żeby były krótsze. W plasterki
wędzonego boczku zawinęłam po trzy kawałki szparagów i spięłam wykałaczką.
Obsmażyłam na patelni , dodając na koniec smażenia potarty ser.
Chudej smakowało.
Na popołudnie zaplanowałyśmy sobie wyjazd nad morze na zachód
słońca. W ostatniej chwili Ślubny zdecydował się jechać z nami. Zrobiło się
zatem bardzo rodzinnie. Pogoda sprzyjała rowerowym eskapadom, więc i trasa
liczyła 80 km. Pojechaliśmy drogą na
Kamień Pomorski, potem przez Dziwnówek do Trzęsacza.
Ostatnio bardzo lubię ten
deptak prowadzący do ruin kościółka, o którym pisałam tu.
Na miejscu okazało
się, że… jechaliśmy za szybko i raczej nie doczekamy się na zachód słońca w
Trzęsaczu- zrobiło się chłodno. Posililiśmy się więc, zrobiłyśmy parę fotek i
szybkim tempem wróciliśmy do domu. Gdzieś między Zapolicami a Włodarką „dopadł”
nas zachód słońca….
Na dziś też mamy ambitne plany , ale o tym następnym razem.
I jeszcze migawka:
Przeglądam rano blogi i wpisy na facebooku. Zachwycam się
zdjęciami ogrodu, które zamieściła moja siostra. Wpisuję komentarz, że
wyglądają jak kadry z „Tajemniczego ogrodu” Agnieszki Holland (uwielbiam ten
film!). Potem czytam na blogu Inkwizycji o owieczce, Chuda czytała ten wpis już
wcześniej. Dzielimy się wrażeniami. Chuda mówi:
- wiesz, przypomniała mi się scena z „Tajemniczego ogrodu”…
takie śniadanie a'la Francja elegancja :) ja też bym takie zjadła, gdyby Ktoś mi go podał ;)
OdpowiedzUsuńCzasem marzę, by to Ktoś mi podał :) Ale pamiętam, gdy dzieci były w domu, to na Dzień Matki mi takie śniadanie do łóżka szykowały. Ale była zabawa ;)
Usuń