Wakacje dobiegają końca. Część trzebiatowskich dzieciaków pewnie cieszy się na powrót do szkoły, bo w czasie wakacji po prostu się nudziły. Nigdzie nie wyjechały, a morze, choć odległe zaledwie o 10 km jest dla nich za daleko- cena biletu na autobus dla wielu rodzin jest zaporowa.
Część przychodziła na zajęcia pałacowe, kilkoro zasiliło szeregi wolontariuszy w Baszcie Kaszanej, tym samym pokazując Chudej, że to co robi w Stowarzyszeniu Historyczny Trzebiatów- "Chąśba" ma sens.
I właśnie z tą swoją grupką w przedostatnią sobotę sierpnia Chuda uczestniczyła w rodzinnym pikniku, jaki zorganizowany został przez Zespół Szkól Ponadgimnazjalnych oraz Centrum Kształcenia Zawodowego.
Pogoda dopisała, więc licznie przybyli mieszkańcy, zwłaszcza ci najmłodsi skorzystali z wszystkich atrakcji przygotowanych przez organizatorów. A trzeba przyznać, że atrakcji było sporo: występy zespołów muzycznych, zabawa z klaunem oraz stowarzyszeniem Aramis, spływ kajakowy, konkursy sportowe i rysunkowe, mnóstwo pysznego jedzenia. Można było skorzystać z usługi fryzjerskiej, zrobić sobie elegancki makijaż, spróbować zdrowych i pożywnych koktajli.
Mnie zaimponowała umiejętność pozyskiwania sponsorów, bo ci faktycznie dopisali, dzięki czemu wszystkie atrakcje były darmowe, a nagrody w konkursach bogate. Patronat nad imprezą objął Powiat Gryficki, więc mieszkańcy mieli możliwość biesiadowania z panem Starostą i porozmawianie z nim.
"Chąśba" po raz pierwszy prezentowała wiatę, którą dzieciaki własnoręcznie zszywały. I trzeba przyznać, ze całkiem zgrabnie im to wyszło. Dużym zainteresowaniem uczestników cieszyły się pieczone przez Słowian podpłomyki, po które w pewnym momencie ustawiła się kolejka.
Ilekroć widzę Chudą w towarzystwie jej wolontariuszy- jestem dumna, że mam taką córkę ( i ciągle jestem zła, że nie napisała o tym, co robiła całe wakacje!)
Nie byłam na całej imprezie, ale cieszę się, że choć na chwilę oderwałam się od innych obowiązków.
Posłuchałam piosenki turystycznej i żeglarskiej w wykonaniu zespołów "Kabestan" i Czas Trzy "Nowaki". Od poprzedniego koncertu jestem fanką obu zespołów i z prawdziwą przyjemnością słuchałam ich interpretacji znanych utworów.
Piknik rodzinny, który był tylko częścią większego cyklu "Sportowych wakacji na przystani", po raz kolejny pokazała, że wystarczy chcieć, mieć pomysł, a można w naszym małym miasteczku przygotować fajną imprezę, która przyciągnie sporo ludzi a jednocześnie uaktywni działające w mieście organizacje.
A tak wygląda Młynówka w okolicach przystani.
Więcej zdjęć można znaleźć tu.
Dziękuję Aniu, że też uwieczniłaś naszą strefę zdrowia i urody. :)
OdpowiedzUsuńBez Was ani rusz :) Koktajle były pyszne, a kolejka do kolorowych warkoczyków i makijażu mówiła sama za siebie :)
UsuńTo co robicie dla aktywizacji i uświadamiania kobiet w naszym mieście jest niesamowite!
podpłomyki piekła moja babcia na płycie kuchennej :) i jeszcze takie czipsy z plasterków ziemniaków :) mniam mniam..
OdpowiedzUsuńU nas robiło się czipsy z brukwi.
UsuńMasz powód do wielkiej dumy - Twoja Córka!
OdpowiedzUsuńWow, jakie to dołujące - tak blisko morza, a tak daleko......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sol
PS. Odkąd w życiu Włóczykijów pojawiło się Włóczykijątko, nie mam na nic czasu, więc i blogi rzadko odwiedzam... Postaram się jednak do tych ulubionych czasem zajrzeć, a Twój do nich należy... ;)
Bardzo dołujące. Ostatnio właśnie z taką mamą wielodzietną rozmawiałam: jednorazowy wypad na plażę to wydatek ponad 100 zł (bez szaleństw- bilety dla 6 osób , prowiant z biedronki, żadnych lodów, gofrów, zjeżdżalni).
UsuńWłóczykijątko na pewno jest absorbujące, ale ile daje radości! Moje przecież też kiedyś były małymi szkrabami.
Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniecie wrzucać relacje typu: gdzie można pojechać z Maluszkiem :)
Świetny piknik. Uwielbiam takie inicjatywy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie rodzinne spotkania <3 Coraz częściej pojawia się jakiś pyszny catering plenerowy. Dzięki temu można zjeść coś pysznego ma miejscu.
OdpowiedzUsuń