Z czasem jest u mnie różnie. Raczej mam go mniej niż więcej, praca mnie pochłania, stąd i na blogu aktywność się zmniejszyła. Korzystając jednak z odrobiny tego czasu oraz faktu, że udało mi się skończyć obróbkę kilku filmów chciałam opowiedzieć o moim kole krajoznawczo-rowerowym , które prowadzę. Bo pasja to jedno, a przekazywanie jej dzieciom, to zupełnie inna sprawa.
czwartek, 30 października 2014
piątek, 24 października 2014
niedziela, 19 października 2014
Opowieść o wschodzie słońca
Wstałam przed pierwszym brzaskiem. Na niebie błyszczał cieniutki sierp księżyca, a przez chmury przeświecały gwiazdy. Pies niechętnie łapa za łapą szedł na spacer.
Potem wypiłam pyszną latte z mojego nowego ekspresu i zjadłam śniadanie. Za oknem zaczynało świtać. Założyłam mocne lampki do roweru i ruszyłam nad Bałtyk. Miałam nadzieję na fajerwerki wschodzącego słońca, feerię barw. Już na trasie wiedziałam, że nic z tego - na wschodzie zebrały się chmury i słońce wstawało blado... Żadnych dramatycznych czerwieni i fioletów, żadnych ostrych pomarańczy i popieli....
Potem wypiłam pyszną latte z mojego nowego ekspresu i zjadłam śniadanie. Za oknem zaczynało świtać. Założyłam mocne lampki do roweru i ruszyłam nad Bałtyk. Miałam nadzieję na fajerwerki wschodzącego słońca, feerię barw. Już na trasie wiedziałam, że nic z tego - na wschodzie zebrały się chmury i słońce wstawało blado... Żadnych dramatycznych czerwieni i fioletów, żadnych ostrych pomarańczy i popieli....
środa, 15 października 2014
To dla mnie ważne!
Tegoroczne wakacje, podobnie jak te w 2013 i 2012 roku spędziłam, jako wolontariuszka w Baszcie Kaszanej w Trzebiatowie. Po raz pierwszy jednak byłam "na swoim" - Baszta oddana została w użyczenie nowo powstałemu Stowarzyszeniu Historyczny Trzebiatów - Chąśba. Ze względu na przeróżne koleje losu w tym roku zostałam z Basztą na swojej głowie, postanowiłam więc znaleźć pomoc. Wrzuciłam na basztowy facebook informację, że poszukuję wolontariuszy, wystawiam umowy, mogę napisać opinię. Bardzo szybko pojawiła się odpowiedź od dziewczynek mieszkających nieopodal. I tak do basztowej "załogi" trafiły najpierw Klaudia, Marysia, Kinga i Gabi, a za nimi Oskar, Kacper, Michał i Bartek. Czasem zjawiał się również Sławek. Na ile mogłam, starałam się organizować dzieciakom czas wykorzystując np. pieniądze z napiwków, jakie otrzymywaliśmy za oprowadzanie po Baszcie. W czasie wakacji lepiliśmy więc z masy solnej, poznawaliśmy tajniki techniki decoupage, tkaliśmy krajki, szyliśmy sakiewki, koszule i...wiatę, pod którą później pieczone były podpłomyki - wakacje były więc niezwykle aktywne. Ponadto przytrafiły się nam warsztaty w Trzebiatowskim Ośrodku Kultury, podczas których młodzi wolontariusze okazali się niezwykle pomocni. Później mieliśmy okazję uczestniczyć w pikniku sportowym, gdzie piekliśmy podpłomyki i dobrze się bawiliśmy. Nadszedł kres wakacji. Przeliczyliśmy naszą skarbonkę i po odliczeniu wydatków niezbędnych na utrzymanie Baszty w dobrej kondycji, okazało się, że możemy pozwolić sobie jeszcze na uszycie strojów naszym wolontariuszom. Ostatnio więc spotkaliśmy się, by rozdać przygotowanie do zszycia kawałki lnu i...oprowadzić kolejną wycieczkę - klucz od Baszty jest w moim posiadaniu i w razie potrzeby mogę ją otworzyć, po uprzednim umówieniu - dzięki temu zabytek przestał być zamknięty na głucho nawet poza sezonem letnim.
Po tym przydługim wstępie przejdę do meritum sprawy. Szkoda mi się zrobiło moich "osieroconych" po wakacjach wolontariuszy i postanowiłam za wszelką cenę zdobyć środki na organizację zajęć, w których będą mogli brać udział. Startuję do projektów unijnych i próbuję w konkursach organizowanych przez różnego rodzaju przedsiębiorstwa. Jak na razie za każdym razem jestem o włos od otrzymania pieniędzy na zajęcia. Tym razem startuję w konkursie Fundacji Aviva - To dla mnie ważne. Abym mogła mieć szansę na otrzymanie środków na zajęcia nie tylko historyczne, ale i rowerowe, potrzebuję głosów - to nie wybory prezydenckie - tu naprawdę każdy jeden głos ma niebagatelne znaczenie, mogąc odmienić wyniki i pomóc zakwalifikować się nam do finału.Wraz z Rudą będziemy prowadziły zajęcia z dzieciakami jako wolontariuszki, mając z nich przede wszystkim ogromną satysfakcję i świadomość robienia czegoś naprawdę dobrego i na skalę naszego miasteczka - dużego.
Głosować można TU i będę naprawdę bardzo wdzięczna za każdy głosik.
niedziela, 12 października 2014
12 października- zapomniana rocznica
Gdy wiele lat temu poznałam Ślubnego śmialiśmy się, że swoje święto zawodowe będziemy obchodzić prawie jednocześnie- ja 14 października Dzień Nauczyciela, on dwa dni wcześniej Dzień Wojska Polskiego.
czwartek, 9 października 2014
Beskidzkie wspomnienie
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... No prawie... Dla wielu początek lat osiemdziesiątych XXw. to zamierzchła historia. A właśnie wtedy razem z ojcem wzięłam udział w swojej pierwszej wyprawie życia.
niedziela, 5 października 2014
Kierunek Kamień Pomorski!
W połowie tygodnia Ślubny stwierdził, że jeśli w niedzielę będzie pogoda, to może byśmy się gdzieś rowerem wybrali. No, mnie dwa razy nie trzeba takich rzeczy powtarzać. Od razu zaczęłam planować. Początkowo zadeklarowana odległość wynosiła 50 km - no to może do Rewala? Potem było 60 km - Kołobrzeg?
czwartek, 2 października 2014
Szare na szarym - Bałtyk zamglony
Zamiast słów, kilka zdjęć dzisiejszego Bałtyku. Było niesamowicie spokojnie, krzyczały mewy, szumiały fale...
W Rewalu jeszcze można spotkać spacerowiczów i słychać muzykę.
W Rewalu jeszcze można spotkać spacerowiczów i słychać muzykę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)