Gdy Chuda właśnie próbuje czteroletnie zbiory zapakować w pudła oraz worki i przeprowadzić się dwie przecznice dalej, Gui pilnie studiuje, ja powoli przygotowuję się do świąt. Powoli, to może złe słowo, bo żyję w ogromnym biegu- praca zawodowa wypełnia mi większość dnia- mogę sobie na to pozwolić, bo Ślubny wyjechał na poligon , więc w mieszkaniu czeka na mnie tylko pies.
Dziś w drodze do domu zrobiłam zakupy- po wczorajszym szkoleniu stwierdziłam, że muszę bardziej zaplanować swoje zadania w pracy, by nie wychodzić z niej całkiem wypluta- kupiłam więc... dwa kalendarze: terminarz i stojący kalendarz na biurko. A jak już znalazłam się w papierniczym, to dokupiłam papier do pasteli i papier wizytówkowy, żeby przygotować wizytówki i kalendarze Stowarzyszenia Chąśba. W końcu od czwartku do soboty będziemy się promować na jarmarku świątecznym, więc takie drobiazgi są użyteczne.
Popołudnie też poświęciłam na przygotowania do kiermaszu świątecznego: upiekłam ciastka bakaliowo- zbożowe. Nie pytajcie mnie jednak o dokładny przepis, bo go nie ma.
Ciastka wielozbożowe bez glutenu
Do miski wrzuciłam wszystko, co zalegało w koszyku z bakaliami, czyli orzechy, migdały, mak, kokos, słonecznik, siemię lniane, żurawina. Dodałam dwa ubite jajka, kilka łyżek miodu , kilka łyżek oleju, proszek do pieczenia, szklankę mąki owsianej, szklankę płatków jęczmiennych. Wszystko razem wymieszałam. Z tak przygotowanego ciasta formowałam łyżeczką ciasteczka, położyłam na posmarowane tłuszczem blaszce i upiekłam.
Będziemy miały co chrupać, siedząc na stoisku z naszym rękodziełem.
A w ramach rękodzieła przygotowałam świateczne dekoracje. Pamietacie moje dynie ozdobne?
To teraz wyglądają tak:
Oprócz tego pomalowałam kilka słoików, które jeszcze trzeba ozdobić metodą decoupage. I tak , pijąc zieloną herbatę z imbirem dotrwałam do wieczora.
Jutro kolejny pracowity dzień...
Terminarz to jest zdecydowanie rewelacyjna sprawa - zapisujesz w nim wszystko i jedyne, o czym należy pamiętać to to, aby regularnie do niego zaglądać :)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak ciągle coś sie w nim zapisuje, to i potem się to odczytuje ;)
UsuńTo dyńki? myślałam, że strusie jaja; też ostatnio piekłam takie ciasteczka, owsiane, z tego, co znalazłam na półkach, a były pyszne, aromatyczne, prawie jak świąteczne; słowa uznania za oddanie pracy z dziećmi, przygotowania do jarmarku, czas wypełniony do końca obowiązkami, cierpliwością, to się nazywa powołanie, prawda? pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPomysł z dyniami zgapiłam od mojej siostry z kwiaciarni Zuzart. A jeśli chodzi o powołanie- nie wyobrażam sobie, że można robić coś, czego się nie lubi.
Usuńsuper dynie wyszły!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJesteś bardzo zorganizowaną osobą, Aniu... jak zawsze Cię podziwiam - pracowita i perfekcyjna ;) Bombki z dyni są niesamowite, zarówno pomysł, jak i efekt. Tylko się nie przepracuj do imentu, pomyśl też o sobie! Chyba niedługo spotkamy się na Pogórzu? Ściskam czule ;)
OdpowiedzUsuńTak Inkwi- przyjedziemy ok. 29.12. - i na pewno się zameldujemy!
UsuńTak terminarz podobno ułatwia życie. Niby organizuje ale też stresuje . Trzymam kciuki za powodzenie organizacyjne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń