sobota, 10 stycznia 2015

Jak to w 2014 było

- Trzeba by jakieś podsumowanie napisać...- westchnęłam.
- To pisz.- stwierdziła Chuda znad laptopa, w którym tworzyła kolejny unijny projekt na pracę z dziećmi.
Łatwo powiedzieć... ale jak zawrzeć w kilku linijkach wydarzenia, emocje, przemyślenia? Bo przecież 2014 był dla nas i naszego bloga bardzo owocny.


Zacznę więc może od statystyk- cyferki są łatwiejsze do ogarnięcia.
Napisałyśmy 117 postów, przy czym większość była mojego autorstwa.
Największą popularnością cieszył się wpis o dyni, na następnych miejscach uplasowały się bałtyckie zdjęcia i reportaż z inscenizacji w Trzebiatowie. Dużym zainteresowanie cieszą się sprawozdania z imprez maratonowych, co jakoś wcale nie dziwi, i przepisy na potrawy z pasternaku i jarmużu.
Z analizy atrakcyjności wpisów wynika, że … mamy ogromny rozrzut tematyczny. Chwilami zastanawiałam się, czy nie powinnyśmy bardziej ujednolicić tematyki, ale okazuje się, że taki misz masz ma swoich zwolenników.
Najczęściej komentowanym wpisem był reportaż z inscenizacji, opis samotnej wyprawy rowerowej Bałtyk-Izery oraz kolejnych maratonów.

Założenie fanpage na facebooku przyniosło nam 100 sympatyków, co uczcimy przy kolejnym wpisie. Mniej więcej tylu mamy też sympatyków na google.
Najczęściej pisałyśmy o... rowerach, maratonach, Trzebiatowie i Bałtyku.

A teraz bardziej osobiście. Moim ulubionym wpisem jest ten o gierczyńskich strugach (te gierczyńskie posty mają fajny klimat)
Jeśli chodzi o wydarzenia 2014 roku to trudno byłoby mi je „ponumerować”. Było ich zbyt wiele i wszystkie niosły ze sobą niesamowite przeżycia, emocje. Spędziłyśmy przecież ciekawy dzień w czasie sesji fotograficznej, przejechałyśmy kilka tysięcy kilometrów, w czasie kolejnych „wypraw życia”. Przegadałyśmy nad filiżanką kawy lub herbaty, albo w czasie podróży setki godzin. Każda z nas przeżyła coś ekscytującego i niezwykłego. Gui zdała maturę, dostała się na studia, zdobyła prawo jazdy. Chuda założyła stowarzyszenie, zaręczyła się. Obie zaplanowały ślub na 2015 r. 
A ja? Cóż... sprawdziłam, że da się w ciągu dwóch dni pokonać 460 km., namalowałam 200 pastelowych obrazków, nauczyłam się kręcić i składać reportaże ze swoich wycieczek rowerowych i szkolnych imprez.
To był niesamowicie ekscytujący i bogaty rok. Gdy się mu teraz przyglądam, nie mogę uwierzyć, że to było tylko 365 dni.

Kolejny rok zapowiada się podobnie. W planach mamy 2 śluby, kilka "wypraw życia", sporo maratonów, eskapady rowerowe, a także rozwijanie swojej działalności rękodzielniczej. (Chuda właśnie skończyła pisać kolejny unijny projekt- trzymajcie kciuki. Może tym razem uda się wygrać konkurs).

Marzeń i planów mamy mnóstwo i o wielu na razie nie piszemy, żeby nie zapeszyć, a że rok może należeć do tych przełomowych, więc... wszystko może się zdarzyć.   


9 komentarzy:

  1. Życzę Wam, aby wszystkie plany się spełniły i oczywiście mnóstwa inspiracji!

    OdpowiedzUsuń
  2. To był ROK a kolejny będzie też z dużej litery. po prostu nie może być innym. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspanialy to byl rok dla Was, bardzo przyjemnie sie czytalo, a ze rok 2015 bedzie przelomowy, tez tak sadze i zycze wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to zaciskam kciuki w kwestii wygrania konkursu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Udany rok. Bardzo fajne podsumowanie. I fajny pomysł w ogóle! Nigdy nie myślałam, by coś takiego publikować. Chyba zacznę w kolejnych latach... :)
    Pozdrawiam
    Sol

    OdpowiedzUsuń