- Trzeba by jakieś podsumowanie
napisać...- westchnęłam.
- To pisz.- stwierdziła Chuda znad laptopa, w którym tworzyła kolejny unijny projekt na pracę z dziećmi.
Łatwo powiedzieć... ale jak zawrzeć
w kilku linijkach wydarzenia, emocje, przemyślenia? Bo przecież
2014 był dla nas i naszego bloga bardzo owocny.
Zacznę więc może od statystyk-
cyferki są łatwiejsze do ogarnięcia.
Napisałyśmy 117 postów, przy czym
większość była mojego autorstwa.
Największą popularnością cieszył
się wpis o dyni, na następnych miejscach uplasowały się bałtyckie zdjęcia i reportaż z inscenizacji w Trzebiatowie. Dużym
zainteresowanie cieszą się sprawozdania z imprez maratonowych, co
jakoś wcale nie dziwi, i przepisy na potrawy z pasternaku i jarmużu.
Z analizy atrakcyjności wpisów
wynika, że … mamy ogromny rozrzut tematyczny. Chwilami
zastanawiałam się, czy nie powinnyśmy bardziej ujednolicić
tematyki, ale okazuje się, że taki misz masz ma swoich zwolenników.
Najczęściej komentowanym wpisem był
reportaż z inscenizacji, opis samotnej wyprawy rowerowej Bałtyk-Izery oraz kolejnych maratonów.
Założenie fanpage na facebooku
przyniosło nam 100 sympatyków, co uczcimy przy kolejnym wpisie.
Mniej więcej tylu mamy też sympatyków na google.
Najczęściej pisałyśmy o...
rowerach, maratonach, Trzebiatowie i Bałtyku.
A teraz bardziej osobiście. Moim
ulubionym wpisem jest ten o gierczyńskich strugach (te gierczyńskie
posty mają fajny klimat)
Jeśli chodzi o wydarzenia 2014 roku to
trudno byłoby mi je „ponumerować”. Było ich zbyt wiele i
wszystkie niosły ze sobą niesamowite przeżycia, emocje.
Spędziłyśmy przecież ciekawy dzień w czasie sesji
fotograficznej, przejechałyśmy kilka tysięcy kilometrów, w czasie
kolejnych „wypraw życia”. Przegadałyśmy nad filiżanką kawy
lub herbaty, albo w czasie podróży setki godzin. Każda z nas
przeżyła coś ekscytującego i niezwykłego. Gui zdała maturę,
dostała się na studia, zdobyła prawo jazdy. Chuda założyła
stowarzyszenie, zaręczyła się.
Obie zaplanowały ślub na 2015 r.
A ja? Cóż... sprawdziłam, że da
się w ciągu dwóch dni pokonać 460 km., namalowałam 200
pastelowych obrazków, nauczyłam się kręcić i składać reportaże
ze swoich wycieczek rowerowych i szkolnych imprez.
To był niesamowicie ekscytujący i
bogaty rok. Gdy się mu teraz przyglądam, nie mogę uwierzyć, że
to było tylko 365 dni.
Kolejny rok zapowiada się podobnie. W
planach mamy 2 śluby, kilka "wypraw życia", sporo maratonów, eskapady rowerowe, a także
rozwijanie swojej działalności rękodzielniczej. (Chuda właśnie
skończyła pisać kolejny unijny projekt- trzymajcie kciuki. Może
tym razem uda się wygrać konkurs).
Marzeń i planów mamy mnóstwo i o
wielu na razie nie piszemy, żeby nie zapeszyć, a że rok może należeć do tych przełomowych, więc... wszystko może się zdarzyć.
Życzę Wam, aby wszystkie plany się spełniły i oczywiście mnóstwa inspiracji!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńTo był ROK a kolejny będzie też z dużej litery. po prostu nie może być innym. :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam , Luciu.
UsuńWspanialy to byl rok dla Was, bardzo przyjemnie sie czytalo, a ze rok 2015 bedzie przelomowy, tez tak sadze i zycze wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńNowy rok zawsze niesie za sobą nadzieję.
UsuńNo to zaciskam kciuki w kwestii wygrania konkursu :)
OdpowiedzUsuńDo trzech razy sztuka! Tym razem powinno się udać.
UsuńUdany rok. Bardzo fajne podsumowanie. I fajny pomysł w ogóle! Nigdy nie myślałam, by coś takiego publikować. Chyba zacznę w kolejnych latach... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol