Jadąc we wtorek tramwajem zauważyłyśmy, że po wizycie w Hali Stulecia widzimy zupełnie inny Wrocław- nie miasto strzelistych gotyckich wież, ale miasto modernistycznych eksperymentów niemieckich architektów. To była nowa perspektywa.
- to też wczoraj oglądałyśmy.
Pokręciłyśmy się po rynku w poszukiwaniu najpierw lokalu, w którym chciałyśmy zjeść. Niestety nastawiłyśmy się na makaron, a ten w obrębie rynku albo miał zbyt wysoką cenę, albo nie odpowiadał naszym wyobrażeniom o obiedzie W efekcie wylądowałyśmy w jadłodajni z jedzeniem na wagę, którą reklamował krasnal Pierożnik. Potem na jatkach kupiłam białe pastele i mogłyśmy iść na wyspy, a dokładnie na wyspę Piasek. A po co? Otóż kilka dni wcześniej dostałam sms z wiadomością od przyjaciółki:" Ruchoma szopka w kościele na Piasku. Jeśli nie widziałaś, zobacz. Nie wiem, co myśleć, ale na pewno nie zapomnę."
Początkowo chciałam wygooglować to miejsce, ale pomyślałam, że to spaczyłoby moją ocenę, a skoro przyjaciółka nie wie , co myśleć, to mogłam się spodziewać wszystkiego. WSZYSTKIEGO, ale nie TEGO , co zobaczyłyśmy po dotarciu do kościoła NMP.
Weszłyśmy do kościoła. Wnętrze piękne, gotyckie, strzeliste łuki. Na filarach kilka średniowiecznych ołtarzy skrzyniowych-tryptyków. Niestety, kraty uniemożliwiały podejście bliżej i przyjrzenie się ołtarzom.
Z bocznej kaplicy słychać było kolędy, domyśliłyśmy się więc, że to tam mamy się kierować. Faktycznie po chwili zauważyłyśmy strzałkę.
To, co zobaczyłyśmy w środku, nie da się opisać. Długo stałyśmy oniemiałe, wręcz osłupiałe, nie mogąc wydobyć słowa. Nigdy przedtem nie widziałyśmy tyle kiczu i tandety zebranych w jednym miejscu bez składu i ładu. Niechlujstwo wykonania i brud poraziły nas do reszty.
Inaczej wyobrażałyśmy sobie ruchomą szopkę, zwłaszcza, że oglądałyśmy taką w czeskim Frydlancie i miałyśmy pewne wyobrażenie, jak powinna wyglądać taka ekspozycja.
Oszczędzę wam szczegółów. Zdjęcia nie są najlepszej jakości ze względu na migotliwe światło lampek.
Po wyjściu obie stwierdziłyśmy, że świat nie będzie już taki sam, bo słowo kicz zyskało nowy, głębszy wymiar i należy zweryfikować nasze sądy. Podejrzewam, że przez najbliższe lata nawet nie będziemy musiały wypowiadać słowa szopka, by wiedzieć, o czym mówimy.
Jeszcze w szoku pomaszerowałyśmy w kierunku Sky Tower, tak, tak pomaszerowałyśmy, bo naszego chodzenia nie można nazwać spacerem. Bawiąc się w podchody z biurem obsługi, znalazłyśmy kasę i kupiłyśmy bilety na punkt widokowy na 49 piętrze drapacza chmur.
Teraz wystarczyło poczekać na windę i ruszyłyśmy pod niebo...
Cudo...Mogłabym tak siedzieć i siedzieć... nawet kawę z automatu bym wypiła...
Następnym razem...
Ostatnim punktem programu był "śpiewający przystanek".
Nocą wsiadłam do pociągu i wróciłam do Trzebiatowa...
sky tower... to już rzut beretem ode mnie ;)
OdpowiedzUsuńBo widzisz, Polska to w sumie mała wioska i wszędzie jest o rzut beretem. Może kiedyś umówimy się na kawę na dachu Wrocławia?
Usuńdaj tylko znać :)
UsuńNigdy nie wpadłam na pomysl, aby pójść do Skytower zobaczyc Wrocław z lotu ptaka, pomimo, ze tyle razy tam byłam. Gapiostwo z mojej strony
OdpowiedzUsuńAda- jak nic- gapiostwo, bo jest genialnie!
UsuńAle krasnale nie zawiodły. Wstyd się przyznać - nigdy nie byłam we Wrocławiu. Czas to nadrobić, niech tylko wiosna przyjdzie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki krasnalom wizyta we Wrocławiu może pasjonować także Twoich chłopców, choć oni pewnie z radością obejrzą afrykarium ( i mali, i duzi chłopcy zachowywali się tam podobnie ;))
UsuńKicz?.. he he.. nie widziałaś szopki w naszym kościele w ubiegłym roku ;)
OdpowiedzUsuńNie chcę licytować jakości kiczu, ale obawiam się , że tej na Piasku nic nie przebije :(
UsuńPrzykre, że takie instalacje jak szopka padają ofiarą ludzkiej bezmyślności. Widzę, że także lubicie oglądać miasta z wysokości - taka perspektywa to bardzo ciekawe doświadczenie. Jak tylko zagoszczę we Wrocławiu na dłużej, także wybiorę się na ten punkt widokowy - widok na żywo na pewno zapiera dech w piersiach :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, przykre, zwłaszcza, że ja jestem fanką szopek i oglądam je z dziecięcą ciekawością.
UsuńNie zawsze fascynowała nas wysokość, zaczęło się od zdobywania latarni morskich, a potem były już wszelkie wieże. A widok ze Sky Tower genialny!
Uuuu to współczuję taki widoków kiczowatych! Też lubię oglądać miasta z góry, wyglądają wtedy zupełnie inaczej!
OdpowiedzUsuń