środa, 6 maja 2015

Dać wędkę, nie rybę

Na świat patrzę od ponad 23 lat. Świadoma go jestem trochę krócej, ale swoimi spostrzeżeniami mogę zapełnić nie tylko własną głowę, ale i kilka obszernych zeszytów. Sądzę, że patrzę uważnie, staram się dostrzegać detale, lecz nie gapić się nachalnie w poszukiwaniu tanich sensacji. To, co widzę, wpływa na mnie, wywołuje emocje, rzadko pozostaję obojętna, ale nieczęsto podejmuję jakieś działania. Może czas to zmienić? To pytanie retoryczne, nadal boję się, że mogę zbyt mało, chociaż coraz częściej udowadniam sobie - mogę i potrafię coraz więcej. 


Wzrokiem szukam piękna i często je znajduję, zachwycam się drobiazgami - grą kolorów w przyrodzie, dziecięcym uśmiechem, ale też ciekawą tkaniną czy nietypową suknią. Świat chłonę wszystkimi zmysłami i nie wiem, czy wzrok jest tym najważniejszym - pozwala mi wprawdzie odbierać nawet z odległości, ale być może dystansuje mnie w ten sposób od tego, co może być ważne. 

Poza pięknem często widzę rzeczy, których widoku nie lubię. Nie lubię zjawisk biedy, agresji, uzależnień. Budzą we mnie poczucie bezsilności, sprawiają, że z całą mocą uświadamiam sobie, jak niewiele mogę: dawanie ryby jest bowiem niewłaściwe, a nie jestem w stanie każdemu dać wędki. 

Sama tę wędkę dostałam, pokazała mi ją mama. Dotacje dla organizacji pozarządowych okazały się dla mnie także możliwością dania wędki innym. Na swoim koncie mam już kilka odrzuconych projektów, najczęstsza przyczyna była po prostu absurdalna - brak doświadczenia. Jak więc je zdobyć, nie otrzymując takiej możliwości? Okazało się, że są metody, ale nie skorzystałam z nich. Przy każdym odrzuconym projekcie, analizowałam swoje błędy i uwagi oceniających, każdy kolejny ulepszałam. 

I nadszedł w końcu czas, gdy brak doświadczenia Stowarzyszenia Historyczny Trzebiatów - Chąśba nie stanął na drodze do zdobycia funduszy. Kolejny z napisanych przeze mnie projektów po raz pierwszy otrzymał dotację. Stworzyłam miejsce pracy na wakacje dla dwóch osób i warunki do odbycia ciekawego wolontariatu połączonego z cyklem warsztatów dla dziesięciorga nieletnich. 

Dam im wędkę, co z nią zrobią? Mogą zacząć łowić, mogą ją rozkręcić i nauczyć się tworzyć podobne, mogą rzucić w kąt i zapomnieć. Nie mogę zapewnić im dostatniego, łatwego życia, ale mogę próbować pokazać, jak wiele zależy od nich samych, od determinacji, uporu i konsekwencji. Chcę nauczyć obowiązkowości, odpowiedzialności za siebie i innych, zaradności. Trzymajcie kciuki, że się nam uda.

14 komentarzy:

  1. Tak jak prosisz trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane. Gratuluję determinacji i życzę powodzenia w działaniu.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I nie-dziękuję, żeby nie zapeszać. Odwiedź nas w wakacje w Baszcie - wiele będzie się działo. :)

      Usuń
  3. No popatrz, a ja właśnie jestem świeżo po szkoleniach, jak można pozyskać dofinansowanie... jak widać wcale nie tak łatwo, jak zapewniali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samo napisanie projektu nie jest trudne. Wystarczy umiejętność czytania ze zrozumieniem, pomoc specjalisty przy pierwszym podejściu i napisanie poprawnego wniosku przestaje być wyzwaniem. Problemem okazuje się zwykle przejście oceny merytorycznej - trafiałam już na ekspertów, którzy chyba byli zbyt zmęczeni czytaniem poprzednich projektów, by dalej rozumieć czytane teksty. I tak raz otrzymaliśmy spis drobiazgowych uwag odnośnie kosztorysu np. pan nie rozumiał, jaką jednostką miary określa się tkaniny i metr bieżący był dla niego pojęciem nieznanym. Innym razem okazało się, że zbyt ogólnie napisałam o niebezpieczeństwach czekających na nudzące się w wakacje dzieciaki, których nie stać na ciekawe zajęcia czy wyjazdy i nie mają pomysłu na spędzanie wolnego czasu - uznano, że grupa nie jest zagrożona wykluczeniem społecznym. Nauczona takimi przypadkami piszę często dosadnie, dodaję wyjaśnienia w miejscach mogących budzić wątpliwości i w końcu się udało. A muszę zaznaczyć, że stworzenie dofinansowanego projektu zajęło mi najmniej czasu, zrobiłam go właściwie od ręki, później poprawiając ew. błędy językowe, literówki, uzupełniając kosztorys. :)
      Tak więc życzę powodzenia w zdobywaniu dofinansowań (i wypoczętych specjalistów oceniających treści) ;)

      Usuń
  4. Przeczytałam:'Na świat patrzę od ponad 23 lat. Świadoma go jestem trochę krócej, ale swoimi spostrzeżeniami mogę zapełnić nie tylko własną głowę, ale i kilka obszernych zeszytów. ' i pomyślałam, kurcze to o mnie :) Z tym że ja nie tworzę takich pięknych projektów, gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej chwili możesz zacząć! :) Samo wymyślanie projektu jest niesamowitą zabawą, później jest już tylko ciekawiej.

      Usuń
    2. Projekty robię w pracy, mianowicie domów jednorodzinnych i przyznam, że jak już się tak od 7 do 15 nawymyślam, a potem znów nawymyślam na bloga, a potem znów nawymyślam żeby przyciągnąć klientów do mojego sklepu online... to potem już nie mam siły :( Gdyby ta doba trwała trochę dłużej, to kto wie :)

      Usuń
  5. Znam ten ból, dla mnie doba również jest stanowczo zbyt krótka

    OdpowiedzUsuń