W ogrodzie
Ale jak się już znajdzie... to można zupę ugotować. Zupę ogrodniczki. Tę nazwę usłyszałam kiedyś od koleżanki i bardzo mi przypadła do gustu.
Trzeba więc zebrać to,co jednak w ogródku urosło i robimy zupę w wielkim garnku.
Przepis na zupę ogrodniczki:
Składniki:
2 litry rosołu (mój był z kury-takiej prawdziwej,co biegała jeszcze niedawno po zagrodzie)
2 litry rosołu (mój był z kury-takiej prawdziwej,co biegała jeszcze niedawno po zagrodzie)
umyte i wyczyszczone warzywa:
ziemniaki,buraczki wraz z liśćmi,kalarepa z liśćmi,marchewka,fasolka,groszek,pomidory
gałązki lubczyku,selera i pora
sól
Wykonanie:
Proporcje są tu mało istotne,gdyż do garnka wrzucamy to,co mamy. Ważniejsza jest kolejność wrzucania warzyw,gdyż mają różny czas gotowania. Zaczynamy więc od kalarepy i buraczków,po 10 minutach dodajemy fasolkę i groszek(mój był już "starszawy" (młody można gotować tyle co marchewkę i ziemniaki) następne 10 minut i marchewka,po niej ziemniaki i pomidory. Na koniec posiekana zielenina. Gotujemy do miękkości warzyw,czyli jakieś pół godziny.Dosalamy do smaku i tyle.Można podawać na talerze.
Gdzie jest pietruszka?
Zauważyliście, że nie ma pietruszki? NIE UROSŁA, z resztą nie tylko mnie. Rozmawiając z doświadczonymi działkowcami , odnoszę wrażenie, że marchew i pietruszka po prostu w tym roku się zbuntowała. Z ogórkami też trzeba było mieć szczęście. Za to pomidory rodzą aż miło.
Na fasolkę też nie narzekam-objadamy się nią na całego.
A jeśli chodzi o pomidory,to jemy je w każdej postaci.Była już pomidorowa zupa i jajko na pomidorach czyli szakszuka ,pomidory na kanapkach i w sałatce. Ostatnio był pomidorowy koktajl ze szpinakiem.
Nie, nie czytam, wcale nie czytam, bo od kolacji minęło już sześć godzin, muszę dbać o wagę i za bardzo lubię warzywne dania:)
OdpowiedzUsuńAnno, skoro masz tyle pomidorów, to może zrobić ketchup? Nie mam przepisu, nie umiem robić, ale moja mama robiła wspaniałe ketchupy ze swoich pomidorów!
Wrzucając przepis,miałam wyrzuty sumienia, bo pomyślałam, że zapewne będziesz znów po nocy czytał,Krzysztofie ;) Z pomidorów robię przecier na zimę- do keczupu nie mam cierpliwości ( na gazie się przypala, potrzebny byłby prawdziwy piec z blachą)
UsuńAnno, bardzo mnie ujęłaś swoimi wyrzutami sumienia. Dziękuję za nie stukrotnie -:)
UsuńPysznie i zdrowo... Fajnie jest wiedzieć co się je... Własne warzywka, to nie lada gratka... Pozdrawiam i zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego uparcie ten ogródek uprawiam.
UsuńJa się cieszę, że pomidorów jest tak dużo. Jeszcze chwila a z paprykowych będę robić pyszny przecier. :)
OdpowiedzUsuńJą też się cieszę. Pierwsze słoiczka już są w piwnicy.
Usuń