grafika ze strony: http://media2.pl |
W środę rano, gdy wszyscy jeszcze spali, wyszłam na spacer z psem, przygotowałam wieloowocowy kompot z imbirem, a potem rozłożyłam decoupage. Nim Chuda i Ślubny wstali, miałam pomalowane pudełka, które schły.
- To co, idziemy do salonu? -Zagaiła Chuda, zabierając swoje mateo z yerba mate, a Ślubny ją poparł.
Zostawiłam robótki do wyschnięcia i zasiadłam na kanapie... Właśnie zaczynał się drugi epizod...
Chuda wręczyła mi prostokąt z płótna- rękaw jej słowiańskiej sukni, sama zabrała się za inny fragment przyodziewku. Nim skończył się "Atak klonów" Rękaw był wyhaftowany. Zaczęliśmy planować, jak ułożyć w czasie gotowanie dosyć wykwintnego świątecznego obiadu, bo film wciągał niczym czarna dziura.
Mniej więcej wyglądało to tak:
*przerwa na reklamy- obrać ziemniaki i je wstawić (Ślubny);
*kolejna przerwa na reklamy- przecisnąć ziemniaki przez praskę (Ślubny), wstawić wcześniej sprawione kawałki gęsi (całą noc leżały w soli peklowej)(ja);
*przerwa po drugiej części- poszatkować czerwoną kapustę i wstawić(ja), odwrócić gęś na drugą stronę (Ślubny);
*przerwa reklamowa- przygotować ciasto na kluski, do gęsi dodać jabłka, wyłączyć kapustę(ja);
*kolejna przerwa reklamowa- uformować kluski, wstawić wodę na kluski, przygotować zasmażkę i doprawić kapustę(ja);
*przerwa po trzeciej części- ugotować kluski(Ślubny);
*pierwsza przerwa reklamowa w "Zemście Sithów"- wyłożyć danie na talerze, podać kompot(Chuda).
Jedzenie uskuteczniliśmy w salonie, co raczej rzadko się nam zdarza.
W czasie oglądania kolejnych części dokończyłam drugi rękaw i obszyłam dekolt drugiej z sukien, jakie w tej chwili szyjemy. Chuda dla urozmaicenia zaczęła tworzyć biżuterię z koralików.
Nim się spostrzegliśmy, było po kolejnej części, przygotowaliśmy kawę i czekoladę na osłodę. Potem... zrobiło się ciemno i... należało przygotować kolację. Trudno określić kiedy czas przepłynął i kończyła się sześcioczęściowa saga... W tym czasie zdążyliśmy dokładnie przeanalizować tworzywo filmowe, sposób pokazywania postaci i ich emocji w poszczególnych częściach, zwróciliśmy uwagę na kwestie polityczne (niektóre wyglądały niesamowicie niepokojąco znajomo), a nawet zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądała część siódma, czego będzie dotyczyć oraz, jak zostaną wykorzystane zdobycze technologiczne ostatnich lat (zwłaszcza technologia 3D). Na nowe "Gwiezdne wojny" wybieramy się do kina rodzinnie (tylko bez Gui, która może z Wrocławia nie dojechać), tak, aby było to dla nas święto (bo cała rodzina lubi tę sagę)
Pod koniec dnia czułam się niesamowicie zrelaksowana i wypoczęta. Uświadomiłam sobie, że przez cały dzień ani na moment nie pomyślałam o pracy i obowiązkach służbowych. Nie miałam wyrzutów sumienia, że nie wyszłam na rower, że nie uczestniczyłam w uroczystościach niepodległościowych, że nie zrobiłam czegoś tam. Rozrywkowe "Gwiezdne wojny" okazały się najlepszą receptą na moje zmęczenie.
I jeszcze jedno- obejrzałam tyle reklam, jakbym na nocy reklamożerców była.
Nie mogę się doczekać nowego filmu. Bilety mam kupione od dobrego miesiąca i już odliczam dni do premiery. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To zrozumiałe!
UsuńAle się zaczynałam. ..
OdpowiedzUsuńW sumie miły dzień mieliście:) Reklamy nie tylko u mnie w domu wykorzystuje się do szykowania posiłków, jak czytam. Myślę i przypominam sobie i wychodzi mi, że nie oglądałem Gwiezdnych wojen…
OdpowiedzUsuńNie oglądałeś? A mnie się wydawało, że to tak kultowa saga, że każdy ją chociaż raz obejrzał, chociaż tę starą trylogię.
UsuńWiesz, w kinie jestem raz na kilka lat (ostatnio byłem w październiku 2014 na filmie... chyba "Miasto"), telewizornię widzę raz na parę miesięcy, więc nie miałem okazji. Wydaje mi się, że kiedyś widziałem jakiś fragment: dwóch facetów walczyło świecącymi neonówkami tak, jakby w ręku trzymali miecze. Była taka scena w Gwiezdnych wojnach?
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha... jeśli nie oglądałeś jakiegoś kabaretu, to to były "Gwiezdne wojny"- walka na miecze świetlne pojawia się w każdej z 6 części :)
UsuńHa, czyli oglądałem chociaż kawałek Gwiezdnych wojen. Tylko nie pamiętam o co tam chodziło...
OdpowiedzUsuń