Roszponki trzeba było chyba z lupą szukać. Kalarepa wymarzła, a brukselka była w opłakanym stanie. Radością napawała jedynie wybijająca już z ziemi lebiodka i kwitnące tu i ówdzie przebiśniegi.
Wzięłam się do grabienia i wyrywania. Uprzątnęłam suche badyle i liście. Wtedy to zauważyłam całkiem nieźle wyglądające chwasty- młodziutki podagrycznik, mniszek lekarski, babkę lancetowatą i pokrzywy.
Z braku innej zieleni zebrałam to, co było. Nacięłam jeszcze dzikiego szczypiorku, który własnie teraz jest najbujniejszy (ogrodowy póki co ledwo wyjrzał z ziemi). Z taką zdobyczą wróciłam do domu. Skoro nasi przodkowie na przednówku zajadali się chwastami, to dlaczego my nie mielibyśmy z nich korzystać?
Pokrzywa została zjedzona od ręki w postaci musu jabłkowo-pokrzywowego, szczypiorek uatrakcyjnił śniadanie, zdobiąc pomidory i jajka.
Większość chwastów wylądowała jednak z niedzielnej zupie.

1,5 l bulionu
2 marchewki
kawałek selera
nieduży por
kilka liści jarmużu
2 garści chwastów (podagrycznik, mniszek lekarski, babka lancetowata)
2 łyżki kaszy jaglanej
liść laurowy
łodyżka susoznego lubczyku
nieduża cebulka
sól, pieprz
Przygotowanie zupy rozpoczęłam od ugotowania bulionu na indyczych kosteczkach z liściem laurowym, cebulką i łodyżką suszonego lubczyku. Można użyć jednak bulionu w kostce albo innego wywaru, w zależności od preferencji smakowych. Marchewkę, seler i por kroimy w drobne kawałki, gotujemy w bulionie 15 minut. W tym czasie siekamy jarmuż i chwasty. Dodajemy do zupy, na koniec wsypujemy 2 łyżki kaszy jaglanej. Gotujemy jeszcze kilka minut- aż kasza będzie miękka. Doprawiamy do smaku i podajemy.
Warto pamiętać, że podagrycznik jest cennym źródłem witaminy A i C, mniszek lekarski to skarbnica witamin i minerałów. Zielsko można nie tylko ugotować, ale także sporządzić z niego suróweczkę.
Nie, nie martwcie się- panowie w niedzielę dostali na obiad nie tylko te lekka zupę, ale także indyka w jabłkach z białymi kluskami i surówką z sałaty lodowej z liśćmi rzodkiewki.
Witam się dzisiaj i wracam do aktywnego uczestnictwa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że wracasz do blogosfery!
UsuńZupa super! A panów rozpieszczasz - dwa dania i to jakie. A ogród swój też porzadkowalam w weekend, u mnie jednak tylko krzewy, kwiaty i trochę ziół - rozmaryn ogromny i tymianek, który jakoś przezimowal.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba porozpieszczać rodzinę. U mnie tymianek chyba nie wytrzymał mrozu. Znów będę korzystać z polnej macierzanki.
UsuńNie jadłem takiej zupy, ale bardzo chętnie spróbowałbym. Lubię zupy warzywne, a ta zapewne miała oryginalny smak.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Ślubny wie o skarbie w swoim domu…
Zupa była bardzo smaczna, a Ślubny doskonale wie, ze ma skarb domu (ale co jadł, wolałam mu nie mówić ;) )
UsuńAch te niewiasty. Dadzą Ci lubczyku, a później udają zdziwienie...
OdpowiedzUsuń