sobota, 12 marca 2016

Wieczory z "Dziewczyną z pociągu"

Grafika ze strony  "Świata Książki"
Dwa ostatnie wieczory poświeciłam na lekturę "Dziewczyny z pociągu" Pauli Hawkins. Książka trafiła w moje ręce przez przypadek- miała ją moja koleżanka z pracy, a ja będąc uziemioną przez przeziębienie miałam wreszcie czas na nadrabianie lekturowych zaległości.
Zazwyczaj nie czytam thillerów, choć kiedyś je bardzo lubiłam - mam na czytelniczym koncie chociażby cały cykl o Bornie. Tym razem zachęciła mnie jednozdaniowa recenzja Stephena Kinga, bo skoro Kingowi się podobało ( a ja lubię sposób w jaki King buduje napięcie), więc i mnie może się spodoba.

Przejdźmy jednak do powieści. Na początku poznajemy Rachel- narratorkę (narracja jest pierwszoosobowa). Bohaterka codziennie rano jeździ do Londynu pociągiem podmiejskim. Mija te same miejsca i spotyka tych samych ludzi. Z czasem zaczyna podglądać życie mieszkańców mijanych domów, wyobrażając sobie ich życie. Szczególna uwagę poświęca parze mieszkającej w domu z nr 15 (nadaje im nawet imiona- Jason i Jess i wymyśla życiorysy). Skąd zna numer domu? Sama mieszkała kilka lat przy tej samej ulicy. Bo Rachel jest rozwódką, która nie mogąc poradzić sobie ze swoimi problemami zaczyna pić, aż staje się alkoholiczką.
Powieść rozwija się powoli, ale nie jest nudna. Towarzyszy nam świadomość, że zaraz coś się stanie, ledwo uświadomione napięcie, poczucie, że coś wisi w powietrzu.
Z czasem zmienia się narratorka- widzimy świat oczami Megan- mieszkanki domu nr 15. Później pisarka oddaje głos kolejnej z bohaterek-narratorek- Annie, to druga żona byłego męża Rachel- Toma.
Oglądamy więc te same wydarzenia z trzech różnych perspektyw, widziane z innego kąta, przez pryzmat zupełnie różnych uczuć, lęków czy wręcz obsesji. Panie są zupełnie różne, ale każda odczuwa pewien rodzaj samotności, uwięzienia w swoim tu i teraz, dopiero pod koniec okazuje się, że łączy je znacznie więcej.
Pewnego dnia Rachel ze swojego punktu obserwacyjnego w pociągu widzi jak Jess- Megan całuje się z innym mężczyzną niż jej mąż. Ten widok tak nią wstrząsa, że nie może znaleźć sobie miejsca, nie potrafi zrozumieć, jak jej wyimaginowana, idealna bohaterka mogła zrobić coś tak potwornego jak zdrada! Upija się do nieprzytomności, a gdy rano budzi się posiniaczona i pobita w swoim łóżku, nic z poprzedniej nocy nie pamięta. Z prasy dowiaduje się, że tej nocy zaginęła Megan. Co się z nią stało? Czy istnieje związek między zaginięciem Megan, a siniakami na ciele Rachel? A Anna? Czy ona też ma w tym swój udział?
Przez kolejne strony próbujemy rozwikłać zagadkę, towarzysząc bohaterkom. Nie jest to proste, bo świat Rachel jest wykrzywiony przez pijackie zwidy, jej pamięć płata jej figle.
Czy Megan nie żyje? A jeśli tak, to kto jest mordercą?
Dla mnie miarą dobrej książki jest to, jak szybko domyślam się zakończenia. Tym razem, choć zdaję sobie sprawę, co stało się z Megan (pośrednio autorka ujawnia to już na początku powieści), to winowajcy domyślam się stosunkowo późno. A to znaczy, że książka do końca trzyma w napięciu.
Podsumowując- trzy narratorki, mnóstwo tajemnic, skrytych pragnień, kobiecego bólu, strachu i marzeń. Świetny wątek sensacyjny ale i niesamowite studium współczesnej kobiety. Czyta się szybko i z rosnącym napięciem. Polecam.

5 komentarzy:

  1. Dobrze, że polecasz. Znajomy też mi ją polecił i już czeka na liście must read :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, może przeczytałbym? Powieści nie czytałem chyba z rok, albo i więcej, czepiwszy się takich różnych naukowych lub napisanych baaardzo dawno temu. Zwłaszcza portret kobiecej psychiki interesowałby mnie…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zdziwiłbyś się, do jakich absurdów potrafi doprowadzić "kobieca logika" ;)

      Usuń
  3. Moja przyjaciółka kupiła tę książkę ostatnio, jak przeczyta to chętnie od niej pożyczę, bo zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń