Ze względu na rodzaj cery używam przede wszystkim maseczek nawilżających, a moim ulubieńcem jest nawilżająca maseczka z oliwą z oliwek planet spa. Ma ona lekką, żelową konsystencję i nie zasycha na skórze. Po spłukaniu odczuwa się, ze skóra jest nawilżona i delikatna. Podobną konsystencję ma drugi z kosmetyków- maseczka z jagodami acai. Używa się jej podobnie jak opisywanej wcześnie, jej dodatkowym atutem jest nieziemski owocowo-słodki zapach. Skóra po użyciu tego specyfiku nabiera zdrowego kolorytu i jest wyraźnie delikatna.
Tych maseczek używam dosyć często, 2-3 razy w tygodniu.
Znacznie rzadziej sięgam po maseczek głęboko oczyszczające z glinką. Pierwsza to Herbal Stream Bath. W swoim składzie oprócz glinki ma wyciągi z eukaliptusa, bergamotki, brzozy. Takie zestawienie ma świeży przyjemnie relaksacyjny zapach oraz oczyszczające właściwości. Kosmetyk jest zielony, więc po nałożeniu go przypominam bohaterkę filmiku.Glinka jest też podstawowym składnikiem India Intensity. Dodatkowo mamy tu olejki z drzewa sandałowego i czarnego sezamu. Zapach maseczki przypomina maminy krem do rąk. To głęboki, kremowy zapach, bardzo ciepły. Ma wybitnie ujędrniające właściwości. Pozostawia skórę nawilżona i lekko natłuszczoną, co przy mojej cerze jest wyjątkowo ważne. Nie podrażnia oczu.
Najrzadziej nakładam maski typu pil-off. Ich głównym zadaniem jest oczyszczanie i rewitalizacja skóry. Mają one konsystencję żelu i po zaschnięciu schodzą jak skóra po poparzeniu słonecznym. Mają ostry, intensywny, trochę drażniący zapach i bardzo trzeba uważać na oczy (mogą łzawić)
Warto się jednak przełamać, bo skóra wygląda po nich rewelacyjnie. Jest niezwykle delikatna, oczyszczona i ma ładna barwę. W mojej kolekcji jest luksusowa maseczka z ekstraktem z czarnego kawioru, która mieni się złociście, maseczka z chińskim żeń-szeniem o perłowej barwie oraz z wyciągiem z białej herbaty - również perłowa, ale z mlecznym połyskiem.
Gdy już skończyłam pisanie, Chuda doniosła mi kolejny kosmetyk, który właśnie dotarł do nas- Treasures Of The Desert- maseczka z glinka i olejem arganowym. Barwa kosmetyku jest beżowa, zapach podobny do pozostałych arganowych specyfików. Działanie zaraz będę sprawdzać!
P.S.
Dla osób o mocnych nerwach: Jeszcze z warkoczem z maseczką India Intensity :)
Też jestem fanką maseczek :) Zazwyczaj kupuję te w saszetkach, ale planuję zaopatrzyć się w jakieś większe opakowanie :)
OdpowiedzUsuńCzasem sięgam po kosmetyki marki Avon, ale maseczek jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie to bardzo udane kosmetyki tej firmy
UsuńMnie bardzo służy maseczka z czarnej glinki z tej serii. Bardzo lubię też maseczki do włosów. Chętnie nakładam je, jak idę do sauny, włosy są później bardzo miękkie.
OdpowiedzUsuńMasek do włosów też używam. Zwłaszcza arganowej.
UsuńMaseczki z czarnej glinki z tej serii są dla mnie najlepsze! Moja skóra nabiera po nich właściwego kolorytu, jest bardziej wygładzona i po dłuższym okresie regularnego stosowania znika większość niedoskonałości :)
OdpowiedzUsuń