Trochę obawialiśmy się o pogodę, do południa było deszczowo i mgliście. Na szczęście po połudnu rozpogodziło się, a nawet wyszło słońce. Ta pogodowa huśtawka sprawiła jednak, że Inkwi z Padre dotarli dopiero w poniedziałek, wydłużając w ten sposób świąteczną atmosferę.
Pogoda stała się jednym z tematów naszych rozmów. Przypomniała nam się burzowa noc kilka lat temu, gdy siedząc przy świecach (prądu nie było), nie zauważyliśmy, że odpłynęła nam droga. Drugim tematem był oczywiście remont domu. Ślubny zebrał zasłużone pochwały, gdy dumnie pokazywał efekty swojej pracy.
Tegoroczne imieninowe prezenty jednoznacznie związane były z domem i naszymi planami. Witrażowe lustro z liliami na razie zawisło w pokoju między oknami, ale znajdziemy mu godne miejsce. Ręczniki, ściereczki, bieżniki i serwetki bardzo mnie ucieszyły. Do tego dwie filiżanki do mojej kolekcji, urocze pojemniczki na sól i przyprawy, cudne dekoracyjne talerze i odpowiednia ilość trunków wszelakich.
Grillowaliśmy do późna, a goście pojawiali się rotacyjnie. A psy sąsiadów po prostu się do nas przeprowadziły!
Niestety, czas moich imienin to także czas pożegnania Izerów, ale o tym będzie następny post.
W lustrze przeglądają się kwiaty. |
Anno, od żony dowiedziałem się o imieninach Anny, bo ja jak to facet, nie bardzo pamiętam.
OdpowiedzUsuńCiepełka życzę Ci w domu, maratonów ile dusza zapragnie i dobrych pozycji na mecie; fantastycznych pomysłów na oryginalne dania życzę i oczu Ślubnego w Ciebie zapatrzonych.
Piękne życzenia! Dziękuję!
UsuńTo witrażowe lustro chętnie bym zobaczyła :D
OdpowiedzUsuńCałkiem nieźle je widać na ostatnim zdjęciu, trzeba w nie tylko kliknąć, żeby się powiększyło ;)
UsuńZa kilka godzin dodam jeszcze kilka zdjęć. W górach nie chciały się ładować. Tam będzie lustro w roli głównej.
Usuń