"Weekend z autorką" przeczytałam na barwnym plakacie udostępnionym na fanpejdżu "Leśnego Kurortu" w Gierczynie. Hm... pomyślałam... to może być ciekawa propozycja. Nieważne, że nazwisko autorki nic mi nie mówi. Skoro zaprasza, to można zajrzeć...
Nie zdecydowałam się na weekend, bo ten zamierzałam spędzić po swojemu- z Ślubnym w naszym ukochanym Domku pod Orzechem, ale na wieczór autorski mogę się wybrać, zwłaszcza, że nie widziałam jeszcze wnętrza Kurortu po otwarciu.
Przed wyjazdem w Izery zajrzałam do profilu autorki, przeczytałam wywiad z nią oraz kilka wpisów na blogu. Mniej więcej wiedziałam, czego należy oczekiwać.
W sobotę kilka minut przed siedemnastą przekroczyłam próg pensjonatu. Przyznam, że robi pozytywne wrażenie, zwłaszcza, gdy zna się jego historię i pamięta odrapane mury z resztkami tynku. Ale o Kurorcie napiszę innym razem, gdy będę miała możliwość pokazać go w całej krasie.
W jadalni zebrało się już kilkunastoosobowe towarzystwo, przeważnie kobiece- uczestnicy weekendu. Ze znajomych były tylko właścicielki kurortu, z którymi jestem zaprzyjaźniona- lata spędzane na zboczu Góry zbliżają ludzi. Po chwili stwierdziłam jednak, że część osób jest mi znana z widzenia- bywały w pensjonacie wcześniej, więc widywałam je, spacerujące po okolicy.
Halina Socha, bo tak nazywa się bohaterka wieczoru jest początkującą pisarką- promującą debiutancką powieść "Anielska przystań." Książka opowiada o perypetiach dwóch kobiet, które spotykają się w nadmorskim miasteczku. Nie będę tu pisała o fabule, bo ma ona drugorzędne znaczenie.
Ciekawsza jest postać autorki, osoby niezwykle ciepłej i naładowanej pozytywna energią. Swoją postawą pokazuje, że warto mieć marzenia, pielęgnować je i spełniać- debiut po pięćdziesiątce? Czemu nie? (przypomniała mi się Lucia, która swoją pierwsza powieść wydała w podobnym wieku)
W czasie spotkania pisarka opowiedziała o losach książki, o tym jak kolejne szczęśliwe zbiegi okoliczności pozwoliły jej spełnić pragnienie, mówiła o procesie twórczym, przedstawiła też autorkę okładki- malarkę Żanetę Konsek, której szkice i rysunki można było w czasie spotkania podziwiać.
Ciekawostka jest, że pani Halina zajmuje się stawianiem Kart Anielskich i jest przekonana, że na anioły zawsze można liczyć.
W ramach prowadzonych w czasie weekendu warsztatów można było podpatrzeć autorkę przy pracy, tzn w czasie stawiania kart, jednak mnie ten sposób patrzenia w przyszłość zupełnie nie odpowiada. Jakiś czas temu wyleczyłam się z wróżb i horoskopów, zdając się z ufnością na los.
Musze jednak przyznać, że przez krótka chwilkę korciło mnie, aby skorzysta z zaproszenia pani Haliny i spojrzeć, jak układa swoje karty, jak odpowiada na skierowane do kart pytania.
Może innym razem?
Anno, z pewnych względów chciałbym wiedzieć, dlaczego wybrano Gierczyn na miejsce spotkania. Czy może autorka mieszka gdzieś w pobliżu? Wiesz coś o tym?
OdpowiedzUsuńKrzysztofie, gierczyńskie ścieżki są poplątane. Autorka mieszka na Śląsku, w moich rodzinnych stronach, podobnie jak właściciele Pałacyku. I tu należy szukać klucza - p. Halina jest bliską znajomą pp. Nowaków, do których należy pensjonat.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Skoro tak, to myślę, iż za niezły wynik można uznać przybycie kilkunastu osób na spotkanie.
OdpowiedzUsuń