Występ był jedna z wielu atrakcji balu, którego organizatorzy , jak co roku zapewnili nam mnóstwo.
Ponieważ był to siódmy bal, więc ta cyfra budowała imprezę. Na "ściance" witali nas milicjanci z kultowego peerelowskiego serialu "07 zgłoś się", do serialu nawiązywały też kotyliony.
Dla mnie oczywistym było, że skoro maskarada z siódemką w tle, to postawimy na "7 wspaniałych". Ślubny z ulgą przyjął wiadomość, że nie musi "wbijać" się w garnitur i zaangażowaniem włączył się w przygotowanie swojego kostiumu. Ja towarzyszyłam mu jako dziewczyna kowboja. Oprócz nas przebrana była jedna Śnieżka, można było się jeszcze dopatrzeć elementów bondowskich, panie preferowały czerwone sukienki, a ja ze swoją kreacją wpisywałam się w ten trend.
Szkoda, że przebierańców było mało, bo przecież siódemka niesie za sobą mnóstwo skojarzeń!
Tegoroczny bal podobnie jak poprzednie poświęcony był uczniom naszej szkoły, tym razem jednak ze specjalnym wskazaniem na drużynę piłkarską prowadzoną przez nieocenianego konserwatora i trenera- pana Stanisława. Pan Staś jest człowiekiem niezwykłym i niesamowicie oddanym swojej pracy. W wolnym czasie dodatkowo rzeźbi w drewnie i na bal przygotował oryginalne rzeźby w korze dla każdej bawiącej się pary. Tym gestem ujął uczestników, którzy chętniej sięgali do portfeli, biorąc udział w zabawach.
Trzeba przyznać, że z roku na rok uczestnicy coraz świadomiej podchodzą do idei naszej zabawy, zostawiając dzieciom niemałe kwoty.
My jak co roku podarowaliśmy weekendowy pobyt w Domku pod Orzechem, staliśmy się za to właścicielami vouchera na jazdy konne sponsorowane przez zaprzyjaźnioną stajnię "Fuzja". Chuda ze swej strony wzięła udział w pokazie Firemist. Taniec z ogniem w wykonaniu grupy cieszył się ogromnym zainteresowaniem.
Zabawa trwała i trwała, gdy o 4.15 wychodziliśmy z sali, jeszcze kilka par kręciło się na parkiecie.
Bal udał się na 100%. Wiele osób już potwierdzało chęć udziału w kolejnej , ósmej edycji, deklarowało przygotowanie przebrania. Myślę, ze niektórzy zastanawiali się czym mogliby się podzielić z innymi, by trzeba przyznać, że fanty bywały zaskakujące- rzeźby p. Stanisława, dziergane zabawki, vouchery na usługi a nawet... noc w lesie z myśliwym (który notabene częściej podziwia zwierzęta niż strzela)
Mogę przypuszczać, że za rok czeka nas wiele atrakcji, a sukces wczorajszej zabawy doda skrzydeł szefostwu Stowarzyszenia Przyjaciół Dwójki, któremu z całego serca dziękuję za rewelacyjna noc!
Świetnie się bawicie, nie dość, że dobra zabawa, to jeszcze z przesłaniem i korzyścią dla najmłodszych; widziałam pokaz ogni chyba na Danielce w Ujsołach, jest na co popatrzeć; prawdę mówiąc, wolałabym myśliwego z aparatem fotograficznym:-)
OdpowiedzUsuńPiekny bal i piekne zdjecia. Nigdy nie slyszalam by Cos takiego organizowano We Francji. Zreszta tutaj poza kilkoma miastami karnawalu w ogole nie ma... A w koncu. Wos zyczenie Rablais'go jestesmy...
OdpowiedzUsuńMario, co roku podobnie :) To jedyny bal, na który sobie pozwalamy, ale dzięki temu możemy poszaleć z licytacją :) A świadomość, że dzięki nam konkretne dziecko ma codziennie ciepły posiłek albo możliwość wyjazdu na zawody jest bezcenna.
OdpowiedzUsuńNianiu, u nas bale charytatywne są obecnie bardzo modne.