Zdążyłyśmy się zorganizować, gdy oficjalnie otwarto Izbę i rozpoczęła się zabawa. Mieszkańcy przybyli niezwykle licznie zwabieni ciekawym programem, ogniskiem z kiełbaskami i możliwością obejrzenia zbiorów.
Ulokowane byłyśmy tak blisko wejścia, że słyszałyśmy wiele z rozmów prowadzonych po obejrzeniu wystawy. Mieszkańcy podkreślali wagę tego miejsca dla budowania wspólnoty, ktoś wpadł na pomysł organizacji kółka historycznego dla dzieci, ktoś inny zadeklarował przyniesienie domowych skarbów.
Brojce, podobnie jak inne pomorskie miejscowości mają bogata i długa historię- od epoki żelaza po współczesność, stąd w czasie pikniku uczestnicy mogli obejrzeć zarówno pokaz walk wojów średniowiecznych grupy Mohort z Mrzeżyna jak i rekonstrukcję wkroczenia wojsk radzieckich do Brojc w wykonaniu grupy Nałęcz zasilonej przez Fort Rogowo. My pokazałyśmy to, co umiemy najlepiej- karmiłyśmy podpłomykami z miodem, tkałyśmy i szyły.
Przez Izbę przetaczały się tłumy mieszkańców wsi i okolicznych miejscowości (nie zabrakło trzebiatowian i gryficzan) . Dopiero pod koniec, gdy plac opustoszał udało nam się wejść do środka i przekonać się jak wielką pracę wykonali członkowie Stowarzyszenia Historycznego Pamięć i Tożsamość. Salka ekspozycyjna jest nieduża, ale urządzona w sposób przemyślany i logiczny. Eksponaty zostały opisane tak, by zaciekawić historią Brojc. Chuda ustawiła się przy stroju woja i... myślę, że mogłaby tam zostać jako eksponat- pasowała idealnie!
Scenka rodzajowa uchwycona przez znajomego |
A tu można obejrzeć relację telewizyjna z wydarzenia (klik)
Zmarzłyście na pewno trochę! atmosfera imprezy na pewno gorąca, ale to jednak marzec:-) są jeszcze ludzie, którym się chce, nie podzieleni przez racje polityczne, religijne czy sąsiedzkie, a robią wiele dla ogółu; takie imprezy łączą lokalną społeczność, uczą historii, i może rzeczywiście, pod wrażeniem tego pikniku, wielu odkurzy strychowe znaleziska i izba wzbogaci się o nowe eksponaty; czasami tak, ni z gruszki ni z pietruszki, coś ciekawego ujrzy światło dzienne.
OdpowiedzUsuńWiesz, Mario, było wyjątkowo ciepło, a my dodatkowo miałyśmy swoje palenisko. Ponadto mogłyśmy wykorzystać nowo uszyte stroje, choć po prawdzie, płaszcz miałam na sobie może z 5 minut. Istotne jest to, o czym piszesz, że są jeszcze ludzie, którym po prostu się chce.
OdpowiedzUsuńChyba nie jadłem podpłomyków z miodem, ale doskonale pamiętam smak samych podpłomyków, jeszcze gorących.
OdpowiedzUsuńWam też się chce, za co podziwiam i czego gratuluję.
Patrząc na Chudą, łatwo wyobrazić sobie żonę właściciela tej zbroi pod ścianą.
Czy też była tak skora do uśmiechu?
Te podpłomyki z miodem cieszą się zawsze największym wzięciem, Krzysiu. A jeśli chodzi o chce, czy nie chce... to różnie z tym bywa - własnie zabieram się za pisanie o tym jak mi się nie chciało i jaki był efekt.
OdpowiedzUsuń