Usiadłam pod orzechem nad filiżanką
kawy. Tak mógłby się zaczynać każdy post, bo przecież jedynie
ulewa, wichura lub -20 stopni może mnie powstrzymać od wypicia kawy
przed domkiem.
Słońce właśnie rozpoczęło swoją
wędrówkę ponad szczytem Stożka. Dni są już zdecydowanie
krótsze, choć nadal mamy lato Już nie muszę zrywać się przed
piątą, by przywitać świt. Teraz wystarczy otworzyć oczy przed
szóstą, a to przecież moja normalna pora na wstawanie. Po
zeszłotygodniowych burzach (które znamy tylko z opowieści) nie
pozostał ślad. Dni są ciepłe, wręcz upalne. To chyba
najładniejsze dni tego lata.
Do Domku pod Orzechem przyjechaliśmy w
poniedziałek, kilka godzin po nas , już po zachodzie słońca,
rowerem z Wrocławia przyjechała Chuda. Chciała spędzić z nami
kilka godzin i wykorzystać wolny dzień. Właśnie z jej powodu
rozpoczęliśmy pobyt ogniskiem i grillowanymi przysmakami. A nocą
obserwowaliśmy spadające Perseidy. Na ciemnym izerskim niebie widać
je doskonale.
Wtorek rozpoczął się leniwie
mieszkańcy domku budzili się powoli oprócz Ślubnego , mnie i
Chudej jest jeszcze Wojtek- bratanek Ślubnego dwunastoletni,
zupełnie niekłopotliwy gość, który większość czasu spędza
biegając z sąsiadami po łąkach.
Nim się spostrzegliśmy było
południe, a potem wybrałyśmy się z Chudą do Jeleniej Góry –
Chuda wracała do Wrocławia i postanowiłam jej towarzyszyć rowerem
do Jeleniej. Przyjemnie było kręcić z córką po Pogórzu,
miałyśmy czas tylko dla siebie, więc spędziłyśmy go na rozmowie
o wszystkim. Nim się spostrzegłyśmy, byłyśmy u celu. Chuda
wsiadła do pociągu, a ja ruszyłam w drogę powrotną. Do Starej
Kamienicy jechałam trasą „samochodową”, piękna pogoda i
nieodparta potrzeba przestrzeni sprawiły, że w Starej Kamienicy
zjechałam w boczną drogę przez Nową Kamienicę. Najpierw jednak
sprawdziłam, jak posuwają się prace przy ruinach zamku w Starej
Kamienicy – postanowiono odkrzaczyć teren, wyciągnąć w górę
część murów i z tego ponurego smutnego miejsca zrobić wreszcie
atrakcję turystyczną. Nareszcie, bo smętna wieża zamku aż prosi
się o wyeksponowanie. Na wieży kościelnej też trwa remont.
Wyjechałam stromą drogą z
miejscowości. Dalej trasa prowadzi niezwykle malowniczym
płaskowyżem, z którego rozciąga się cudowny widok na wszystkie
strony świata. Widać stąd pobliskie wzgórza, ale także sine
szczyty Gór Kaczwskich, Karkonoszy i ciemne, dobrze widoczne Izery.
Nowa Kamienica położona jest w
dolinie, trzeba do niej zjechać, by po chwili znów piąć się na
kolejne płaskie wzgórze, którym dociera się do Grudzy. To przy
tej drodze wczesnym latem zbierałam maliny i bławatki. Przed samą
Grudzą po lewej stronie widać rozrytą ciężkim sprzętem górę,
a raczej to co po niej zostało to kopalnia kruszywa. Rozciąga się
od Grudzy, przez Kłopotnicę aż do Rębiszowa.
W Kłoptnicy zatrzymałam się przy
ulubionych kapliczkach, zajrzałam co słychać u pewnego domu i
chłodnym lasem zjechałam do Rębiszowa. Nosiło mnie, więc skoro
już dojechałam do wsi, skręciłam przywitać się z Inkwizycja. No
przecież inaczej się nie da!
W Domku pod Orzechem byłam przed
dziewiętnastą. To był cudownie spędzony dzień!
A dziś zaczynam „akcję jeżyny”.
Życzcie mi powodzenia!
Zatem powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że inaczej się nie da! Powodzenia z jeżynami (nie wiem, czy nie będziesz miała konkurencji w osobie pana Zbyszka, który będzie zbierał... dla mnie :D ). Buziaki!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
OdpowiedzUsuńOch, Aniu, na Pogórzach zupełnie inaczej płynie czas, i świat się przewartościowuje:-)
OdpowiedzUsuńUpiecz sobie "watruszki z jeżynami", jadłam takie na Ukrainie, jakież pyszne!
Pozdrawiam serdecznie.
Ach jak pięknie byłoby tak jechać rowerem. Piękne są te nasze strony. Karkonosze Izery Kaczawy. Zresztą pieszo też jest fajnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUsiadłam pod orzechem… – przeczytałem i pomyślałem: więc Anna jest już w górach. :-) Zazdroszczę widoków, zwłaszcza, że przejrzystość powietrza była super, jeśli mam sądzić po zdjęciach.
OdpowiedzUsuńJa muszę czekać jeszcze dwa miesiące na pierwszy wyjazd w góry, ale gdy już zacznę górski sezon, nie przeoczę żadnej okazji do wyjazdu.
Akcja jeżyny rozpoczęta z sukcesem, choć zdominowała ją inna akcja- beton stygnie! Ale o tym innym razem.
OdpowiedzUsuńInkwi, jeżyn jest tyle, że każdemu wystarczy.
Mario, no właśnie! Zupełnie inaczej płynie czas!
Aleksandro, mieszkamy w cudownym miejscu,VW otoczeniu pięknych gór! Ważne, że potrafimy ich piękno zobaczyć i docenić.
Krzysiu, już nie mogę doczekać się Twoich nowych postów! A wiesz, że masz nową fankę Twego pisarstwa w osobie mojej siostry? Z resztą, obiecała, że sama Ci to napisze!
Jestem próżnym mężczyzną: uwielbiam mieć fanki :-)
OdpowiedzUsuńAnno, dziękuję za Twoją niecierpliwość. Nie miałem kiedy pisać. W dwa ostatnie wieczory napisałem kilka listów i tekst o morzu. Dzisiejszy wieczór będzie krótki, już dzisiaj zaczynamy demontaż urządzeń, jutro będę jechać ciężarówką, w następne dni montować instalacje elektryczne i Bóg wie co jeszcze. Myślę, że nie wcześniej niż za tydzień zamieszczę następny tekst.