Zapominalska
Przeglądając o poranku blogi, natknęłam sie na przepis na sałatkę grzybową do słoików. Niestety, jak to ja, zapomniałam dodać przepis do Foodera. Zamiast odtworzyć tamten przepis, musiałam z zapamiętanych składników stworzyć własne dzieło, zmieniając przy tym całkiem sporo ;)Leczo z opieńkami
Składniki:4 litry wyczyszczonych i pociętych kapeluszy opieniek (tniemy tylko te większe, małe zostawiamy w całości, bo jak mawia Makłowicz, grzyby ma być widać)
1 litr pociętej na kawałki papryki
1 litr cebuli pociętej w piórka
300 ml octu jabłkowego
300 ml soku przecierowego z pomidorów (lub słoiczek przecieru ze sklepu)
250 ml oleju
garść ulubionych ziół: oregano, bazylia
2 łyżki soli
łyżeczka pieprzu
łyżeczka kolendry
łyżeczka gorczycy.
(wszystkie składniki podane w litrach, bo... waga spokojnie stoi w kuchni w Trzebiatowie)
Wykonanie krok po kroku:
Opieńki blanszujemy, cebulę szklimy na oleju, paprykę podsmażamy. Wszystkie składniki łączymy w dużym garnku, dusimy 15 minut. Słoiki (najlepiej 0,5 l) wyparzamy. Do gorących ciepłych słoików przekładamy nasze leczo, zakręcamy. Słoiki pasteryzujemy ok. 20 minut.
W zimie będzie jak znalazł!
Leczo ma lekko kwaskowy smak. Można je zjeść jako danie wegańskie lub dokroić mięsa i wędlin dla miłośników mięcha. My jedliśmy z chlebem, bo nie chciało mi się już nic więcej pichcić, ale podejrzewam że świetnie sprawdzi się z makaronem lub ryżem.
Masz racje Anno twoja "wieś' to inny świat. Wydaje się oderwany od tego co kłębi się wokoło. Spacer na grzyby za domem, łąka, przestrzeń bez kominów. Z okien na 7 piętrze w mieszkaniu u Córki widać Koksownię w Radlinie, Ciepłownie miejską i komin kotłowni na os. 1 Maja. Dalej chyba kominy Stanawy w Czechach. Las na Grodzisku tylko trochę łagodzi te panoramę. Jest za to ciepło i wygodnie wszystko w pobliżu od porodówki po zakład pogrzebowy. Można spędzić całe życie na jednym osiedlu.
OdpowiedzUsuńAndrzeju, zupełnie oderwany! Możesz cały dzień człowieka nie zobaczyć, a obcy samochód to nadal sensacja. Porodówka chyba w Jeleniej Górze, ale zakład pogrzebowy zdaje się, ze widzę sprzed domu ;) Jedynie 7 km.
OdpowiedzUsuńAniu, żałuję, że nie mogę zrobić tego lecza, bo wyobraźnia i moje skromne doświadczenie kulinarne podpowiada mi, że byłoby dobre. Gdybym miał modyfikować, może zdecydowałbym się na troszkę cukru. Lubię lecza i mięso nie jest mi do nich potrzebne, chociaż gdy jest, też dobrze.
OdpowiedzUsuńWczoraj i dzisiaj obżerałem się kaniami zebranymi w niedzielę, jutro zrobię przerwę, bo żona mnie ochrzaniła za zjadanie takiej ilości grzybów, a gdzieś i kiedyś słyszałem (nie wiem, czy to prawda), że żony należy się (czasami) słuchać. :-)
Jest pyszne! I jako potrawa wegetariańska i z wędliną. Cukru nie dodawałam, bo papryka i przecier są słodkawe na ocet był jabłkowy a nie spirytusowy. Tak, tak! Czasem warto posłuchać żony 😉 choć w przypadku grzybów miałabym problem. Jemy nie praktycznie codziennie w różnych wersjach i jakoś nie możemy przestać! Jutro idę na opieńki!
OdpowiedzUsuńAniu, napisz, proszę, w jakich proporcjach i z jakimi dodatkami robisz zalewę do opieniek. Ech, poszedłbym na te grzyby…
OdpowiedzUsuńTe mrugnięcie okiem bardzo jest sympatyczne :-)
Ło matulu! Krzysiu, tosz u mnie wszystko na smak! Zaczynam klasycznie woda i ocet w proporcji 4:1 ( choć teraz jak dodaję ocet ziołowy, to od razu jest na smak) 1 łyżeczka cukry, soli sporo , ziele angielskie, pieprz ziarnisty, gorczyca, liść laurowy, cebulka. To klasyczny przepis na zalewe octową. Bez udziwnień. A opieńki zestarzeć się w lesie i spleśnieć. Podejrzewam, że jest za ciepło dla nich i za sucho. Może będzie drugi wysyp?
OdpowiedzUsuńNie znam się na grzybach i nie kupuję nawet,
OdpowiedzUsuńbo nie mam gwarancji, że trafię na trującego grzyba.
Ale zazdroszczę tym co się znają :-)