Za oknem plucha. W nocy diametralnie zmieniła się pogoda i po bajkowej zimie nie pozostał ślad (nawet nasz cudowny bałwan stopił się prawie całkowicie) Zamiast więc biegać na nartach, przeglądam blogosferę. A tam podsumowania, podsumowania... To może i ja takowe napiszę?
niedziela, 31 grudnia 2017
piątek, 29 grudnia 2017
Wypić kawę z Górą
Piliście kawę z Górą? Nie na górze, obok góry lub pod górą. Nie??? To spróbujcie. To zupełnie ciekawe doświadczenie. Wiecie zaproszenie kogoś na kawę bądź herbatę, spędzenie z nim kilkunastu, kilkudziesięciu minut twarzą w twarz, tworzy więź.
czwartek, 28 grudnia 2017
Wykwintny grzaniec na czerwonym winie z malinami
Stary kaflowy piec z ogniem buzującym pod blachą aż prosi, by przygotowywać na nim zimowe eliksiry. Chyba mogę powiedzieć, że zimowa aura wymusiła na mnie opracowanie niezliczonej ilości aromatycznych napojów, często z dodatkowymi procentami. Bo przecież nic tak nie rozgrzeje po zimowej wycieczce lub pracy na dworze, jak grzaniec.
wtorek, 26 grudnia 2017
Świąteczny rower w górach
Boże Narodzenie w Domku pod Orzechem przebiega wolno i spokojnie. W wigilijne południe odwiedzili nas sąsiedzi z Domku na Górce, zapraszając na wieczorne kolędowanie. Potem odwiedziliśmy kozy i podzieliliśmy się z naszymi zwierzętami opłatkiem. Po południu przygotowaliśmy się do wigilijnej kolacji, która zgodnie z tradycja rozpoczyna się wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki ( w tym roku gęste chmury uniemożliwiły obserwację nieba, ale przepastny internet poinformował, o której powinna zalśnić).
niedziela, 24 grudnia 2017
Wesołych Świąt!
Za oknem ciemność. Wszak to jeden z najkrótszych dni w roku. Do tego gęste chmury nie pozwalają jutrzence przebić się z różową poświatą. Wieje. Trzeszczą belki, huczy las na Blizborze. W domu jeszcze spokojnie, choć od wczoraj w izbie stoi niewielka, ale całkiem zgrabna choinka przygotowana z wielkiej gałęzi oderwanej w czasie poprzedniego huraganu. Zgodnie z rodzinną tradycją, choinkę stroi się dopiero w wigilię. Ślubny jednak nie wytrzymał i wczoraj zaczął przymierzać lampki. Potem Chuda dokończył dzieła, przystrajając drzewko ulubionymi zabawkami i słodyczami (nie mamy bombek) Przy okazji okazało się, że mamy kilka nadliczbowych świetlnych łańcuchów, więc Ślubny przystawił do ściany domu drabinę i przystroił domek z zewnątrz.
Za kilka godzin usiądziemy do wigilijnej wieczerzy, przyjmijcie więc życzenia:
Za kilka godzin usiądziemy do wigilijnej wieczerzy, przyjmijcie więc życzenia:
W świąteczny czas bądźmy serdeczni.
Nie dopuśćmy do siebie złości i nienawiści.
Żyjmy miłością i życzliwością.
Cieszmy się bliskością rodziny i przyjaciół.
Celebrujmy ulotną, migotliwą atmosferę
Bożego Narodzenia
Nie dopuśćmy do siebie złości i nienawiści.
Żyjmy miłością i życzliwością.
Cieszmy się bliskością rodziny i przyjaciół.
Celebrujmy ulotną, migotliwą atmosferę
Bożego Narodzenia
piątek, 22 grudnia 2017
"Żerca" K.B. Miszczuk- trzecia część serii "Kwiat paproci"
Jeśli przeczytaliście dwie poprzednie części i przypadły Wam do gustu, to "Żerca" wciągnie Was niczym Utopiec pan Dareczek w bagno. Z lekturą tej książki czekałam na powrót pociągiem do Domku pod Orzechem. Wiedziałam, że czeka mnie wielogodzinna podróż, gdy będę mogła z czystym sumieniem zatopić się w lekturze. Zaczęłam czytać w autobusie i nim wsiadłam w Kołobrzegu do pociągu miałam za sobą 100 stron powieści.
Ale od początku.
Ale od początku.
czwartek, 21 grudnia 2017
Biało wszędzie biało- zima w Górach Izerskich
Nadeszła prawdziwa zima, niestety, ta jej część trawała krótko. Śniegu w Izerach nie brakuje, choć dodatnia temperatura i deszcz niweczą nasze nadzieje na białe święta. Nareszcie znów mamy Narnię na Blizborze!
sobota, 16 grudnia 2017
Prezentowy ambaras- co kupić mężowi na święta?
Znacie "Żółty szalik"? Ilekroć przed świętami myślę o prezentach, mam przed oczyma Janusza Gajosa otrzymującego od Danuty Szaflarskiej kolejny żółty szalik, który i tak niedługo zgubi. Pomijam tu główną ideę filmu, czyli próbę wyjścia z alkoholizmu. Chodzi tylko o ten żółty szalik. Matka co roku kupuje synowi to samo, a za każdym razem jest to prezent jedyny w swoim rodzaju.
Móc sprezentować coś, co będzie ważne, wyczekiwane... i nie musieć prosić o sugestie, proponować napisanie listu do Świętego Mikołaja.
Móc sprezentować coś, co będzie ważne, wyczekiwane... i nie musieć prosić o sugestie, proponować napisanie listu do Świętego Mikołaja.
piątek, 15 grudnia 2017
"Noc Kupały" K.B. Miszczuk, czyli komu Gosia odda kwiat paproci
Po przeczytaniu „Szeptuchy” Katarzyny Bereniki Miszczuk (recenzja: klik), gdy autorka zostawiła mnie z pytaniami bez odpowiedzi, a akcja urwała się w najważniejszym momencie, wiedziałam, że koniecznie chce przeczytać kolejny tom cyklu „Kwiat paproci”. Trochę musiałam poczekać, żeby książka do mnie dotarła z biblioteki, potem czekałam na dogodny moment, by zagłębić się w lekturze na kilka godzin i jadąc pociągiem skończyłam czytanie.
„Noc Kupały” toczy się w ciągu kilku tygodni poprzedzających przesilenie letnie, w czasie którego Gosia, bohaterka znana z „Szeptuchy” powinna zdecydować, komu odda zerwany przez siebie kwiat. W kolejce stoją ważne osobistości: Weles i Świętowit oraz ukochany nieśmiertelny książę Polan Mieszko. Jak należało się spodziewać, czym bliżej święta, tym atmosfera się zagęszcza. Do gry o życie Gosi wkraczają kolejne nadprzyrodzone istoty: strzyga, mająca porachunki z Mieszkiem i jego kobietami, bogini Mokosz i bóg Swarożyc. Można się zatem spodziewać spektakularnych przemian, gonitw po lesie i po polach, nagłych zwrotów akcji. Oprócz perypetii Gosławy poznajemy też trochę tajemnic szeptuchy Jagi i żercy Mszczuja, a także pewnej południcy, rozwiąże się też zagadka przepowiedni w domu Jagi.
Podobnie jak poprzedni tom, powieść czyta się szybko i przyjemnie, choć fabuła staje się nieco przewidywalna, a tym samym już nie tak pasjonująca jak poprzedniczka. Nie mniej należało po nią sięgnąć, jeśli pierwsza część zachwyciła. Teraz czekam na trzecią część trylogii, aczkolwiek nie ma we mnie już takiego dreszczu emocji jak wcześniej, bo tym razem autorka nie zostawiła nas w środku wydarzeń, raczej zamknęła pewien rozdział, pozostawiając lekko uchylone drzwi do kolejnego tomu.
Podobnie jak poprzedni tom, powieść czyta się szybko i przyjemnie, choć fabuła staje się nieco przewidywalna, a tym samym już nie tak pasjonująca jak poprzedniczka. Nie mniej należało po nią sięgnąć, jeśli pierwsza część zachwyciła. Teraz czekam na trzecią część trylogii, aczkolwiek nie ma we mnie już takiego dreszczu emocji jak wcześniej, bo tym razem autorka nie zostawiła nas w środku wydarzeń, raczej zamknęła pewien rozdział, pozostawiając lekko uchylone drzwi do kolejnego tomu.
czwartek, 14 grudnia 2017
A gdyby tak Mieszko nie przyjął chrześcijaństwa...- "Szeptucha"
- A "Szeptuchę" czytałaś? zapytała przyjaciółka, gdy we wtorkowe popołudnie pojawiłam się u niej z aromatyczną zupą dyniową.
Moje przeciągłe "Nie?" było jednocześnie odpowiedzią i pytaniem. Czekałam, aż przyjaciółka powie kilka słów o książce.
Moje przeciągłe "Nie?" było jednocześnie odpowiedzią i pytaniem. Czekałam, aż przyjaciółka powie kilka słów o książce.
środa, 13 grudnia 2017
Jarmark Bożonarodzeniowy w Görlitz
Święta zbliżają się wielkimi krokami, o czym przypominają reklamy, sklepowe półki i przede wszystkim zapachy unoszące się w mojej kuchni. Już od października planowałam, że w tym roku w adwencie wybierzemy się na bożonarodzeniowy jarmark.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Zapraszam na zimowy spacer z kozami
Przez wiele lat wychodziłam na poranny sacer z psem. Szło się do parku albo za działki. Teraz Koki wychodzi kiedy chce i chodzi gdzie chce, a ja wychodzę na spacery z ... kozami. Jesienią Pawetta i Jenefer pasły się całymi dniami na łące przypięte łańcuszkami. Teraz, gdy spadł śnieg, wychodzimy na ok. półgodzinny spacer po okolicy. Kozy biegają luzem, przy czym nie oddalają się zbytnio i reagują na wołanie. Ot takie psiaki z różkami i kopytkami.
niedziela, 10 grudnia 2017
Tradycyjny niedzielny obiad
Tak... w naszym domu też czasami gości tradycyjne jedzenie, a nie eksperymenty, choć... ten, o którym dziś napiszę trochę innowacji też zawiera. Już od pewnego czasu chodziły za mną śląskie rolady z wołowiny i czerwona kapusta. Niewiele brakowało, a obeszłabym się smakiem, bo wołowiny w sklepie nie było. Zamiast niej przywiozłam do domu kilogram wieprzowej łopatki. I tak trzeba było zadowolić się roladami z wieprzowiny. Zapraszam po przepis.
piątek, 8 grudnia 2017
Finanse, ech finanse
Listopad był dla nas trudny pod względem finansowym - budowa koziarni pochłonęła całkiem niezłą kwotę, ale też jest solidna i trwała; trzeba było kupić opał na zimę, no i nazbierało się tych wydatków. Szukając sposobów sfinansowania naszej inwestycji bez znacznego uszczerbku na oszczędnościach (o oszczędzaniu pisałam tu), znalazłam ofertę Citi Banku Handlowego. Bank oferował kartę kredytową z nagrodą. Doczytałam wszystkie informacje, skontaktowałam się z bankiem i po przesłaniu dokumentów stałam się posiadaczką karty kredytowej Citi Simlicity. I spokojnie mogę teraz kupować prezenty! Czym różni się ona od innych kart kredytowych, których tyle w tej chwili na rynku?
środa, 6 grudnia 2017
Marchewkowo-korzenne ciasteczka dla Świetego Mikołaja
Jedną z zalet mieszkania na wsi jest dostatek warzyw. U mnie są to worki z marchwią i burakami, bo Kozy uwielbiają te warzywa. Mając bardzo dużo marchewki, postanowiłam użyć jej jako podstawy mikołajowych ciastek. Zastanawiałam się jak upiec ciasteczka marchewkowe. Znalazłam kilka przepisów i na nich bazowałam, ale jak zwykle zapamiętałam tylko składniki, które i tak zmodyfikowałam po swojemu. Zapraszam więc na ciasteczka marchewkowe z Domku pod Orzechem.
wtorek, 5 grudnia 2017
Płomienna korona, czyli Władziu na tronie
Trochę trwało nim w moje ręce trafiła trzecia część trylogii "Odrodzone Królestwo" Elżbiety Cherezińskiej. Nie muszę chyba pisać, że ksiażkę prawie połknęłam, co nie było łatwe, zważywszy że jest to ponad tysiąćstronicowe tomiszcze.
sobota, 2 grudnia 2017
Tu, gdzie kiedyś płonęło ognisko
- Prześlij mi zdjęcia Polany. - poprosiła znajoma na fb. Polana... niewielki bezdrzewny , prawie płaski obszar na szczycie Stożka. Miejsce zarośnięte malinami i młodymi brzózkami, rozjeżdżone kołami traktorów ściągających drewno. Można przejść obok obojętnie, niezauważając go prawie (no chyba, że akurat jest lato i chcemy nazbierać malin, którymi kuszą dorodne krzaczki). Dlaczego ktoś chce zdjęcia tego akurat miejsca w Gierczynie? Wokół tyle ciekawszych widoków. A jednak takiej prośbie nie mogłam odmówić, więc zrobiłam kilka fotek w czasie spaceru na Prochową, o której pisałam niedawno (klik)