"Płomienna korona" opowiada o rządach Władysława Łokietka. Wspólnie z historycznymi postaciami przemierzamy Królestwo Polskie, mierząc się z własną wiedzą historyczną, bo przecież w powieści historycznej najważniejsze fakty pozostają niezmienne, zatem nie musimy czytać zakończenia, by dowiedzieć się, jak potoczą się losy króla. My je znamy z historii. Cherezińska jednak potrafi w niebanalny sposób połączyć bohaterów historycznych z postaciami fikcyjnymi, których losy może kształtować dowolnie, zgodnie ze swoją wyobraźnią.
"Płomienna korona" rozpoczyna się w 1291 r. w Akce, gdy fiaskiem kończy się kolejna krucjata a zakony rycerskie ewakuują się z Ziemi Świętej. Wśród templariuszy znajduje się rycerz Koendert, postać tajemnicza i uwikłana w rodzinne zobowiązania. Zobowiązania te zaprowadzą templariusza wprost na ziemie Królestwa Polskiego, uwikłanego w spór z Zakonem Krzyżackim. Co łączy Koenderta z Łokietkiem i dlaczego musi koniecznie spotkać się z arcybiskupem Świnką? To jedna z wielu zagadek tej powieści.
W wir wydarzeń na dworze Władysława Łokietka wpadamy w 1306 i towarzyszymy Małemu Księciu aż do koronacji w 1320. Drugą niezwykle istotną postacią tej powieści jest Piastówna, córka Przemysła II, Rikissa, zasiadająca na tronie czeskim. Dzięki niej poznajemy o wiele mniej znane nam wydarzenia związane z historią średniowiecznych Czech.
Jak już wspomniałam, książkę czyta się szybko, gdyż akcja płynie wartko, a niektóre zwroty akcji i powiązania między bohaterami zaskakują czytelnika.
Gdy sięgałam po pierwszą część trylogii, niektóre rozwiązania fabularne mnie drażniły: ożywające znaki rodowe, duchy królów i królowych latające sobie to tu, to tam, Biskup Świnka gadający z Jezusem i otrzymujący odpowiedzi... Z czasem jednak się do tego zabiegu literackiego przyzwyczaiłam i zaakceptowałam. Jeśli jednak miałabym subiektywnie ocenić to zdecydowanie wolą cykl o Świętosławie, czy Północną Drogę.
Odrodzone Królestwo zda się najsłabszym dziełem, w którym Cherezińska czerpie z średniowiecznej historii Europy (co nie zmienia faktu, że już nie mogę doczekać się losów Kazimierza Wielkiego, co autorka zapowiedziała w Posłowiu)
Zapraszam też do wcześniejszych recenzji twórczości E. Cherezińskiej:
Północna droga
Królowa
Harda
Ja pewnie kiedyś sama się przekonam, jaka ta ksiązka jest... choć tom pierwszy czytałam już w 2015 i jak narazie kolejnych w rękach nie miałam XD
OdpowiedzUsuńCzytałam Chardą - bardzo mi się podobała. Muszę wrócić do twórczości Cherezińskiej...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Agnieszko polecam "Północną drogę", nie mogłam się oderwać!
OdpowiedzUsuńKatrino, też miałam podobnie. Każda ksiażka ma swój czas :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałem kilka tomów „Bolesława Chrobrego” A. Gołubiewa, więc zapewne i tę książkę przeczytałbym, tylko ten brak czasu…
OdpowiedzUsuńAniu, zazdroszczę Ci Twojej ucieczki z miasta, tej radykalnej odmiany. Chciałbym i ja mieć odwagę uczynić taką voltę.