Rolady z łopatki wieprzowej
Składniki:łopatka wieprzowa pokrojona w plastry
ogórek kiszony
suszone grzyby
cebula
boczek wędzony
marchewka
sól
pieprz
musztarda
nici
olej lub smalec.
Wykonanie krok po kroku:
Mięso rozbijamy tłuczkiem, warzywa i boczek kroimy w słupki. Układamy plaster mięsa na desce, smarujemy musztardą, solimy, pieprzymy. na brzeg mięsa kładziemy po kawałku ogórka, grzybka, cebuli, boczku i marchewki. Zawijamy i okręcamy nićmi. Po przygotowaniu wszystkich rolad układamy je w brytfannie na gorącym oleju. Gdy mięso się lekko zarumieni dodajemy składniki, które zostały nam po zawijaniu rolad, czyli cebulkę, marchewkę, boczek i ogórek okrojone w kostkę. Zalewamy bulionem, wodą lub wodą z ogórków, lekko doprawiamy. Dusimy pod przykryciem ok. 1 godz. Wyjmujemy rolady, zdejmujemy nitki. Sos miksujemy na jednolitą masę, można go zabielić śmietanką.
Tradycyjny obiad
Do tak przygotowanego mięsa konieczne są dobre kluski. U mnie zagościły białe kluski śląskie z dodatkiem marchewki (ugotowałam tyle samo ziemniaków i marchewki). Aby obiad spełniał wymogi śląskiego, zdecydowałam się na zasmażaną czerwoną kapustę.A przepis na tradycyjną wołową roladę jest tu: Śluński łobiod
Jeden z pierwszych obiadów na nowym mieszkaniu to były roladki wieprzowe, ino ze schabu :D i bez sosu, a czerwoną kapustę podałam na zimno z marchewką - nie przepadam ani za buraczkami na ciepło ani za czerwoną kapustą. Następnym razem skorzystam z Twojego przepisu na sos :)
OdpowiedzUsuńPierwszy rok mam własny duzy ogródek warzywny co dało ogrom inspiracji do przeróznych wariacji obiadowych.Tradycyjny niedzielny rosołek poszedł w zapomnienie....no chyba że baaardzooo nam się go zachce...to i owszem.Dzisiaj na sniadanie jajecznica z jarmużem który dzielnie spod sniegu wystaje..))
OdpowiedzUsuńRosół z nudlami i rolada z kluskami i modrą kapustą;) Jadłam wczoraj u Teściowej. Lubię takie zestawienie, ale nie mogłabym jeść tego dzień w dzień...za ciężkie;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Jakie pyszności, ech fajnie masz...... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe. Zrobie!
OdpowiedzUsuńMarchevko, za buraczkami też nie przepadam, ale czerwona kapusta to dla mnie smak dzieciństwa. Do rolad z wierzowiny długo nie mogłam sie przekonać, uważając je za całkowitą "podróbę" klasyki. A sos wychodzi genialny!
OdpowiedzUsuńGosiu, zimowy jarmuż to to, co tygryski lubią najbardziej. U mnie też już w gierczyńskim ogródku się zieleni, tylko muszę pilnować kóz, bo im też smakuje!
Agnieszko, masz rację, na codzień śląska kuchnia jest zdecydowanie za ciężka. Nie dałabym rady z roladami, zawiesistym sosem albo karbinadlami na zmianę.
Aleksandro, fajnie. Cały czas powtarzam- przyjedź, zapraszam!
Nianiu, pychotka! Choć w Twojej francuskiej kuchni może wyglądać ciekawie ;)
W mojej rodzinie przepisy ślaskie zmutowały chyba trochę po drodze (babcia urodziła się w okolicach Miechowa, a potem jako żona kolejarza mieszkała to tu to tam żeby w końcu osiąść pod Warszawą). W efekcie tych mutacji rolady nadziewamy słoniną, cebulą i suszonym grzybkiem, a czerwonej kapusty nie zasmażamy tylko zaparzamy i robimy surówkę na zimno z sokiem z cytryny, cebulą i jabłkiem, sól i cukier do smaku.
OdpowiedzUsuńWiesz, Aniu, jakoś nigdy nie odważyłam się zrobić takich roladek, bo wydawało mi się, że to strasznie dużo roboty:-) i że wołowina potem twarda i łykowata:-) wiele słyszałam od męża o tej potrawie, bo on studiował na Śląsku, i miał tam wielu przyjaciół, i wielce sobie chwalił kuchnię śląską, gościnność prawdziwych Ślązaków; pewnie nadszedł czas po ponad pół wieku życia i na mnie, żeby jednak spróbować zrobić takie roladki:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMy często mamy tradycyjny obiad na stole, gdyż mój mąż jest zwolennikiem tradycjonalizmu. Ja chyba lubię sobie zaszaleć. Wszystko u Ciebie wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda pysznie, choć rolada to tylko wołowa. Nie jadam jej często może dlatego jak już to prawdziwa.
OdpowiedzUsuńMam też swoje specyficzne smaki jak flaczki - prawie nikt tego nie jada - ja lubię.
Nie pamiętam jakiś szczególnych potraw z dzieciństwa. Czasami były pieczone w ognisku kartofle - zdobywane na różne sposoby. No chyba że pieczony osobiście sernik, nadal to ulubione ciasto.
Spriggana, każda gosodyni robiła swoje śląskie potrawy trochę inaczej, stąd różne warianty tego samego dania.
OdpowiedzUsuńMario, ale one są narawdę łątwe i smaczne! Wystarczy tylko odpowiednio długo dusić :)
Aneto, właśnie czasem musimy lawirować między tradycjonalizmem a nowoczesnością ;)
Andrzeju, zgadza się, nic nie zastąpi wołowiny, ale niestety jej nie było :( Flaczki też lubię, ale tylko te, które gotuje moja teściowa.
Dziwne, że nie pamiętasz ulubionych smaków... może dlatego, że cały czas masz podobną kuchnię?
Kuchnia jest inna ale ja lubię. Był czas przywyknąć. Wiele potraw jest innych czasem mogę nawet wybrać na co mam ochotę. U rodziców jadam rzadko choć się zdarza. Nie wszystko było kiedyś warte zapamiętania więc może to przez wyparcie z pamięci.
OdpowiedzUsuńStaram się nie wracać do pewnych spraw i wspomnień. To wiele upraszcza.
No tak, do niektórych wspomnień niewarto wracać. Trzeba je sobie uporządkować, zdać sprawę na ile te czy inne wydarzenia nas ukształowały, a potem zapomnieć.
OdpowiedzUsuńOj, smaczności Anny :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłem wołowinę, nie wiem jak się nazywała, bo robiłem po swojemu. Żeby nie była twarda ani łykowata, mocno zbijałem metalowym młotkiem (ale nie ślusarskim, tylko kuchennym), i była dobrutka. Sos na pewno smakowałby mi. Taki prawdziwy, a nie mąka z olejem i ketchupem ze służbowej kuchni lunaparkowej.
Czyli robiłeś bitki :) Brrr.... jakoś trudno mi wyobrazić sobie sos, który opisałeś. U mnie w sosie musi być dużo warzyw.
OdpowiedzUsuń