Przepisy na niebanalne dania
I tak o poranku na kuchennym stole zagościły prawie wszystkie miski, jakie znalazłam, bo trzeba było przygotować trzy rodzaje ciasta i dwa rodzaje farszu. Jak zrobić faworki przeczytacie tu (klik), przepis na paszteciki jest tu: (klik) O tym jak zrobićnbułki drożdżowe z parówką (klik) albo kurczakiem (klik). też pisałam. A teraz zapraszam do przeczytania jak przygotować naleśniki do krokietów i same krokietyKrokiety:
Składniki na ciasto:3 białka (żółtka wykorzystałam do faworków)
1 szklanka mleka
1 szklanka mąki pszennej
szczypta sody oczyszczonej
szczypta soli
łyżka oleju
Składniki na farsz:
zmielone pozostałości po gotowaniu rosołu- mięso i warzywa
kiszona kapusta z grzybami (kilka słoików 0, 25 l zostało po świętach)
cebula
sól
pieprz
majeranek
suszona pokrzywa
Wykonanie krok po kroku:
białka ubijamy z solą, dodajemy mleko, mąkę i sodę. Ciasto musi być dosyć rzadkie, by naleśniki wyszły cieniutkie.Cebulę drobno siekamy, mieszamy wszystkie składniki farszu, doprawiamy ulubionymi ziołami, tak by było aromatycznie i kolorowo.
Rozgrzewamy patelnię i lekko ja oliwimy lub smarujemy słoninką. Smażymy cienkie naleśniki.
Na każdy naleśnik nakładamy dwie łyżki farszu i zawijamy, tak, by farsz nie wychodził. Krokiety układamy na patelni i podpiekamy na rumiano. W wersji de luxe należałoby je obtoczyć jeszcze w jajku i bułce tartej, ale tę czynność sobie już podarowałam.
Podajemy z bulionem lub barszczykiem.
P.S. Jak Wam się podoba zastawa z Bebokiem? Znaleźliśmy ją pod choinką ;)
Beboki jak zawsze ładne i charakterne. Krokiety wyglądają dobrze jak smakują trudno zgadnąć.
OdpowiedzUsuńBogucice wypuścliły cała serię z ludowymi strachami. Jest Skarbek, Strzyga i Utopek, a nawet moja ulubiona Południca.
OdpowiedzUsuńOsobiście lubię Utopce. Mieszkają w różnych regionach. Sporo też o nich barwnych opowieści - każda inna. Pod choinkę dostałem kubek pełen kolorów jak afrykańskie stroje. Ciemny nawet w środku tak że nie widać jak się nalewa kawę. Tutaj deszcz nawet śladu śniegu. Wygląda to jak wczesna wiosna a bzy już mają spore pąki. Zima tylko w Ameryce.
OdpowiedzUsuńZastawa z Bebokiem boska... wpada w oko. A czytając Twój wpis przypomniałam sobie, że jeszcze nie robiłam faworków w tym roku...;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Zgadza się, Andrzeju, o Utopcach można godzinami gadać... a najciekawsze jest to, że jeszcze na początku XX w. na wsiach w nie wierzono! Podobnie jak w Strzygonie i Południce!
OdpowiedzUsuńŁAdny musi być ten Twój kubek. A co do wiosny, to tu kwitną wierzby i barwinki.
Agnieszko, to czas najwyższy zrobić faworki, bo karnawał krótki :) Na niedzielę może znów usmażę albo całuski zrobię (jak twarożek będę miała)
Bardzo lubię krokiety, szczególnie gdy farsz jest ostro przyprawiony, a naleśnik podsmażony na chrupiąco. Pychotka. A faworków nie smakowałem już od stu lat.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, czy już mówiłem Twojemu Ślubnemu, że jest szczęściarzem…
Tak, Krzysiu, mówiłeś :) Powiem Ci, że teraz, gdy mam mnóstwo czasu, to gotuję to co lubimy najbardziej. Na zakupach pytam, na co ma Ślubny ochotę i kupujemy potrzebne produkty, czasem zaś coś po prostu wpada nam w oko i spontanicznie bierzemy półprodukt, z któego będzie danie.
OdpowiedzUsuńKubeczek kolorowy to ładny - tu nic się nie zmieniło. Gospodarna zawsze byłaś a przez lata nabyłaś jeszcze doświadczenia. Mnie gotowanie już tak nie kręci. Może przez brak czasu i sporo się dzieje ostatnio. Jednak miło poczytać jak pichcisz dla Ślubnego.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że o Bobokach nie słyszałam, ani nie widziałam. Dlatego fajnie było je zobaczyć na Twojej zastawie. Ofiarodawca miał ciekawy pomysł na prezent. Życzę miłego pichcenia przez cały rok(oczywiście tylko wtedy gdy najdzie ochota, zrobienia przyjemności Ślubnemu). Krokiety bardzo lubię, a za faworkami(kupuję niestety) przepadam. Niech 2018 będzie pod każdym względem pomyślny.
OdpowiedzUsuńAnrzeju, mając taką Babcię Kasię za opiekunkę, nie sposób było nie nauczyć się gospodarności.
OdpowiedzUsuńIwono, Bebokami straszyło się śląskie dzieci. Żadnych dziadów i czarnych wołg. U nas niegrzeczne dzieci zabierał Bebok, straszyła Strzyga lub Południca. To może się wydawać niesamowitym , ale podejrzewam, ze moja babcia we wszystkie te stwory wierzyła (będąc przy tym przykładną chrześcijanką ;) )
Dziękuję za życzenia. Tobie też życze pomyślności.
Ach ta Babcia. Ciągle zapominam jaka to miła kobieta była. Trudno ją jednoznacznie oceniać, nawet nie pamięta czy ją poznałem. Mam wrażenie że tak i że nie przypadliśmy sobie do gustu.
OdpowiedzUsuńTak, poznałeś i tak jak mówisz,chyba się nie lubiliście 😉 I masz rację, wymyka się wszelkim ocenom.
OdpowiedzUsuńTo jednak pamięć mnie nie zawodzi. Możliwe że wspominałaś jaka jest wobec Ciebie przez to nie miała szans na moją sympatie. Złe wspomnienia się zacierają kiedy na to pozwolimy. Zatem jest nadzieja. Dobre czasem pozostają. Ostatnio dzwoniła do mnie z życzeniami Babcia Staruszka, też Anna z Raciborza - której w zeszłym roku pomogłem podłączyć ciepło do ogrzewania domu. Miło mnie zaskoczyła zapraszając na herbatę z konfiturą bo minęło ponad pół roku i nigdy się nie spotkaliśmy osobiście.
OdpowiedzUsuńMasz rację, Andrzeju. Staram się pielęgnować dobre wspomnienia. Dziś takim wspomnieniem o Babci Kasi wygrałam konkurs ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję sukcesu. Sporo sympatycznych ludzi wokół Ciebie jak czytam wpisy. To dobrze że nie jesteś Sama bo czas mija.
OdpowiedzUsuńMnie trochę smutno bo zmarła Dolores O'Riordan- taka piosenkarka. Lubiłem jej słuchać. Nic nowego już nie zaśpiewa a szkoda.
W takich chwilach uświadamiam sobie że może ja będę kolejnym a świat będzie pędził dalej i nic nie zostanie. Nawet puste miejsce ktoś zaraz zajmie. Nie ma co się ekscytować - takie życie.
Masz rację, nie jestem sama.A do ludzi mam po prostu szczęście. Wiem, kim była Dolores, moje dziewczyny bardzo lubią Cranberries. Często słuchałyśmy piosenek, jadąc wspólnie autem na maraton. Z przemijaniem trzeba się pogodzić. Śmierć jest częścią życia, jest w nie wpisana.
OdpowiedzUsuńOstatnio ocieram się o nią. Mama miała przed świętami zawał a Brat jest jeszcze w szpitalu po operacji serca. Nie przepadam za sytuacjami na które nie mam wpływu. Staram się mieć chociaż wrażenie że decyduje o tym co się dzieje.
OdpowiedzUsuńTo trudne chwile. Też nie lubię sytuacji, które wymykają się spod mojej kontroli. Trzeba się jednak z nimi godzić, bo innego wyjścia nie mamy.
OdpowiedzUsuń