Jeśli śledzicie mój profil na fb,
wiecie, że jestem zagorzałą fanką skoków narciarskich. Nieraz mam
dylemat: rower, wycieczka w góry czy kibicowanie naszym
reprezentantom. Ta miłość trwa od wczesnego dzieciństwa, gdy
wspólnie z rodziną zasiadaliśmy przed biało-czarnym telewizorem i
podziwiali odważnych mężczyzn lecących na nartach w czasie
Turnieju Czterech Skoczni. Były to czasy Nykanena, braci Fijasów,
Funakiego i wielu innych wielkich skoczków.
Grzaniec
1/2 l jasnego piwa
łyżka miodu
przyprawy korzenne (cynamon, anyż
goździk, imbir)
kawałki pigwy w spirytusie.
Wszystkie składniki podgrzewamy powoli
w garnku do temperatury ok. 60 stopni. Przelewamy do szklanki z
grubego szkła i delektujemy się skokami narciarskimi podjadając
przy tym chipsy.
Chipsy warzywne
marchewka, ziemniaki, cebula (mogą być
tez inne ulubione warzywa, niestety jarmuż zjadły kozy)
olej
sól
papryka słodka
suszone zioła
Warzywa kroimy na cienkie plastry,
skrapiamy olejem, posypujemy przyprawami i pozostawiamy na pół
godziny. Po tym czasie wysypujemy na blachę i pieczemy w mocno
nagrzanym piekarniku aż się ładnie zarumienią. Wysypujemy na
blaszkę wyłożoną ręcznikami jednorazowymi, aby odsączyć
nadmiar tłuszczu. Wsypujemy do miski i pałaszujemy, gdy nasi
zawodnicy oddają swoje piękne, długie skoki.
Oczywiście po skończonym kibicowaniu
konieczny jest spacer dla wyciszenia emocji albo podglądamy naszych milusińskich :)
P.S. Jak tam Wasze przygotowania do Walentynek?
Ja nie przepadam za skokami, tym samym skoki nie, grzaniec zawsze :)
OdpowiedzUsuńTo coś z tym kibicowaniem słabo...jak dmuchałaś w telewizor jak Kubacki latał? A Hula?;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Skoki to mój ulubiony sport, zawsze oglądam i kibicuję naszym. A walentynki - no cóż nie dla mnie
OdpowiedzUsuńScarlet, grzaniec zawsze dobry! Zajrzyj do pozostałych przepisów na grzańce :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, za dobrze dmuchałam, Huli aż 18 punktów odjęli za wiatr!
Aleksandro, to wspaniały i fascynujacy sport! A walentynki... cóż siebie też warto porozpieszczać :)
Nie świętujemy Walentynek, dla nas każdym świętem jest wspólny pobyt na Pogórzu, bo mijamy się z mężem w drodze, on w jedną, ja w drugą stronę, dlatego sobota jest naszym dniem:-)
OdpowiedzUsuńTe chipsy muszą być bombowe, jak najlepsze skoki narciarzy. Czemu nie ma takich w sklepach, tylko te super zestawy E razy ileś tam plus sól.
OdpowiedzUsuńMario, my mamy teraz święto codziennie :) Ale każda okazja do świętowania jest dobra.
OdpowiedzUsuńKrzysiu, są smaczne, ale muszę je jeszcze trochę dopracować- mniej oleju, wyższa temperatura :)
Ja zwykle tak się emocjonuję, że zapominam o przekąskach ;) Ale Twoja propozycja faktycznie super :)
OdpowiedzUsuń