W ramach świątecznych przygotowań
dziś opowiem o mięsie. Jako, że dawno już przejadły nam się
kupne wędliny (a to za słone, a to wszystkie smakują jednakowo, a
to nie wiadomo co jest w środku), w tym roku na świątecznym stole
królować będą tylko domowe przysmaki. Oprócz schabu z owocami,
który to robię co roku od niepamiętnych czasów, przygotowaliśmy
szynkę i karkówkę dojrzewające, a także swojskie wędzonki.
Ale po kolei.
Schab w owocach robię według swojego
sprawdzonego przepisu, który znajdziecie tu: pieczeń ze śliwką.
Szynkę dojrzewającą robiłam drugi
raz w życiu. Tym razem jednak miałam dużo lepsze warunki,bo nasza
piwnica z temperaturą ok.2-3 stopnie idealnie nadaje się do
przechowywania tego wyrobu (tylko kota trzeba pilnować, by nie
zapolowała na mięsko)
Jak zrobić szynkę?
Składniki:
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki soli
1 kg szynki
ulubione przyprawy
Wykonanie: szynkę czyścimy z
błonek,suszymy papierowym ręcznikiem. Obtaczamy w cukrze i wkładamy
na 24 godziny do pojemnika w chłodnym miejscu. Po 12 godzinach
przewracamy mięso na druga stronę. Następnego dnia
płuczemy,osuszamy ręcznikiem,obracamy w soli, wkładamy na 24
godziny do pojemnika w chłodnym miejscu. Po 12 godzinach
przewracamy. Kolejnego dnia płuczemy, suszymy, obtaczamy w
przyprawach (szynkę zrobiłam w czosnku, karczek w majeranku z
oregano i tymiankiem).Tak przygotowane mięso wkładamy do pończochy
albo siatki wędzarniczej i wieszamy w przewiewnym miejscu na co
najmniej tydzień. Jeśli jest chłodno,może wisieć długo.
Wędzonkami w domu zajmuje się Ślubny.
Najpierw przygotowuje zalewę zgodnie z przepisem na opakowaniu soli
peklowej, potem przez cztery dni miesza mięso w tejże zalewie.
Przygotowuje drewno z czereśni lub śliwy ( w tym roku mieliśmy
kawał dzikiej czereśni, która rozpanoszyła się przed
domem).Wreszcie znika na cały dzień u sąsiada,który ma wędzarnię.
W tym roku uwędził łopatkę, karkówkę, boczek,udka z kurczaka i
słoninę.
A jak tam Wasze przygotowania do świąt? Pamiętaliście, by kupić cośna wzdęcia, np.Espumisan max?
P.S. Wiosna nieśmiało puka do okna, choć kwiaty kwitną jedynie w wazonie.
Mój Teść również robi domowe wędliny na święta, którymi to na szczęście nas obdarowuje:D
OdpowiedzUsuńTe mają dopiero swój smak! Uwielbiam...
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Czad! W Gryfowie był jarmark teraz - w okolicznych miasteczkach też są. Może kiedyś na "stare lata" spróbuj takiego biznesu? Chyba, że wystarcza Ci pracy przy tym dla siebie i rodziny :)
OdpowiedzUsuńNo cóż święta jak święta. Spędzę je zapewne na jakimś spacerze, z książką w ręku i dobrą kawą.
OdpowiedzUsuńOby pogoda dopisała. Życzę Tobie i całej Twojej rodzinie smacznego, słonecznego i kolorowego nastroju świątecznego.
Agnieszko, domowe wędliny nie mają sobie równych. Pamiętam,jakie fantastyczne kiełbasy robili teściwie, gdy jeszcze hodowali świnie, a te salcesony, pasztetowe i kaszanki...ech...
OdpowiedzUsuńPawle,mięsa robimy tylko na swoje potrzeby,co zaś tyczy jarmarków, to czekam na ten w Kopańcu, by się wystawić z tym, na czym znam najlepiej, czyli przetwory ziołowe.
Aleksandro,my też pewnie wyjdziey na spacer, bez kawy też się nie obejdzie, ale przy tym myślę, że bedzie gwarno, bo zaprosiliśmy dosyć gadatliwe towarzystwo! Dziękuję za życzenia. Dużo radości, Olu!
W ramach przygotowań do świąt opróżniam lodówkę, ponieważ od jutra będzie działać kuchnia służbowa, a w niej…. Ech, Anno. Trochę wiesz jak jest.
OdpowiedzUsuńCzy ta słodzono-solona szynka jest później wędzona, czy może tylko wisi w piwnicy przed zjedzeniem? Domyślam się, że pytaniem pokazuję jaki jestem zielony, ale… Jestem zielony, to prawda.
Gdzieś widziałem szynkę, albo coś podobnego, pieruńsko drogą i o dziwnym kolorze. Ta szynka wisiała długi czas w piwnicy i jadło się ją na surowo. Czy Twoja jest tego rodzaju?
Szynka dojrzewająca jadana jest na surowo. Bez wędzenia. W odpowiednich warunkach może wisieć długo i się suszyć. Moja suszy się drugi tydzień. Taka szynka musi być droga, bo nie da się jej naszprycować wodą ani innym świństwem. Z kilograma świeżego mięsa zostanie o wiele mniej, bo najpierw woda wycieka z cukrem i solą, a potem jeszcze mięso schnie i schnie...
OdpowiedzUsuńPowiedz proszę Anno w takim razie kiedy ten jarmark w Kopańcu się odbywa i co tam można znaleźć? (Nie słyszałem jeszcze o nim :) )
OdpowiedzUsuńZapisuję sobie to przygotowanie ^^ Może kiedyś się przyda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Byłem zdziwiony zastosowaniem cukru. Aniu, dlaczego słodzi się to mięso?
OdpowiedzUsuńPiwniczkę masz dobrą, faktycznie. Wokół kamień i zimno. W lecie też?
Pawle, kiermasze w Kopańcu (Farma 69)odbwają się latem. Atmosfery tego miejsca nie da się z niczym porównać (o lipcowym jarmarku pisałam post poszukaj "Perski Jarmark Izerski").
OdpowiedzUsuńDoris, mnie kilka lat zajęła decyzja o przygotowaniu tego przysmaku!
Krzysiu, zadaniem cukru jest wyciągnięcie nadmiaru wody,czyli wstępne osuszenie oraz konserwacja mięsa. W mojej piwniczce zimno jest cały rok. Butelka lemoniady wyniesiona w ciepły letni dzień jest cudownie chłodna! A potrawy można przechowywać kilka dni (przecież jeszcze kilka lat temu nie mieliśmy tu lodówki!)