Gdy po kilkunastu minutach szarpania się ze skrzynką na listy wyciągnęłam z niej w końcu wyczekaną przesyłkę, wspomnienie dzieciństwa było pierwszą moja myślą. A przecież nie miałam w ręku typowej książki dla dzieci!
Co zamówiłam?
Edytorski majstersztyk
Szarobeżowa okładka z narysowanym na niej wyściełanym krzesłem, przez które przewieszona została marynarka, obok sporych rozmiarów roślina doniczkowa i podróżna, sfatygowana walizka. Wszystko stoi na pasiastym dywaniku, jaki pamiętam z domu babci... Zapach drukarskiej farby... chropowata faktura dobrego papieru... Wytłaczane litery... Cudo! Edytorski majstersztyk, a to dopiero okładka! Na więcej nie miałam czasu, bo dął zimny wiatr, a do domu mam przecież dwa kilometry pod górkę!Kto już wie jaką zamówiłam książkę?
Olga Tokarczuk i Joanna Concejo "Zagubiona dusza"
Tak. To "Zgubiona dusza" -wspólne dzieło Olgi Tokarczuk i Joanny Concejo.Nim wreszcie stałam się posiadaczką swojego egzemplarza, przeczytałam w necie skrajne opinie - od zachwytu graniczącego z ekstazą po rozczarowanie... Dlaczego ta książka wywołuje tyle emocji? Bo jest niezwykła. Któraś z recenzentek napisała, że za mało tekstu. Fakt. Wydać 50 złotych za JEDNĄ stronę tekstu? JEDNĄ powiastkę? Choćby to nawet była sama Tokarczuk, to jednak cena zda się wygórowana. Tylko, że kupując "Zgubioną duszę", nie kupujemy powiastki filozoficznej Olgi Tokarczuk tylko wydany z pietyzmem album z fantastycznymi ilustracjami Joanny Concejo. Kupujemy emocje, wspomnienia, zadumę.
Tego wszystkiego nie wiedziałam, zamawiając "nową Tokarczuk" . Zatem moje emocje były świeże i tylko moje.
Co jest w środku?
Otworzyłam książkę. Wyklejka jak z woluminów wydanych w latach pięćdziesiątych- kwiatowy wzór stylizowany na książkę używaną, tu i ówdzie poplamioną. z boku, jakby przyklejone stare zdjęcie( Gui nawet próbowała je odkleić, zdziwiona, że to rysunek). Potem według wszelkich prawideł powinna być strona przedtytułowa, ale... zamiast niej jest ich kilka z monochromatycznymi rysunkami przedstawiającymi zimę w parku. I jedno zdanie Olgi: "Gdyby ktoś miał umiał spojrzeć na nas z góry, zobaczyłby, że świat jest pełen ludzi biegających w pośpiechu, spoconych i bardzo zmęczonych, oraz ich spóźnionych, pogubionych dusz."Docieramy do strony tytułowej, a tam znów, jakby przyklejone stare zdjęcie. I wreszcie są! Słowa! strona tekstu stylizowana na pożółkły wydruk na kartce w kratkę. Potem znów kilka ilustracji i kilka słów tekstu. I znów ilustracje i... koniec książki.
Moje emocje, moja opinia
Jestem zachwycona! Ale to chyba było można wyczuć już w pierwszej części opisu. Skąd ten mój zachwyt? Bo każda kolejna ilustracja jest mi bliższa, oto park, podobny do tego w którym jak siedmiolatka zjeżdżałam w zimie na sankach z górki. Oto okno jakby z Domku pod Orzechem i pejzaż z drogą na końcu której stoi dom. Taki, do którego chce się wejść i zostać. Taki jak mój. Bo też mam wrażenie, że moja dusza już za mną nadąża , że już jest ze mną, siedzi obok na bujanym fotelu.No właśnie, bo o tym jest powiastka Tokarczuk, o duszy, która nie nadąża za człowiekiem. Ten zostawia ją w tyle, nawet nie zauważą, że ją zgubił. Dopiero po latach zaczyna mu czegoś brakować i wtedy zaczyna czekać... Długo czeka... w książce owo oczekiwanie pokazane jest na kolejnych fantastycznych ilustracjach. Przewracając kartki, czujemy emocje bohatera, ba, sami jesteśmy bohaterem, bo przecież to opowieść o każdym z nas.
I wierzcie mi, że każdy szczegół tej książki dopracowany jest w najmniejszym szczególe. Już "Księgi Jakubowe" zachwycały dbałością edytorską, ale tym razem cały zespół autorsko-redakcyjno-edytorski przeszedł samych siebie.
A to mnie zaskoczyłaś, nie wiedziałam że Olga Tokarczuk wydaje coś nowego. Przez Księgi Jakubowe nie przebrnęłam. Może to nie ten czas. Ale tą nową książkę koniecznie muszę mieć!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Księgi nie są łatwe. Trzeba mieć mnóstwo czasu. Ja go miałam. Ta ksiaża jest zupełnie inna. Cudowna! Spodoba Ci się.
OdpowiedzUsuńOd paru miesięcy zabieram się do lektury czegokolwiek z warsztatu Olgi Tokarczuk - ta książka o duszy to serio kilka stron tekstu i same ilustracje? czy to tylko prześmiewcze recenzje?
OdpowiedzUsuńPawle, to naprawdę jedna krótka powiastka filozoficzna. A zagłębianie prozy Tokarczuk proponuję zacząć od "Domm dzienny dom nocny".
UsuńWłaśnie znajomi polecają mi "Dom..." i "Prawiek..." a następnie o Biegunach. No i muszę w międzyczasie skonfrontować film Agnieszki Holland z książką Tokarczuk :) Pozdrowienia. P.S. słyszałem, że na Przedgórzu sporo śniegu napadało? czy nadal sypie?
OdpowiedzUsuń"Prawiek..." to arcydzieło, a "Bieguni" są moją ulubioną książką autorki. Śniegu mnóstwo. Przestało padać, ale zamieć trwa w najlepsze! Mamy cudne zaspy.
UsuńKsiążki nie znam, a Twoje zdjęcia nie oddają piękna opisu. Przestałam inwestować w książki, bo po przeczytaniu, nie mam gdzie ich ustawiać. Przesyłam natomiast życzenia zdrowia, spokoju i możliwości zachwytu, nie tylko nad książkami, w związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi.Ukłony.
OdpowiedzUsuńIwono, dziękuje za życzenia. Książki kupuje tylko te, które chce mieć na i tak przepełnionych półkach. Tokarczuk do takich ksiażek należy. Po protstu mam prawie wszystki ejej ksiązki, bo do nich wracam regularnie.
OdpowiedzUsuńAnno, w moim odczuciu po przeczytaniu wpisu książka jest dalej. Na pierwszym planie są Twoje wrażenia, tutaj wyjątkowo dobrze oddane. Napisałaś zachęcającą recenzję książki.
OdpowiedzUsuńTaką książkę to ja bym chciala mieć na półce dla samego mienia. Jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńKrzysiu, wydaje mi się, że w przypadku tej książki własne odczucia sa jakby wpisane w jej odbiór.
OdpowiedzUsuńTak,Olu, to ten typ książki. Mieć, aby móc jej dotykać, wąchać, oglądać.
Cieszę sie,ze moglam trafić na ten wpis. Tytuły zapisane, czas poszerzać horyzonty. Pozdrawiam Marta wśród książek
OdpowiedzUsuńCzytając Twój wpis czuć emocje, które Tobą emanowały , brakuje mi tu tylko więcej zdjęć z wnętrza książki 😍
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Marto, mam nadzieję, że polubisz Tokarczuk. Mieszkająca między literami,tę książkę po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy! Pokazanie większej ilości ilustracji byłoby czymś takim jak spojlerowanie.
OdpowiedzUsuń