niedziela, 29 kwietnia 2018

Kwietniowy początek majówki

Ostatnie dni obfitowały w wiele przyjemnych wydarzeń. Trzeba przyznać, że na nudę nie miałam czasu. W czwartek, dzięki uprzejmości sąsiadki Ewy, wybrałam się do Chromca na warsztaty z produkcji kosmetyków naturalnych. Przez dwie godziny słuchałyśmy i podpatrywałyśmy, jak zrobić domowe ziołowe mydło lub mazidło. Na koniec samodzielnie przygotowywałyśmy maść rozgrzewająco-przeciwbólową oraz pachnącą maść "niewiadomodoczego"- ja założyłam, że będzie do rąk, bo pachnie miętą i różą.  Zajęcia odbywały się w świetlicy w Chromcu, która może się pochwalić dosyć ciekawą działalnością.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Wiosna pod Orzechem

Na Fersztel zawitała prawdziwa wiosna. Nie jakieś przedwiośnie, ale sama Królowa,odziana w zieleń z domieszką bieli,  żółci, fioletów. W ciągu kilku dni drzewa pokryły się błyszczącymi liśćmi, a przydomowe modrzewie zasłoniły widok na drogę.

wtorek, 24 kwietnia 2018

I Śremski Maraton Rowerowy

Jeszcze parę miesięcy temu nie bardzo wiadomo było co, kto, gdzie i dlaczego. Z niepokojem patrzyliśmy na kolejne przesunięcia w kalendarzu maratonów, ostatecznie zostało ich kilka, na które postanowiliśmy jechać. Powstałe luki uzupełniamy innymi imprezami rowerowymi...

Niemniej na zdecydowaną większość Supermataronów planujemy zawitać. O wyborze tego cyklu (z dwóch o tej samej nazwie) zdecydowała przede wszystkim wygoda - większość imprez rozgrywana jest na tyle blisko, że nie trzeba planować noclegów i kilkudniowej eskapady na drugi koniec kraju.

Pierwszym tegorocznym maratonem był ten rozegrany w Śremie. To pierwsza impreza w tym miejscu, ale organizator wywodzący się spośród nas, maratończyków, stanął na wysokości zadania. Nie obyło się wprawdzie bez drobnych potknięć, ale nie popełnia błędów ten, który nic nie robi.


Z Krzysiem wstaliśmy skoro świt, zjedliśmy szybkie śniadanie, spakowaliśmy pudełka z ryżem z malinami i ruszyliśmy do Śremu. Ja startowałam o 9, Krzyś niemal pół godziny później. Szykując się do startu na parkingu przywitaliśmy się z dawno niewidzianymi znajomymi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się - dla tej atmosfery warto bywać na tych imprezach. 

Pogoda tego dnia dopisała - było ciepło i słonecznie, pola, łąki, sady i zagajniki pachniały wiosną, tylko wiatr wiał. Jak zawsze - mocno i w twarz. 

Od startu udało mi się utrzymać w grupie przed dobre 20 km, ale zaciąg pod jeden z pagórków okazał się za mocny i zostałam za chłopakami. Chwilę jeszcze próbowałam gonić, ale daremnie. 40 km/h to jeszcze nie moje tempo. Zostałam z jednym ze stałych bywalców z KKZK i przez jakiś czas jechaliśmy po zmianach, później wzajemnie się goniliśmy, bym ostatecznie zostawiła go w tyle. Póki było z wiatrem, było ok. Na szczęście pod wiatr wyprzedził mnie znajomy z Gryflandu i pozwolił wieźć się na kole przez jakiś czas. Aż do wzniesienia, na którym...spadł mi łańcuch. Założyłam go szybko, ale utrata paru sekund wystarczyła, bym ostatnie kilometry pierwszego kółka pokonywała samodzielnie. Niedaleko przed metą minął mnie jeszcze pociąg z Krzysiem w składzie. Pół godziny straty na pierwszym kółku - nie było źle. 


Pierwszą część, tę z wiatrem, drugiego kółka przejechałam sama. Gdy zbliżałam się już do zakrętu, za którym miało być centralnie pod wiatr wyprzedziła mnie Gosia z jeszcze jednym kolarzem, który rzucił tylko "Wskakuj na koło, pociągnę". Uznałam, że dyskutować nie będę. Wsiadłam i do końca już nie puściłam. Chłopak szedł pod wiatr jak czołg - równym tempem, które dla mnie byłoby nieosiągalne w pojedynkę. Z czasem nasza grupka wzbogaciła się o kolegę na rowerze innym, na chwilę dołączył do nas Jacek wraz ze swoją grupą, ale na hopkach odjechali. Na kawałek przed metą z naprzeciwka nadjechał Krzyś, który przejął funkcję prowadzącego - narzucił mocniejsze tempo na finisz. 

Według pomiaru czasu udało mi się uzyskać prędkość 28,5 km/h na 156 km, wg moich urządzeń pomiarowych było to 29,5 na 162 km (STRAVA). I jestem z tego wyniku bardzo zadowolona. 


Przed dekoracją zdążyłam się jeszcze ogarnąć, założyć sukienkę i buty na obcasie, zjeść obiad, porozmawiać z kilkorgiem znajomych. Ktoś się zgubił (miejscami strzałki istotnie były małe i słabo widoczne, niestety), kto inny skrócił, większość sponiewierał wiatr. Było ciepło, swojsko i błogo. W kategorii byłam jedyna. W open czwarta. 


Sezon startowy zaczął się na dobre. Najpierw w Sobótce, teraz w Śremie. Cały kwiecień spędziłam ścigając się (przede wszystkim z samą sobą). W maju trochę odpocznę, by w pierwszej połowie czerwca podjąć największe dotychczas wyzwanie rowerowe... 

niedziela, 22 kwietnia 2018

Rowerowo-piesza eskapada na Kamienicę

Pogoda ostatniego tygodnia wcale nie przypomina wiosny, tylko środek lata. Mam dylemat czy kopać grządki, czy iść na rower. Staram się jakoś to pogodzić.Nawet zaczęłam sezon szosowy. Tylko, żepo75 km wycieczki do Lwówka okazało się, że opony niespecjalnie zniosły zimę i trzeba je wymienić. Czekając więc na przesyłkę wróciłam do zieleninki i w niedzielę wybrałam się w góry. Celu nie miałam.

piątek, 20 kwietnia 2018

Wiosenne smootie pokrzywowe


Skoro czas chwastów, to zapraszam na kolejny chwaściany post. Tym razem delektować będziemy się napojami na bazie pokrzywy. Obecnie noszą one chwytliwą nazwę smoothie, ale przecież są niczym innym jak koktajlem na wodzie.
Czy trzeba przypominać o zaletach pokrzywy? Parzące ziele zawiera witaminę C, B i K, prowitaminę A, sole mineralne (zwłaszcza wapnia i żelaza).Działa oczyszczająco na organizm,wzmacniając go,obniża poziom cukru we krwi. Ziele zbieramy wiosną przed kwitnieniem.

środa, 18 kwietnia 2018

Kot i pies,czyli Gang Olsena


Nadeszła wiosna i nasze zwierzaki spędzają całe dnie na dworze. Nareszcie! Przez ostatnie kilka miesięcy Frida i Koki zostali najlepszymi kumplami na świecie, a co za tym idzie, razem śpią, razem jedzą i... razem broją. Nieraz w ostatniej chwili łapaliśmy przedmioty zrzucane w biegu przez któreś z nich. Teraz dzikie harce odbywają się na świeżym powietrzu, a nasze meble i bibeloty stały się bezpieczne. Gdy Fridy zbyt długo nie ma w domu, Koki po prostu jej szuka, po wypuszczeniu na dwór tak długo będzie szczekał,kręcił się koło domu, aż przywoła swoją przyjaciółkę i wracają już razem.

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Z cyklu Jemy chwasty- rolada drożdżowa z gwiazdnica i zieloną soczewicą

Wiosna, choć kapryśna panoszy się na świecie. Wszystko zieleniej i kwitnie, a my po zimowym braku słońca i świeżego zielska łakniemy nowalijek. Czy jednak za każdym razem musimy kupować w markecie mix sałat albo mrożony szpinak? Nie! Pewnie zauważyliście, że gdy tylko stopnieje śnieg na naszym blogu pojawiają się potrawy z chwastów. Nie inaczej jest i teraz.

sobota, 14 kwietnia 2018

Drożdżowy pieróg z pieca


Każde spotkanie z bliskimi jest dla mnie ważnym wydarzeniem, dlatego podkreślam je ulubionym daniem lub czymś zaskakuję. Gdy spotykam się z synem, zazwyczaj na kolację podaję pizzę, ale tym razem „zaszalałam” i przygotowałam (pierwszy raz w życiu) drożdżowy pieróg z pieca.

środa, 11 kwietnia 2018

Krokusy w Górzyńcu

Rezerwat Krokusów w Górzyńcu rozpalał moją wyobraźnię odkąd znalazłam to miejsce na mapie Gór Izerskich. Moim marzeniem było zobaczyć to miejsce.Raz już nawet próbowałam,ale po pierwsze byliśmy pod koniec kwietnia i krokusów już nie było, po drugie wcale nie mam pewności, że właśnie tam trafiliśmy, bo było to dosyć dawno!

wtorek, 10 kwietnia 2018

Jak to z łazienką było...

W oddali po prawej stronie widać dom pod nr 92
zdjęcie ze strony: mirsk.pl
Domek pod Orzechem wybudowany został jakieś 150 lat temu. Na wsiach nikt wtedy o takich fanaberiach jak łazienka nie słyszał. Kąpiele uskuteczniano w balii bądź ocynkowanej wannie. Za potrzebą chodzono zaś do stodoły lub za stodołę. Pewnie na początku XX w. dobudowano z tyłu domu maleńką drewnianą budkę z dołem kloacznym.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Poranny spacer na Skałki Miłości

Niedziela budziła się słoneczna i bezchmurna. Siedząc pod orzechem zastanawiałam się, czy może jednak prognozy kłamią i warto wybrać się na rowerową wycieczkę. Kilka silnych podmuchów wiatru sprowadziło mnie na ziemię.

sobota, 7 kwietnia 2018

Panele badawcze. Czy warto uczestniczyć w ankietach?

Przeglądając liczne fora internetowe i grupy na fb, zauważyłam często powtarzające się pytanie dotyczące zarabiania na ankietach. Ponieważ wypełnianiem ankiet zajmuję się od wielu lat postanowiłam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami, uwagami i linkami do portali oferujących tę formę aktywności.

czwartek, 5 kwietnia 2018

Rower znaczy wolność

Wiem,wiem... tytuł banalny do bólu zębów. Mogłabym napisać: "Kółko wokół Rębiszowa", ale: po pierwsze, kto wie, gdzie leży Rębiszów? (Zaraz się odezwie Inkwi, że znów jej nie odwiedziłam i Paweł, że wie i że był, no i to by było na tyle.) Po drugie,ileż można pisać o tym, że zjechało się z górki w stronę Mlądza, i dalej do Rębiszowa? . No właśnie. Dlatego mamy tytuł,jaki mamy.

środa, 4 kwietnia 2018

Magdalena Witkiewicz "Moralność pani Piontek"


Z twórczością Magdaleny Witkiewicz spotkałam się kilka lat temu i byłam zadowolona zlektury. Gdy więc bibliotekarka poleciła mi powieść „Moralność pani Piontek”, przyjęłam sugestię i po powrocie z biblioteki zagłębiłam się w lekturze.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Rozwiązanie urodzinowego konkursu

Święta, święta i po. Było gwarnie, wesoło, choć pogoda płatała nam figle. Zamiast lanego poniedziałku było rzucanie śnieżkami.Na szczęście udało się wyjść na długi spacer z młodzieżą i nie przejeść,choć przysmaków było mnóstwo. Nie o święach będzie jednak ten post.
Właśnie minął miesiąc od ogłoszenia naszego blogowego konkursu. Otrzymałyśmy sporo ciekawych życzeń urodzinowych.Niestetyniemożna nagrodzićwszystkich. Naszymi skarbami obdarujemy dwie osoby: Iwonę Zmysloną z bloga http://iwonazmyslona.blogspot.com/ oraz Frania1 z bloga https://piszetexty.blogspot.com/. Gratulujemy i prosimy oboje laureatów o dane do wysyłki w wiadomości prywatnej.