W oddali po prawej stronie widać dom pod nr 92 zdjęcie ze strony: mirsk.pl |
Historia sławojki
Było to o tyle ciekawe rozwiązanie, że na terenach polskich sławojki (zwane tak od propagatora higieny na wsiach premiera Sławoja Składkowskiego) budowane były jako budki wolnostojące z charakterystycznym serduszkiem na drzwiach,u nas wychodek był dobudówką, dzięki czemu, aby z niego skorzystać nie trzeba było z domu wychodzić. Gdy na początku lat siedemdziesiątych dom trafił w ręce mojej rodziny, tato postanowił przybytek dobudować w innym miejscu. I tak przez pewien czas dom „udekorowany” był dwoma latrynami: jedną drewnianą, zapadającą się i drugą murowaną, bardziej „cywilizowaną”. Z tej drugiej korzystaliśmy przez długie lata.Higiena w czasie wycieczek
W 1990 r. wychodek został przemianowany przez twórczych siódmoklasistów na świątynię dumania i pod tą nazwą zdobył lokalną sławę wśród mrzeżyńskiej, a potem trzebiatowskiej młodzieży, którą co roku przez kolejne lata do Gierczyna zapraszałam.Myliśmy się przez te lata w wodzie z pobliskiego źródła. Młodzież najczęściej korzystała ze strumienia w celach higienicznych, rzadziej z kilku misek. Dla nas i naszych dzieci największą frajdą była kąpiel w ocynkowanej wannie wystawionej na łące powyżej domu. Chyba każde dziecko ma pamiątkowe zdjęcie w tejże wannie.
Pierwszy "pokój kąpielowy"
W miarę upływu czasu, przystosowaliśmy do celów higienicznych jedno z pomieszczeń gospodarczych.Początkowo była tam umywalka z prowizorycznym odpływem, krzesło,miski,wiaderka na wodę oraz piecyk typu koza. Pomieszczenie było spore,więc gdy podjęliśmy decyzję o zamieszkaniu w Izerach,to tu powstała cywilizowana łazienka. Ślubny i jego bracia wykonali kawał solidnej roboty i choć czasem marudzę, że moja wizja pokoju kąpielowego była nieco inna, to przyznać muszę, że pomieszczenie jest funkcjonalne, choć nadal jeszcze nie wykończone. Moim ulubionym elementem jest wnęka po oknie, w której umieściliśmy stare, poniemieckie lustro (wolałabym mieć okno w łazience, ale Ślubny uparł się, że będzie wiało i zabudował otwór okienny) W sumie koncepcji co do owej dziury po oknie było sporo, ale ta z lustrem zda się całkiem niezła. Czasem stawiam tam bukiet roślin sezonowych w wazonie.
Dopiero zimą Ślubny położył kafelki na podłodze i kupiliśmy umywalkę z szafką ( o perypetiach zakupowych można przeczytać w moim e-booku).Pozostałe szafki oraz wieszak mają różne barwy, a wyposażenie jest z tzw.odzysku. Marzę, by nadać tej łazience przytulnego charakteru.
Póki co przeglądam strony internetowe w poszukiwaniu dywaników, ręczników i innych akcesoriów. Ładne i niedrogie ręczniki znalazłam na stronie: http://www.madley.pl/ . Zawsze podobały mi się jednobarwne i teraz z przyjemnością skompletuję zielone i brązowe,miękkie i grube z bawełny. Na stronie można też znaleźć dywaniki łazienkowe i kosze na bieliznę. Jeden z nich wyjątkowo przypadł mi do gustu przyciągając swoją prostotą. Wygląda lekko i poręcznie, a do tego idealnie pasuje do mojej koncepcji wnętrza,które ma być urządzone w miarę możliwości bez plastiku.
P.S. Szukacie fajnych dodatków do domu? Na stronie http://www.madley.pl/ znajdziecie sporo różnych przedmiotów do wyposażenia poszczególnych pomieszczeń.
Skromnie ale pewnie o niebo lepiej niż było. Powoli nadasz charakter temu miejscu. Będzie ciepłe i miłe. Okna szkoda, kiedy jest w łazience podnosi standard mieszkania. Ogrzewanie podłogowe znacznie podnosi komfort podobnie jak bidet a jest sporo miejsca w pomieszczeniu.
OdpowiedzUsuńPracownia Cis dekor z Wrocławia ma ciekawe aranżacje a przy projektach domów są plany budynków w tym łazienek. Nie żeby zamawiać ale pooglądać przynajmniej.
Andrzeju, kazy kto pamięta spartańskie wrunki sprzed 20-30 lat krzyczy z zachwytu! Łazienka jest ciepła, z bieżącą wodą a po wykończeniu będzie taka, jakąsobie wymarzyłam (tylko tego okna żal, ale w łazience na piętrze może uda się wynegocjować okno dachowe?)
OdpowiedzUsuńWalcz też o ciepła podłogę -warto. Okno - to samo zdrowie i oczywiście wentylacja. Polecam metodę ciepłego montażu okna. Trochę droższa ale nie ma porównania jeśli chodzi o straty ciepła. (takie skrzywienie zawodowe)
OdpowiedzUsuńAniu, dywaniki polecam wyszydelkowac samej ze sznurka. Są bardzo efektowne, a przy tym będziesz miała ogromną satysfakcję z wykonania. Tak samo można szydelkowac koszyki różnej wielkości na wszelkiego rodzaju rzeczy, łącznie z koszem na reczniki. Pozdrawiam Cię serdecznie Margaret Art Studio ��
OdpowiedzUsuńTeraz w Łodzi są łazienki - nawet student to potwierdzi :D tego zdjęcia pałacyku jeszcze nie widziałem, ale klimat i magia! A co do łazienki - drobnymi kroczkami wszystko się uda po Waszej myśli ;)
OdpowiedzUsuńJa sama chodziłam do szkoły, gdzie były latryny właśnie w oddzielnym budynku!
OdpowiedzUsuńPamiętam Łódź z rynsztokami wzdłuż ulic. W drewnianych budynkach a większość taka była praktycznie nie było łazienek i ubikacji. Często w kuchni było zakrywane wiaderko żeby nie biegać w nocy. Jako dziecko bardzo mnie to dziwiło bo w domu miałem łazienkę z ciepłą woda ogrzewaną gazem. Łazienki na wsi były rzadkością bez względu na zamożność rolników. Takie czasy. Dobrze że już są za nami.
OdpowiedzUsuńAndrzeju, z ogrzewaniem podłogowym może być problem- podniesienie podłogi o jeszcze kilka centymetrów spowoduje, że nawet ja będę sięgać głową sufitu ;)
OdpowiedzUsuńMargaret,jeśłi chodzi o handmadde, tozamierzam sobie śliczny patchwork uszyć do sypialni, a wyposażenie łazienki właśnie się kompletuje,może coś uszydełkuję na piętro?
Rodzino ze Szczecina, mnie też kiedyś tak aprzygoda spotkała, ale nie w Łodzi, a chyba w Babimoście, gdzie w przedwojennej kamienicy wychodek był na półpiętrze.
Pawle, zdjęcie jest ekstra, odkryłam je kilka mieisęcy temu i jestem zachwycona, marzy mi się, by je odtworzyć współcześnie.Może dogadam się z sąsiadami ;) No i najważniejsze, że widać kawałek Domku pod Orzechem!(to jedyne przedwojenne zdjęcie domku,jakie znam)
OdpowiedzUsuńMoniowiec, pani z Sanepidu opowiadała, że do dziś istnieją szkoły z latrynami! Gdyby nie powaga instytucji,jaką reprezentowała,chyba nie uwierzyłabym.
Andrzeju, masz rację, dobrze, że te czasy już za nami,choć niektóre łazienki wygospodarowywane w XIX-wiecznych kamienicach bywają zaskakujące w kształcie,rozmiarze i wyglądzie.
Spałem kiedyś w hotelu w Warszawie. Był w kamienicy przy Krakowskim przedmieściu. Łazienka miała ze 20 m2 a okna 3 m wysokości. Faktycznie była zaskakująca.
OdpowiedzUsuńOj ja nawet mało bywam w Warszawie, ale nie powiem bo zdjęcie pałacu ma swój magiczny klimat :)
OdpowiedzUsuńPochwalę się czytelnikom – widziałem, widziałem. Łazienka robi wrażenie kontrastem: stary dom z kamiennymi murami i drewnianym stropem, a tam błyszcząca nowoczesność.
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś powiedział, że cywilizacja zaczyna się od bieżącej wody, i sporo w tych słowach racji, ale mycie się w misce i ja pamiętam z dzieciństwa. Wtedy nie znałem wygód łazienkowych, więc nie odczuwałem uciążliwości. Zresztą, jak pisałaś, dla dzieci wystarczy blaszana wanna z wodą, i już mają dobrą zabawę.
Dzieci uwielbiały kąpiele w wielkiej wannie! Ależto była atrakcja! Tylko, że ktoś musiał nanieść ze źródła te 50-60 litrów wody.
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję że to nie byłaś Ty.
OdpowiedzUsuńNie. Ja tylko dzieci pilnowałam 😃
OdpowiedzUsuń