A ja naprawdę sobie to pomyślałam, gdy skręcałam w boczną drogę obok rębiszowskiego cmentarza, prowadzącą do Gajówki. Bo droga tam malownicza i pusta, dlatego ją lubię. Planowałam objechać Gajówkę, zajrzeć ludziom do ukwieconych ogródków (u mnie dopiero nieśmiało trawa wychodzi) i wrócić do Rębiszowa inną drogą.
Wreszcie znalazłam się na szosie w pobliżu tablicy "Rębiszów". Nie chciałam jeszcze wracać. Skręciłam na Grudzę, ale nie dojechałam do wsi, bo... na granicy lasu i pół jest dróżka. Kiedyś, spotkany tubylec na komarku proponował mi bym na szosówce pojechała tamtędy, gdy mój ulubiony zjazd do Rębiszowa był zamknięty z powodu ścinki drzewa. Wówczas nie skorzystałam, gdyż wąskie oponki przystosowane są do dobrych asfaltów a nie wertepów. Teraz jednak mogłam sobie na kolejną błotną kąpiel pozwolić. Warto było: dzięcioł, sarny, przejazd kolejowy... same atrakcje.I gdy już myślałam, że mnie nic więcej ciekawego nie spotka, zobaczyłam coś. Walcowata ceglana budowla pośrodku niczego... Ślubny uważa, że mogła być rodzajem bunkra z drugiej wojny światowej.
W pobliżu znajdują się dwa zbiorniki wodne i ciek z pozostałościami po przepustach i urządzeniach hydrologicznych. Chwilę później wyjechałam z lasu prosto na drogę z Kłopotnicy na opłotkach Rębiszowa. Na skrzyżowaniu miałam dylemat: podjechać do Inkwi, czy wracać do domu.Rzut oka na zegarek rozwiał moje wątpliwości- trzeba było się spieszyć na obiad. Na dziurawej drodze do Gierczyna minęło mnie kilka ciężkich samochodów, teraz już pustych, bo ich budzący wątpliwości ładunek został właśnie wysypany w nieczynnej kopalni.
Przed domem stanęłam punktualnie o 15.00, w sam raz, by podać pierogi.
Taką Cię lubię - wiosenną. Budowla to ewidentnie mały jednoosobowy bunkier. Często stawiano takie dla wartowników w kluczowych miejscach.
OdpowiedzUsuńTeż lubię pofilozofować na rowerze ;) Ale my tu gadu gadu a wiosenka się budzi... i to jest to co tygryski lubią najbardziej :) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńAnno, a czym nadziewałaś pierogi?
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że ciężarówy wożą tam…. Śmieci?
Odniosłem wrażenie cieszenia się błotem i innymi trudnościami na drodze. Tak, Aniu?
Takiej rowerzystce jak Ty rower niewątpliwie daje wolność. Dla mnie miałby zasapanie i zakwasy w nogach :-(
Andrzeju, Ślubny też od razu stwierdził, że to militarna budowla.
OdpowiedzUsuńKrys Tek, nowiosenka! Nareszcie i robi się coraz cieplej!
Krzysiu, ciężarówki wożą odpady z Niemiec, prawdopodobnie niebezpieczne dla środowiska, nawet zawiązał się społeczny komitet sprawdzający, co jest wwożone. Tym rowerem jazdapo błocie i wertepach tosama przyjemność.Asfalt dla niego to mordęga.
Pierogi były z kapustą i grzybami (z Chudą robiłyśmy je przez świętami)
Czytając takie opisy jak ten mam ochotę wsiąść na rower i jechać w siną dal...w tym sęk że rower mam tylko...treningowy stacjonarny;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Ślubny to autorytet w temacie. Ja tylko łaziłem parę razy po tego typu umocnieniach i czasami przeszkadzają mi w pracy a to wyjątkowo solidne konstrukcje. Choć szczerze mówiąc wygody to wewnątrz nie było. podobnie jak w polskich bunkrach w Węgierskiej Górce. Niestety nie ukończonych przed wojna.
OdpowiedzUsuńWreszcie poczułam wiatr w uszach za Twoją sprawą.
OdpowiedzUsuńCzas i mnie wyleźć z domu, bo odłogiem siedziałam w domu kichałam i takie tam byle co.
Powodzenia na trasach
Uwielbiam rower i wyprawy rowerowe :) Dlatego od najmłodszych lat zarażam syna pasją do dwóch kółek. W weekend planujemy naszą pierwszą wspólną wyprawę rowerową i już nie mogę się jej doczekać :)
OdpowiedzUsuńWow cykloza na całego. Ja to styl miejski reprezentuję hehe :)
OdpowiedzUsuńJa akurat przymierzam się do zakupu jakiegoś :)
OdpowiedzUsuńAndrzeju,ano autorytet, a bunkry w Węgierskiej Górce to ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuńAleksandro,mam nadzieję,że już zdrowsza jesteś.Myślałam o Tobie w święta.
Mamo na wypasie,pogoda zapowiada się piękna,więc czas na wyprawę! Pamiętam,jak ze swoimi małymi dziećmi jeździłam na wycieczki.
Save the Magic Moments, cykloza zaawansowana,nieuleczalna;)
Patrycjo, obecnie wybór jest tak ogromny, że na pewno znajdziesz odpowiedni dla siebie.
Z kapustą i grzybami? Toż to najlepsze, obok jagodowych, pierogi na świecie, zwłaszcza podsmażane. A nie zostało Ci kilka?
OdpowiedzUsuńWiesz, przywozić jakieś świństwa z innego kraju dla pieniędzy, to szczyt chytrości i głupoty. Kto, na Boga, pozwala na to?
Asfalt jest mordęgą, błoto przyjemnością? Ech, kobieto, kobieto… :-)
Anno a to na pewno nie są ruiny wiatraka w Grudzy? (mniemam, że tam spotkałaś tę budowlę). A poza tym - super trasa. Niby zwyczajna, ale tutejsi potrafią sobie urozmaicić krajobraz na rowerku ;)
OdpowiedzUsuńKrzysiu, pierogów mi zostało. Możesz je sobie odebrać 😆 , a na poważnie przypomnij mi następnym razem, to Ci przygotuję pierogowy zestaw. O odpadach w Rębiszowie jest głośno już od jakiegoś czasu, zdaje się że władze gminne zwietrzyły w tym interes. A błoto jest super jak się jeździ moim zielonym cudem, choć przyznam, że tęsknię do szosówki i zaraz po powrocie z Trzebiatowa się na nią przesiadam!
OdpowiedzUsuńPawle, ruiny wiatraka są na szczycie, we wsi i są sporych rozmiarów. Pokazany na zdjęciu schron to nieduża budowla w środku lasu. Ilość dróg i dróżek w okolicy jest tak duża, ze podejrzewam, iż jeszcze długo będę je odkrywać.
OdpowiedzUsuń