Nie ukrywam, że do przeczytania powieści A. Klejzerowicz "Czarownica", zachęcił mnie tytuł i ... zielona okładka z portretem dziewczynki. Spodziewałam się, szczypty magii, niedopowiedzeń i tu się mocno rozczarowałam, bo powieść o żadnej prawdziwej czarownicy, szeptusze, ani tym bardziej wiedźmie nie opowiada!
Pierwsza część cyklu zaczyna się od zakupu działki budowlanej w niewielkiej wsi. Bohater i narrator- Michał, zmęczony codzienną rutyną prowadzenia firmy za namową przyjaciela kupuje kawałek ziemi. Jak należy się domyślać, od razu na drodze staje mu niezwykła kobieta Ada i przez następne strony poznajemy historię ich znajomości, przeszłość i miłosne perypetie. Para dosyć szybko podejmuje decyzję o wspólnym życiu i gdy wszystko zmierza do finału w stylu "żyli długo i szczęśliwie" w ich stabilizującym się życiu pojawia się osierocona, na pół dzika dziewczynka. Małgosia nie mówi, a po wielu traumatycznych przeżyciach związanych z "wychowywaniem" przez matkę pijaczkę i prostytutkę, nikomu nie ufa. Po nagłej śmierci matki służby socjalne podejmują decyzję o wysłaniu dziecka do sierocińca, jednak Michał za wszelką cenę chce temu zapobiec.
Akcja coraz bardziej się plącze i gmatwa, na horyzoncie pojawia się nieznany ojciec Małgosi i ledwo co powstała rodzina znów podejmuje trudne decyzje. Mimo niełatwego tematu, książkę czyta się szybko i niestety ma się wrażenie, że problem sieroctwa, wychowania w patologicznej rodzinie został potraktowany tu zbyt lekko.
Po lekturze czułam niedosyt, tytuł wydaje się nieadekwatny do treści, a istotny, trudny temat został jedynie liźnięty, zbanalizowany. Na plus należy dodać ciepło potraktowane zwierzęta, będące prawdziwymi przyjaciółmi wszystkich bohaterów powieści.
Mimo rozczarowania sięgnęłam po drugą część cyklu' pt.: "Córka czarownicy". Jej bohaterką jest Małgosia, przyszywana córka Ady, którą Michał czasem nazywa czarownicą. Z poprzedniej części wiemy, jakie trudne dzieciństwo miała dziewczynka, okazuje się jednak, że ani przyszywani rodzice, ani rodzony ojciec i jego żona, nie znają całej prawdy o traumatycznych przeżyciach Małgosi. Sama Małgosia też nie do końca pamięta, czego była świadkiem. W pewnym momencie jej dorosłego już życia pojawiają się niepokojące sny, które wyprowadzają dziewczynę z równowagi. Gdy do tego zaczynają pojawiać się niejasne wizje, zmiany nastroju, wiemy już, że z młodą kobietą dzieje się coś złego. W odróżnieniu od pierwszej części, ta trzyma mocno w napięciu prawie przez wszystkie 300 stron.
Nie napiszę już ani słowa więcej o treści tej części, aby nie zepsuć frajdy z czytania tym, którzy po książki A. Klejzerowicz sięgną.
Przede mną jeszcze lektura trzeciej części tej opowieści, ale bije się ona o mój czas z nową książką Olgi Tokarczuk.
Edit: recenzja ostatniej części: Sekret czarownicy
Wydaje mi się, że to nie ten typ motywu czarownic, który lubię.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jesteś maksymalnie zaczytana:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
To raczej nie o takich czarownicach jak lubię :D
OdpowiedzUsuńMeg i Karolino, no właśnie! Dopiero trzecia część trochę łagodzi rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, czytam falami: teraz jest faza książek na zmianę z faząziół i roweru.