Te kocie dzieci za dwa tygodnie będajuż z nami |
Niewielkie urządzenie wysyłające
sygnał gps pozwoliłoby nam odnaleźć zgubę. Niestety, nie
zdążyłam. Koki podjął decyzję nim ja mogłam podłączyć
nadajnik. Zastanawiacie się zapewne, jak wygląda nasz dom bez
Kokiego i Fridy. Jest niesamowicie pusty. Nikt nie budzi mnie
gryzieniem w nos, nikt nie pochrapuje nad ranem. Nie ma szalonych
gonitw dookoła stołu... Ale to stan przejściowy. Nasze dwa małe
kotki będą z nami już za dwa tygodnie, a do schroniska wybieramy
się w przyszłym tygodniu. Nie pytajcie nas, jakiego pieska chcemy,
bo postanowiliśmy się zdać na los. Wierzymy, że gdy znajdziemy
się w schronisku, to po prostu będziemy wiedzieć, że to właśnie
ten a nie inny zwierzak na nas czeka.
Podejrzewam, że pierwsze dni będą
dla wszystkich bardzo trudne. Wystarczy przypomnieć sobie pierwsze
tygodnie pobytu Fridy. Tym razem będzie jeszcze trudniej a przy tym
zapewne niezwykle emocjonująco, bo przecież w podobnym czasie
przybędzie troje zwierząt!
Lokalizator gps dla zwierząt to
idealne rozwiązanie w naszym przypadku. Posesja nie jest ogrodzona,
bo po co, skoro wokół nikt nie mieszka i nie ma uczęszczanych
dróg. Nie wyobrażamy sobie też, by nasz przyjaciel pies mógł
spędzać czas na uwięzi. Należy więc założyć, że podobnie jak
Koki w młodości oraz wszystkie okoliczne kundelki będzie odbywał
dalekie spacery (a wierzcie mi, że wiejskie psy potrafią zajść
naprawdę daleko). Przykładem jakiego wiejskiego powsinogi jest
Riko- mały, młodziutki pies sąsiadów. To kudłate szczęście
potrafi iść za obcymi ludźmi wiele kilometrów tylko dlatego, że
ci nieświadomi konsekwencji, go pogłaskali albo powiedzieli: „jaki
ładny piesek”.
Jak widać Rikiemu urządzenie nie przeszkadza w zabawie |
Po zalogowaniu się możemy sprawdzić
na mapie, gdzie jest nasz zwierzak. Jeśli znajduje się na dworze,
lokalizator pokaże miejsce z dokładnością do jednego- dwóch
metrów. Gorzej, gdy znajduje się w pomieszczeniu, wówczas dokładność może być mniejsza. No tak, ale psy najczęściej gubią się
na dworze, a nie w pokojach (choć u sąsiadów, którzy prowadzą
duży pensjonat, można zgubić się i w jednym z kilkudziesięciu
pokojów). Oprócz funkcji lokalizacji urządzenie wyposażone jest w
mikrofon, więc w każdej chwili możemy posłuchać, co dzieje się
w otoczeniu naszego zwierzaka, a tym samym domyślić się, czy nie
dzieje się mu coś złego. Innym ciekawym rozwiązaniem jest
możliwość wysłania sygnału S.O.S. Wystarczy przycisnąć
niewielki przycisk, a na telefon przychodzi powiadomienie, że piesek
jest w niebezpieczeństwie. Dzięki lokalizatorowi wiadomo, którego
z sąsiadów nawiedził Riko i gdzie należy go szukać.
Urządzenie ładowane jest przez
standardową ładowarkę do telefonu, a po naładowaniu wytrzymuje
ponad dobę. To wystarczy, by w razie ucieczki namierzyć i
sprowadzić zgubę do domu.
W naszej paczce oprócz lokalizatora
była także kamera wewnętrzna Locon. Gdy ją zamawialiśmy,
liczyliśmy na zabawne filmy z Kokim w roli głównej. Zawsze
ciekawiło mnie, co robią zwierzęta pod naszą nieobecność i kto
zamieszkuje strych. Dzięki kamerze moja ciekawość zostanie
wreszcie zaspokojona, a i Wy nasi czytelnicy możecie oczekiwać
zabawnych filmów z życia zwierząt, jak tylko te pojawią się w
domu. Kamera pokazuje bardzo wyraźny obraz, więc, jeśli ktoś
chciałby ją zamontować jako zabezpieczenie antywłamaniowe, to z
pewnością rozpoznałby na zdjęciu złodzieja. My póki co
zainstalowaliśmy ją na strychu z nadzieją, że zaobserwujemy nocne
życie strychu. Na razie co jakiś czas detektor ruchu alarmuje nas z
powodu przelatującego motyla bądź ćmy (a może to nasz domowy
duch bawi się z nami w chowanego?). Niestety w ciepłe dni wszystkie
dzikie zwierzęta mieszkają na dworze i nie odwiedzają nas.
Jesienią jednak spodziewamy się ciekawych nagrań dzikich kotów,
kun i naszych własnych kotów buszujących po wielkich połaciach
strychu. Kamera nagrywa nie tylko ruch, ale i dźwięk. Mało tego,
sami też możemy będąc o wiele kilometrów od domu zareagować i
powiedzieć coś „do kamery”, np. zdyscyplinować koty! Póki co machamWam w ciemnościach :) ( gdy jest jasno,obraz z kamery jest kolorowy )
Podsumowując, jeśli szukacie
rozwiązania Waszych problemów z uciekającymi i niesfornymi
zwierzakami, to połączenie lokalizatora i kamery może część z
waszych problemów rozwiązać.
Edit: nasz nowy kumpel:
Edit: nasz nowy kumpel:
Ciekawe informacje podajesz, Anno, o przydatnych urządzeniach.
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci na co zwróciłem uwagę. Otóż na Twoją swobodę w obsłudze urządzeń, w posługiwaniu się tymi programami, aplikacjami, kodami, etc. Mnie wystarczy trzy zwykłe przyciski żeby mieć kłopot który nacisnąć, a Ty myk myk i już.
No i bateria, która wydaje się zbyt słaba, skoro zasila urządzenie nieco ponad dobę. Trochę krótko.
Tak, chciałoby się dowiedzieć co się działo z Kokim w ostatnich jego godzinach...
Taki lokalizator to świetna sprawa! /ale też permanentna inwigilacja;)))/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Taki lokalizator to przydatny gadżet. Ech może wiedziałabym gdzie jwst teraz mój kochany Lucky..
OdpowiedzUsuńSami nie posiadamy zwierzaka, ale gdybyśmy mieli, to takie rozwiązanie byśmy rozważyli :)
OdpowiedzUsuńLokalizator to ciekawa opcja, i zapewne najlepsza zwłaszcza przy nieogrodzonej posesji. ;)
OdpowiedzUsuńKrzysiu, pewnie, jak na pięćdziesięciolatkę radzę sobie z nowinkami technicznymi całkiem dobrze ;) Co do baterii, to producent pewnie założył, że jak już nam pies ucieknie, to szybko będziemy go lokalizować.
OdpowiedzUsuńAgnieszko,super i zgadzam się, że pełna inwigilacja: chciałam dodać do aplikacji telefon Ślubnego i... się nie zgodził, twierdząc, że będę go szpiegować (hihihi)
Aniu, no właśnie... Ty znalazłabyś swojego Luckiego a ja Kokiego :(
Justyno-mają też lokalizatory dla dzieciaków w formie zegarków.
Bielecki, żałuję, że dopiero teraz mam tę zabawkę, ale na pewno będzie stale w użyciu.
Dobrze że o tym piszesz - tyle piesków się gubi i nie odnajduje i faktycznie jesli mozna tego uniknac w tak prosty sposob to lepiej zainwestowac w gps
OdpowiedzUsuńDla mojego psa by sie taki lokalizator przydał
OdpowiedzUsuńJustyna,podejrzewam, że wielu nieszczęść można by uniknąć używając tego cudu techniki.
OdpowiedzUsuńMój burbon odnalazł się dzięki małemu breloczkowi z zamontowanym w środku gps Lokalizator doprowadził mnie idealnie do miejsca w parku w którym siedział mój przestraszony piesio. Od tamtej pory urządzenia zawsze jest naładowane i na stałe przyczepione do obroży.
OdpowiedzUsuń