Korzystając ze sklepów internetowych: http://www.zrobmydelko.pl/oraz Aliekspress zakupiłam kilka podstawowych półproduktów: glicerynowe bazy mydlane, olejki zapachowe i eteryczne, foremki.Przejrzałam swoje ziołowe zbiory pod kątem wykorzystania do mydła. Mając podstawowoą wiedzę i potrzebne materiały można było zacząć eksperymenty. Na pierwszy ogień poszło jednak topienie resztek mydła z warsztatów filcowania na mokro i tę próbę nie do końca można uznać za udaną, choć pillingujące kawowe mydło nawet spełnia swoją funkcję. Może więc o nim też napiszę. Bierzemy jakieś 100 g kawałków mydła i 2-3 łyżki oleju kokosowego. Mydło rozdrabniamy nożem i topimy razem z olejem w garnku włożonym do wrzącej kąpieli wodnej. Gdy nasza maź się roztopi dodajemy 5-6 łyżek fusów od kawy, mieszamy dokładnie i wlewamy o foremek (mnie jako foremki posłużyły przycięte na 3 cm od dna półlitrowe plastikowe butelki po wodzie mineralnej) W taki sposób można stworzyć 4 całkiem ładne mydełka, które jednak nadal będą miały chemiczny zapach.
Gdy przyjechały do mnie dzieci, a dokładnie Syn z Agatką, postanowiłyśmy jedno popołudnie poświęcić na zgłębienie tajników przygotowania mydła z bazy glicerynowej. Niestety Ewa nie mogła nam towarzyszyć, więc przy kuchennym stole zasiadłyśmy we dwie. Najpierw pokroiłam pół kilograma bazy glicerynowej z masłem shea do garnka i włożyłam do kąpieli wodnej (nasz kaflowy piec świetnie się tu sprawdza).
W czasie topienia masy przygotowałam resztę produktów: olejki eteryczne i zapachowe, suszone zioła, fusy od kawy i zakupione na Aliekspressie oraz na Zrób mydełko foremki do mydła.
Zgodnie z wiedzą zdobytą na warsztatach z panem Krzysztofem Kalembą najpierw włożyłyśmy do foremek pokruszone zioła. Do wyboru miałyśmy bez lilak, bez czarny, fiołek trójbarwny, chaber, lawendę, rumianek, świerk, aloes, akację, dziką różę, skrzyp, cynamon i kawę.
Trzeba przyznać, że kompozycje kwiatowe wyszły nam ciekawe. Nasze ziółka zalałyśmy ciekłą bazą mydlaną, dodałyśmy olejki pasujące zapachem do ziół i zamieszałyśmy drewnianymi patyczkami.
Zabawa tak nam się spodobała, że nim pierwsza partia wystygła, roztopiłam drugą część bazy mydlanej. Kuchnia pachniała niesamowicie! A my miałyśmy przednią zabawę w komponowaniu aromatów.
Po skończonym mieszaniu pozostawiłyśmy mydełka do wystygnięcia a następnego dnia je wyjęłyśmy. Z efektów jesteśmy bardzo dumne! Przyznacie, że domowe mydło wygląda ciekawie i może stać się świetnym prezentem dla bliskich i znajomych.
Przy wyjmowaniu mydełek okazało się, że foremki silikonowe z Aliekspressu są znacznie lepsze niż plastikowe, a denka od butelek też dają radę.
Wspólne robienie mydła było nie tylko świetną zabawą, ale także (a może przede wszystkim) sposobem na babskie pogaduchy. Gdy my siedziałyśmy w kuchni, panowie zajmowali się najbardziej męską z wszystkich czynności- piłowali i rąbali drewno.
(...) i jaka satysfakcja na sam koniec :) Oglądałem niedawno reportaż o dziewczynach z Warszawy, które z tworzenia właśnie takiego "ziołowego" mydła zrobiły swój życiowy biznes i żyją z tego. Super sprawa.
OdpowiedzUsuńO tak, satysfakcja ogromna! Znów nauczyłam się czegoś nowego i fajnie spędziłam czas.
OdpowiedzUsuńO jacież, ale fajne:D Muszę poczytać o tym domowym robieniu mydełek - fajna sprawa!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Super Wam wyszły te mydełka. Chyba się skuszę i spróbuję zrobić na prezenty dla bliskich. Będą zapewne nieco zdziwieni i zadowoleni :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, Małgorzato- robienie mydełek jest świetnym pomysłem na babskie spotkanie tematyczne. Polecam!
OdpowiedzUsuńZostałaś chyba, Mydlarką? To sympatyczne że odnajdujesz nowe pasję aby się nimi dzielić. Jak się mają kozy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kobietę wszelakich umiejętności. Bardzo ciekawie te mydełka wyglądają.
OdpowiedzUsuńTe mydełka wyglądają jak słodkości :)
OdpowiedzUsuńCudownie :) Mydełka wyglądają super, sama kiedyś uczestniczyłam w warsztatach mydlarskich i byo to super doświadczenie!
OdpowiedzUsuńAndrzeju, trzeba szukać nowych inspiracji, bo życie musi być z pasją!
OdpowiedzUsuńAleksandro, dziękuję. Zapewniam, że świetnie się bawiłyśmy.
Patrycjo, też miałam takie skojarzenia.
Karolino, nie wątpię, że było ciekawie.
Uwielbiam tak spędzać czas z dzieckiem! Robiłyśmy już żelkowe mydełka, mydełka kolorowe, ale pachnące i z dodatkami jeszcze przed nami. Te na zdjęciach prezentują się pięknie :)
OdpowiedzUsuńPatrycja trafnie zauważyła, że mydełka wyglądają jak łakocie. Ileż musiało paść słów przy ich wytwarzaniu! :-)
OdpowiedzUsuńAnno, kupę już lat temu pracowałem w warunkach trudnej dostępności wody, musiałem ją oszczędzać. Tamte czasy przypomniały mi się w związku z fusami kawowymi. Otóż podobnie je wykorzystywałem, ale do mycia szklanek: resztka fusów na dnie szklanki, plus parę kropel wody, kawałek papieru – i szklanka błyszczała czystością. Teraz okazuje się, że fusy mają więcej zastosowań.
Marto, kreatywne zabawy z dziećmi to super czas. Zobaczysz, że zabawa w zapachy też Wam się spodoba.
OdpowiedzUsuńKrzysiu, faktycznie, to babskie popołudnie było pełne słów. Fusy od kawy mają wiele zastosowań.Kosmetycznie są rewelacyjne!
Świetny pomysł, przyjrze się temu bliżej i spróbuję coś stworzyc z córkami
OdpowiedzUsuńMario, jestem pewna, ze córki będą zachwycone!
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają te mydełka! uwielbiam takie naturalne kosmetyki. Jak się robi samodzielnie, to chętniej się je używa :)
OdpowiedzUsuń