sobota, 14 lipca 2018

Sudecki Festiwal Minerałów 2018 w Lubaniu

Pojedziemy do Lubania? Zagadnęłam Ślubnego po jego powrocie z Trzebiatowa. Nie zdziwiłabym się, gdy stwierdził, że mu się nie chce. Czekało nas sporo pracy, bo jak zwykle przyciągnął przyczepkę pełną gratów. Jakież było moje zdziwienie, gdy stwierdził, że bardzo chętnie!

Wybraliśmy piątek, licząc na mniejszy tłok. Przez moment wydawało się, że jednak nici z naszych planów, bo od rana padał deszcz. O 11.30 przejaśniło się, więc szybko przygotowałam obiad i... przed pierwszą byliśmy już w Lubaniu na Sudeckim Festiwalu Minerałów! Tak to tylko my wybieramy się na festyny! Tłumów oczywiście nie było, ale wystawcy i owszem dopisali. Pokręciliśmy się po rynku, utyskując na brak mapy stoisk i ledwo wypowiedziałam swoje zdanie, obok mnie zmaterializowała się... Baszta! Tak, tak, dobrze widzicie. Baszta, a dokładnie człowiek za Basztę Bracką przebrany i wręczył nam mapę, której nam brakowało! To się nazywa odpowiednia baszta w odpowiednim miejscu ;)
Mając plan sytuacyjny, wiedzieliśmy, że nie zgubimy się i nie będziemy błądzić po nieznanym nam miasteczku ( do Lubania jeździmy rzadko i tylko w jedno miejsce na obrzeżach) Przy okazji okazało się, że stoisko Informacji Turystycznej minęiśmy po drodze, tyle, że od tyłu.
Na popołudnie i wieczór zaplanowano mnóstwo atrakcji, my jednak przyjechaliśmy z powodu stoisk z minerałami oraz wystaw. Obejrzeliśmy niezliczone ilości agatów, malachitów, pirytów, kamieni księżycowych, cytrynianów, opali, kryształów i nie mnóstwa innych, których nie sposób spamiętać.  Równie dużo było stoisk z  biżuterią przygotowaną na bazie tychże kamieni. Ślubny postanowił zrobić mi przyspieszony imieninowy prezent i poprosił, bym sobie wybrała kolczyki. Cośmy się nachodzili, by wybrać te jedyne, niepowtarzalne, inne niż wszystkie!
No i się udało. Na stoisku firmy "Rivendell" znalazłam biżuterię z agatów płóczkowskich!
 Tyle lat marzyłam o świecidełkach z rodzimych kamieni i wreszcie się udało! W czasie rozmowy z wystawcami okazało się, że od lat jeździli do Lwówka, a my na nich nie trafiliśmy! Co znaczy, że pomysł, by zamiast odwiedzać Lato Agatowe spędzić czas na Sudeckiej Giełdzie Minerałów był strzałem w dziesiątkę.
Innym niezwykle ciekawym zdarzeniem było spotkanie z panią Roksaną Knapik, autorką książek dla dzieci o tematyce sudeckiej i ... mineralogicznej. Na ksiażki autorki trafiłam dzień wcześniej. Już miałam kliknąć kup teraz, odbiór osobisty w... Nowej Kamienicy, ale urwał mi się Internet. I całe szczęście, bo mogłam kupić książki u autorki, rozmawiając przez chwilę o najpiękniejszym miejscu na Ziemi, czyli naszych Izerach (książkom poświęcę osobny wpis, bo chcę Wam je dokładnie pokazać!)
Potem Ślubny skręcił po kolejne piwo kraftowe, a ja poszłam obejrzeć wystawy tematyczne.
Najbardziej zaciekawiły mnie trzy: "Gorączka złota"-przygotowana z ogromną starannością ekspozycja o złocie w Sudetach, "Latające klejnoty"- wystawa, która powinna spodobać się dzieciom: Dwóch kolekcjonerów wystawiło swoje kolekcje: motyle i kamienie dobierając je kolorystycznie. Efekt oszałamiający.
Ilekroć mam możliwość zwiedzenia wystaw minerałów szczególnym zainteresowaniem darzę polskie skarby. Nie inaczej było i tym razem. Kolekcja agatów z Gór Kaczawskich jak zwykle mnie zachwyciła, bo też te nasze kamienie, choć na pozór wyglądają skromnie, kryją w sobie niesamowite piękno, mieniąc się odcieniami brązów, szarości i żółci.
Kilkanaście minut spędziliśmy na pogawędce ze znajomą z targu w Kopańcu- Ulą. Zatrzymaliśmy się tez w strefie geologicznej, gdzie cięto agaty, szukano skarbów, dokonywano odlewów i odbitek. Trzeba przyznać, że dzieci miały czym się zająć nie wstępując nawet do strefy wesołego miasteczka, usytuowanego na szczęście z dala od głównej ekspozycji a przez to nie drażniącego hałasem.
Na koniec naszego pobytu w Lubaniu wróciliśmy do stoiska Browaru Spirifer, którego piwa nadzorowane są przez Szczyrzycki Browar Cystersów. Zażyczyliśmy sobie po butelce każdego piwa, które prezentowali, przy czym w trakcie rozmowy okazało się, że nie sądzili iż w takim miejscu znajdzie się miłośnik (a raczej miłośniczka) ciemnych piw "asfaltowych" i nie zabrali swojego najdroższego piwa. Zaopatrzeni w 7 butelek nektarów chmielowych ruszyliśmy do domu.
Nie będę porównywać dwóch podobnych imprez, bo w Lubaniu byliśmy przed głównymi atrakcjami, ale jak dla nas było nieźle, bo bardziej kameralnie.




15 komentarzy:

  1. Lubię takie imprezy właśnie wtedy, gdy jest mniej ludzi - tłumy sprawiają, że za dużo mi ucieka;)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, kamienie podobają mi się od lat, w domu mam ich niewielką kolekcję, chętnie je oglądam w czasie wędrówek, a biżuterię z nich zrobioną widzę jako ładną – w tym wszystkim jesteśmy podobni, ale przecież nie Izery, a Kaczawy są najpiękniejsze. Poprawisz to miejsce? :-)
    Pozazdrościłem. Bardzo chętnie obejrzałbym wszystko, co z kamieniami związane.
    A wspomniany przez Ciebie hałas w wesołym miasteczku znam, oj, znam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie w tym roku nie byłam w Lwówku na święcie Agatowym, śmiałam się z koleżanką, że nie mamy co żałować, bo już wszystko co podobało się nam przez kilka lat wykupiłyśmy. Jednak zdziwiło mnie, że dwie podobne imprezy odbyły się w tych samych dniach. Według mnie to nie przemyślane decyzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, Agnieszko, że jesteśmy zgodne w tej kwestii.
    Krzysiu, podobałoby Ci siė, bo sporo było kamieni z Gór Kaczawskich, zbieranych z miejsc, które opisujesz.
    Aleksandro, mnie też przyszło do głowy, że w Lwówku widziałam już wszystko, dlatego pojechaliśmy do Lubania. Plotka niesie, że za zdublowaną imprezę winę ponosi niezdecydowanie władz Lwówka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie skarby kryją Wasze góry, u nas co najwyżej można natknąć się na ciekawy odcisk rośliny albo prehistorycznego stworzonka:-) bardzo ładne kolczyki, czy to w srebrze? bardzo podoba mi się srebrna biżuteria, a z kamieni turkusy; kiedyś koleżance mama przywiozła z USA bransoletkę wykonaną przez Indian, właśnie turkusy w srebrze, napatrzeć się nie mogłam, napodziwiać, ale i po cichu zazdrościłam:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię takie festiwale, można zobaczyć wiele pięknych rzeczy. Minerały piękne są w biżuterii

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne i oryginalne kolczyki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację, Mario, skarbów i to całkiem prawdziwych u nas nie brakuje (nawet złoto tu kiedyś płukano!) Kolczyki sa w srebrze, bardzo lubię ten typ biżuterii, a turkusy w połączeniu z bursztynem. Kilka lat temu była taka moda wśród nadmorskich jubilerów, by łączyć te wa kamienie, czasem dodając jeszcze kawałki koralowca. To były prawdziwe cuda! Wcale Ci się nie dziwię, że zazdrościłaś koleżance.
    Anszpi, też lubimy ten typ imprez.
    Patrycjo, w pełni się z Tobą zgadzam. Są unikatowe, bo nie ma dwóch identycznych agatów kaczawskich!

    OdpowiedzUsuń
  9. To musiałby świetny dzień! Mi już od dawna się marzy, by pojechać na jakiś targ staroci, ale jak na złość na żaden na razie nie trafiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nosić takie cudeńka z naszych okolic - super sprawa, świetnie, że udało Ci się na takie trafić ;) Jakoś formuła festiwalu w Lubaniu mnie nie przekonuje, ale to już chyba nie nasze zmartwienie. Ciekawe, jak to ułoży się w przyszłości...

    OdpowiedzUsuń
  11. Marto, wróciliśmy bardzo zadowoleni.
    Pawle, jestem mega zadowolona, bo polowałam na takie kolczyki od lat! Ja tam kibicuję festiwalowi, bo w Lwówku było dla mnie za tłoczno i za hałaśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolczyki piękne :D Ja również uwielbiam pooglądać takie wyjątkowe kamienie, choć w ogólne się na tym nie znam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Angeliko, my też się nie znamy. Rozpoznaję tylko te popularne na naszym terenie oraz turkusy i takie tam 😂

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzę ze odwiedziłas moje okolice. Mam nadzieje ze ci się podobało. Zapraszam w sierpniu na Jakuby do Zgorzelca ( ostatni weekend wakacji). Powinno Cię się spodobać bo widzę ze lubisz takie klimaty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Lubaniu czasem bywam, bo to zaledwie 30 km ode mnie. Fajne miasteczko. O zgorzeleckich Jakubach sporo juz słyszałam, więc jeśli nie będę miała wtedy innych planów na pewno przyjadę ( wszak mam prawie bezpośrednie połączenie)

      Usuń